środa, 1 stycznia 2014

Chapter 6

*Kamila*
Kiedy weszłam do restauracji podeszła do mnie moja przyjaciółka Amy.
- Kto to był? - spytała
- Długa i nudna historia. - odpowiedziałam
- Dzisiaj otwieramy o ósmej, więc możesz mi opowiedzieć -opowiedziałam jej wszystko o wypadku - Ale tobie nic nie jest?
- Troszkę boli mnie głowa, ale to pewnie dlatego, że nie spałam całą noc.
- Skoro tak uważasz. Ciągle nie wiem co to za przystojniak.
- Przyjaciel.
- Podoba ci się.
- Tego nie powiedziałam. - powiedziałam( powtórzenie) celem obronnym
- Widzę po tobie.
- Idę się przebrać, bo szefowa mnie udusi.
Przebrałam się i o ósmej zaczął się taki ruch, że o mały włos byśmy tego nie ogarneły. Mój ból głowy się nasilał mimo to dalej pracowałam. W czasie przerwy poszłam do apteczki i wziełam tabletki na ból głowy.
- Nic mi nie będzie. - usłyszałam jak moja przyjaciółka próbuje mnie naśladować
- Dobra. Tak mnie boli głowa, że zaraz nie wytrzymam.
- Nie pierwszy raz. - powiedziała
- Skąd wiesz?
- Ja tu uzupełniam apteczkę.
- No tak.
- Idź do lekarza. - powiedziała głosem nie znającym sprzeciwu
- Nie proszę. Wiesz, że nie lubię.
- Całą noc spędziłaś w szpitalu, więc jedna wizyta cię nie zbawi.
- Masz rację. Tylko jeśli pójdziesz ze mną.
Po skończonej pracy Ana poszła mnie zarejestrować do lekarza. Umówiła mnie z nim na dwudziestą. Po wizycie miałam się skierować do szpitala na jakiś odział. Nie wiedziałam jaki, bo nie mogłam się rozczytać. Ach to pismo lekarskie.
- Co jest? - spytała Ana kiedy wyszłam z gabinetu
- Mam się skierować na jakiś odział w szpitalu. Tyle zdołałam rozczytać.
- Nie martw się ty też nie długo będziesz miała takie pismo. - "pocieszyła" mnie przyjaciółka
- Pocieszasz. - powiedziałam i uśmiechnełam się wścibsko
Pojechałyśmy do domu po kilka rzeczy i skierowałyśmy się do szpitala.
*Kendall*
Kiedy wróciłem zauważyłem, że wszyscy są u Miley.
- O wilku mowa. - przywitały mnie słowa Harrego
- Obgadujecie mnie? - spytałem patrząc na nich podejrzliwie
- Wiemy, że Demi cię zdradziła... - zaczął Harry ale mu przerwałem
- Nie chce o tym gadać. Jak chcecie to nadal możecie się z nią przyjaźnić. Naprawdę to nie jest dla mnie problem.
- Dobra to mnie nie interesuję. - powiedziała Selena -  Co jest między tobą, a Kamilą?
- No i wyszło szydło z worka. - powiedziałem i usiadłem
- Ja o czymś nie wiem? - spytała Miley -  Opowiadaj.
- No co jest fajna, miła, słodka i co najważniejsze nie wie nic o tym, że moi rodzice mają najlepiej zarabiającą firmę w Londynie.
- Nie powiedziałwśród jej? - spytał Harry
- Nie mam już tego dość, że dziewczyny lecą na mnie tylko dlatego, że mam kasę.
- Czyli podoba ci się? - spytał Justin
- Nic takiego nie powiedziełem. - odezwałem się celem obrony
- Czyli tak. - powiedzieli chórem
- Nie da się mieć przed wami tajemnic. - powiedziałem rezygnującym głosem
Rozmawialiśmy do dwudziestej pierwszej i potem musieliśmy iść do domu. Gdy wyszliśmy z sali zobaczyłem Kamilę z jakąś blondynką.
- Hej. - przywitałem się
- Hej. Kendall to jest Amy. Amy to jest Kendall. - przedstawiła nas sobie
- Miło mi. - powiedziałem
- Mi także. - odpowiedziała dziewczyna
- Co cię sprowadza do szpitala? - spytałem Kamilii
- Miałam przyjść do mojego profesora po index. - odpowiedziała, miałem dziwne przeczucie, że kłamię
