Byłam smutna i zarazem wściekła.
Moja najlepsza przyjaciółka nie żyję. Zgineła w wypadku. Dlaczego akurat ona? Poczułam coś mokrego na swojej ręce. Zgniotłam szklankę. Z ręki leciała mi krew. Miałam to gdzieś. Pozrzucałam wszystkie naczynia leżące na blacie. Pobiegłam do pokoju i usiadłam pod ścianą. Zaczełam płakać. Nadal nie mogłam w to uwierzyć. Usłyszałam jak ktoś puka na dole. Nie odpowiedziałam ani nie zeszłam na dół. Było mi to obojętne. Usłyszałam jak ktoś wchodzi do domu. Niech sobie wchodzi. Po chwili zaczął wchodzić po schodach. Nie czułam strachu. Nie obchodziło mnie kto i po co przyszedł. Usłyszałam jak ktoś otwiera drzwi.
- Kama! - usłyszałam krzyk Kendalla
Nie odpowiedziałam
- Co się stało? - przytulił mnie
- Amy... ona... - nie dokończyłam tylko bardziej się rozpłakałam
- Co się stało Amy? - spytał
- Ona nie żyje! - wręcz wrzasnełam i bardziej wtuliłam się w Kendalla
- Spokojnie. - spojrzała na moją rękę - Twoja ręka.
- To nie ważne! - krzyknełam, po chwili się opamiętałam - Kendall... przepraszam ja po prostu...
- Rozumiem. - powiedział - Chodź na dół.
Wziął mnie za zdrową rękę. Zeszliśmy na dół. Wziął bandaż i wodę utlenioną z łazienki. Opatrzył mi ręke.
- Dzięki. - powiedziałam siadając na kanapie
- Nie ma za co. - powiedział - Nie możesz się załamywać. To nie koniec świata.
- Może dla ciebie. - powiedziałam i wstałam z kanapy
- Pamiętaj, że masz mnie. - powiedział i mnie przytulił, zadzwonił jego telefon - To Miley. Hej... Tak jestem u niej... Później wam powiem... Cześć.
- Przeszkodziłam wam? - spytałam
- Nie poprostu Selena chciała, żebyśmy pomogli im w przygotowaniach do ślubu, a ty nie odbierałaś i zaczeliśmy się martwić.
"Gdybyś ty wiedział dlaczego dziewczyny się o mnie martwią" - pomyślałam
- Stało się coś? - spytał
- Moja przyjaciółka zgineła w wypadku ale to wiesz. - powiedziałam
- Tak, tylko nad czymś się tak zamyśliłaś.
- Zdaję ci się. - powiedziałam
Usiedliśmy na kanapie. Siedzieliśmy jakieś 5 min w ciszy, potem się odezwałam.
- Dziękuję. - powiedziałam i spojrzałam mu w oczy- Dziękuję, że zawsze jesteś kiedy cię potrzebuję.
- Nie ma sprawy. - powiedział i też mi spojrzał w oczy
Patrzyliśmy tak przez dłuższą chwilę, w końcu zbliżyliśmy się do siebie i pocałowaliśmy. Nie trwało to długo.
- Muszę ci to w końcu powiedzieć. Zakochałem się w tobie od pierwszego wejrzenia. - powiedział
- Ja też. - wtuliłam się w jego tors
- Więc czy zostaniesz moją dziewczyną? - spytał
- Oczywiście, że tak. - powiedziałam
Siedzieliśmy tak dosyć długo i rozmawialiśmy. Nawet nie wiem kiedy zasnełam.
*Kendall*
Jest! Wreście Kama jest moją dziewczyną. Teraz śpi. Dużo dziś przeżyła. Straciła swoją najlepszą przyjaciółkę. Strasznie jej współczuję. Zadzwonił mój telefon. Była to Miley.
(K: Kendall M:Miley S:Selena J:Justin H:Harry)
K: Słucham?
M: Hej. Jesteś na głośniku. Co się stało Kamie.
K: Dużo dziś przeżyła.
S: Może coś dokładniej?
K: Amy zgineła w wypadku.
J/H: Co?
K: To. Słuchajcie pogadamy jutro. Dobra?
J: Okey.