- A te rzeczy? - spytałem wskazując na torby
- Przeprowadzam się do Amy. - powiedziała - Sorry ale muszę już iść. Zdzwonimy się.
- Cześć. - przytuliłem ją
*Kamila*
Było mi źle, że okłamałam Kendalla ale nie chciałam, żeby się martwił. Podeszłam do recepcji.
- Dzień dobry. Miałam zgłosić się na odział. Tylko nie wiem na jaki, bo nie mogę się rozczytać.
- Wydaję mi się, że to onkologia. - powiedziała, a ja myślałam, że się przesłyszałam
- Onkologia? - przełknełam ślinę
- Tak. Cały czas prosto i windą na drugie piętro. - powiedziała
- Dziękuję. - powiedziałam i skierowałam się w wyznaczonym kierunku
- Co jest na odziele onkologicznym? - spytała Ana
- Na tym odziale leczy się ludzi chorych na... raka. - wykrztusiłam
- Na raka? Niemożliwe.
- No właśnie.
Weszłyśmy do windy i już się nie odzywałyśmy.
- Dzień dobry. - powiedziałam, kiedy weszłam do gabinetu
- Dzień dobry. W czym mogę pomóc? - spytał brodaty lekarz
- Zostałam skierowana na ten odział przez lekarza White'a.
- Tak. Pani Kamila Wróżkowska?
- Tak to ja.
- Mogę zobaczyć pani wyniki krwi?
- Tak, proszę. - podałam mu kartkę z badaniami z przed tygodnia
- Hmm... Wyniki pokazują, że ma pani białaczkę.
- Białaczkę?
- Tak. Potrzebny będzie przeszczep szpiku.
- Nie. - powiedziałam - Nie.
- Ale...
- Jeśli mam umrzeć to, to zrobię. - powiedziałam i wstałam
- Pani wybór, ale proszę to jeszcze przemyśleć.
- Już podjełam decyzję. Dowidzenia. - powiedziałam i wyszłam
- Kamila co jest? - spytała Ana
- Nic. - odpowiedziałam
- Przecież widzę. - zatrzymała mnie
- Umieram. - powiedziałam przez łzy
- Nic się nie da zrobić? - miała łzy w oczach
- Da, ale ja nie chcę. - wytarłam swoje łzy
- Co? Dlaczego?
- Bo jeśli mam umrzeć to umrę.
- Ale...
- Nie ma dyskusji. Chodź wejdę jeszcze do koleżanki.
Zeszłyśmy na dół. Kiedy weszłam do Miley ta bardzo się ucieszyła.
- Hej. - przywitałyśmy się równo
- Co się dzieję? - spytała zaniepokojona
- Nic. Nie mogę przyjść odwiedzić koleżanki.
- Widzę, że kłamiesz. - powiedziała
- Skąd...?
- Oczy zawsze wszystko zdradzają, więc co się stało?
- Tylko nikomu nie mów, a zwłaszcza Kendallowi.
- Obięcuję.
- Mam białaczkę. - wydusiłam
- I... - przerwałam jej
- Da się, ale ja nie chcę. Jeśli mam umrzeć. Trudno.
- A nie mam nic mówić Kendallowi bo...?
- ... nie chcę, żeby się o mnie martwił.
- I ci się podoba.
- Tego nie powiedziałam.
- Oczy. - uśmiechneła się
- Kurde. Tak przyznaje podoba mi się.
- Tu mu to powiedz.
- Nie ma sensu. Kiedy wychodzisz? - zmieniłam temat
- Jutro. Może wpadniesz do mnie?
- Jasne. Tylko podaj mi adres.
- Wyślę ci jutro.
- Dobra ja lecę, bo kolerzanka na mnie czeka.
- Cześć
Pożegnałyśmy się i razem Amy pojechałyśmy do domu.
*Miley*
Nie mogłam się otrząsnąć z tego co powiedziała Kamila. Jeszcze nie chcę się leczyć. Trzeba ją do tego namówić. Z milszych rzeczy muszę pogadać z przyjaciółmi i spikniemy jakoś Kamę z Kendallem. Położyłam się i patrzyłam w sufit. Po jakiś 10 minutach odpłynełam.

1 komentarz:

  1. To ta koleżanka ma na imię Amy czy Ana, bo raz piszesz tak, a raz tak i się trochę pogubiłam.
    P.S. Ana to ładniejsze imię ;*
    P.P.S. (jest w ogóle coś takie jak pps? nie ważne.) Mogłabyś wyłączyć weryfikację obrazkową? Bo to trochę irytujące.

    OdpowiedzUsuń