H: Powiedz Kamie, że ma się trzymać.
K: Dobra. Cześć. - rozłączyłem się
Napisałem SMS-a do rodziców, że nocuję u przyjaciółki. Popatrzyłem jeszcze trochę na Kamę i zasnąłem.
*Kamila*
Obudziłam się przed siódmą. Byłam w objęciach Kendalla. Przypomniałam sobie wydarzenia z wczorajszego wieczoru i na samą myśl się uśmiechnełam. Uwolniłam się z objęć blondyna. Poczułam pieczenie w prawej ręce. No tak wczoraj zbiłam szklankę. Weszłam do kuchni. Przeraziłam się. Naprawdę ja to zrobiłam? Zaczełam zbierać większe kawałki szkła, a mniejsze zamiotłam. Później wziełam się za zmywanie naczyń. Poczułam jak ktoś mnie przytula.
- Zjesz coś? - spytałam
- Yhym. - usłyszałam jego odpowiedź
Podeszłam do lodówki i zrobiłam Kendallowi kanapki.
- Nie zjesz ze mną? - spytał, kiedy podałam mu talerz z kanapkami
- Jadłam już. - skłamałam
- Kiepsko kłamiesz.
- Nie odpuścisz?
- Nie.
- Niech ci będzie. - zjadłam dwie kanapki - Zadowolony?
- Nawet nie wiesz jak bardzo. - pocałował mnie w policzek - Jadę do domu. Wpadnę później.
- Naprawdę nie musisz. - powiedziałam i włożyłam talerz do zlewu
- Ale chcę. - powiedział i mnie pocałował
- Niech ci będzie. - uśmiechnełam się
- Pa. - powiedział
- Pa. - wróciłam do poprzedniej czynności, czyli zmywanie naczyń
Potem poszłam się ubrać. Na dworze w tym czasie zaczeło padać. Nie miałam nic lepszego do roboty jak czytanie książki. Usłyszałam dzwonek do drzwi. Poszłam otworzyć w drzwiach stały Miley i Selena.
- O matko. Wejdźcie. - wpuściłam je - Tylko mi nie mówcie, że szłyście pieszo.
- Okey nic ci nie mówimy. - powiedziała Selena
- Dam wam jakieś ciepłe ciuchy. Te wysuszę. Zrobię wam ciepłej herbaty. Wy się idźcie wykopać. Jedna łazienka na górze, druga na dole.
Dziewczyny poszły do łazienek. Poszłam do siebie do pokoju i wybrałam dziewczynom ciepłe dresy. Zaniosłam je im do łazienek. Później poszłam do kuchni zrobić im ciepłej herbaty. Obydwie wyszły kiedy akurat zalewałam herbaty.
- Proszę. - powiedziałam podając im gorący napój
- Dzięki. - odpowiedziały równocześnie
Usiadłyśmy na kanapie w salonie. Rozmawiałyśmy godzinę.
- Uwaga. Mam niespodziankę. - powiedziała Sel
- Ja tam się boję twoich niespodzianek. - powiedziała Miley
- To nic strasznego. - powiedziała i podała nam koperty
- Zaproszenie na wasz ślub. - powiedziałam
- Zgadza się. No i Miley. Zostaniesz moją druchną?
- Nie. - powiedziała wyżej wymieniona - Ja zostanę twoją najlepszą druchną.
Zaśmiałyśmy się.
- To jak trzeba to oblać. - powiedziałam i wstałam
- Masz zadziwiająco dobry humor jak na kogoś kto wczoraj stracił przyjaciółkę. - powiedziała Selena
- Nic nie mówię. - podeszłan do barku, w którym było wino i wszelkiego rodzaju alkochole
- Mamy trzy powody do świętowania. - powiedziała Sel
- Jak trzy? - spytałam wyjmując kieliszki
- Ślub mój i Justina, zostanie druchną Miley i twój związek z Kendallem. - odpowiedziała
- Jasnowidzka. - powiedziałam siadając - Skąd wiecie.
- Oczy. - odpowiedziały równocześnie
- No tak.
Otworzyłam wino i zaczełyśmy pić. Miałyśmy głośno włączoną muzykę. Dużo rozmawiałyśmy na wszystkie tematy. Nagle zgasło światło.
- Brawo. - powiedziała Selena
- Na strychu są bezpieczniki. - powiedziałam i wstałam - Idzie, któraś z was ze mną?
- Samej cię nie puścimy. - powiedziała Miley
Poszłyśmy na górę. Strych był otwarty. Pewnie moja świętej pamięci przyjaciółka zapomniała zamknąć po ostatnim włamaniu. Weszłyśmy do środka.
- Bu! - ktoś wyskoczył zza drzwi
- Aaaaaaaaa!!!!!!!! - krzyknełyśmy, zauważyłam, że to Kendall, Justin i Harry
- Głupki. - powiedziałam po polsku
- Co? - spytali równocześnie
- Głupki. - powiedziałam tym razem po angielsku
- To cię oduczy zostawiania otwartego okna na strychu. - powiedział Kendall i mnie przytulił
- Nie zamknołeś ostatnio okna? - spytałam Kendalla
- Zamykałem.
- Okno otwarte, drzwi na strych też. - powiedziała Miley
- Czyj numer telefonu miała policja? - spytałam chłopaków
- Amy. - odpowiedzieli równocześnie
- Myślisz o tym samym co ja? - spytał Harry
- Chyba każdy z nas ma to na myśli. - odpowiedział za mnie Justin
- Mój pokój. - powiedziałam
- Zostańcie tu. - powiedział Harry i razem z chłopakami ruszył w stronę mojego pokoju
Razem z dziewczynami stałyśmy jak wmurowane. Usłyszałam tylko jak ktoś krzyczy. Nie potrafiłam rozpoznać tego głosu. Nie mogłam tak stać bezczynnie. Popędziłam w stronę mojego pokoju. Dziewczyny poszły za mną. Zobaczyłam tam Josha leżącego na podłodze i chłopaków, Harry trzymał jego nogi, a Kendall ręce. Justin gdzieś dzwonił. Zapewne na policję.
- To my pójdziemy na dół. - powiedziała Miley i zeszłyśmy na dół
Zaczełyśmy sprzątać. Ja umyłam kieliszki, Selena wyrzuciła butelkę po winie, a Miley wyłączyła muzykę. Zadzwonił dzwonek. Poszła otworzyć Selena. Wpuściła policantów na górę i zaprowadziła ich do mojego pokoju. Siedziałyśmy w ciszy dosyć długo. Potem zeszli policjanci z Joshem i chłopakami.
- Dowidzenia. - powiedziałam
- Dowidzenia. - odpowiedzieli funkcjonariusze
- Selena możemy pogadać? - spytał Justin
- Jasne. - powiedziała wyżej wymieniona i poszła na bok z Justinem i Kendallem
- Pakuj się. - powiedziała kiedy wróciła - Zamieszkasz z nami.
- Nie pozwolę, żebyś tu mieszkała, a tym bardziej sama. - powiedział Kendall
Nie miałam ochoty ani siły protestować. Spakowałam się i pojechaliśmy do Justina i Seleny. Miałam tam teraz mieszkać. Wszystkim to pasowało. Mi także. Co ja bym zrobiła sama w dużym domu? Weszłam do pokoju, który od teraz miał być mój. Stałam tak przez dłuższy czas. W końcu się rozpakowałam. Usiadłam na łóżku. Zaczełam rozmyślać o wszystkim i o niczym. Do pokoju weszła Selena.
- Zejdziesz do nas? - spytała
- Kusząca propozycja, a kto jest na dole?
- Teraz tylko Miley, chłopacy poszli po coś na kolację.
- Przebiorę się w coś luźniejszego i zejdę. - powiedziałam
- Trzymam za słowo. - wyszła
Podeszłam do szafy i wybrałam to (tylko bluzka i spodnie). Zeszłam na dół. Dziewczyny o czymś rozmawiały.
- O czym dyskutujecie? - spytałam
- O ślubie i wieczorze panieńskim. - odpowiedziała Selena
- Wiecie, że polski zwyczaj mówi, że panna młoda powinna mieć: coś białego, pożyczonego, niebieskiego, nowego i starego. - wyliczyłam
- Ciekawy zwyczaj. - powiedziała Miley
- Wiem. - rozmawiałyśmy tak jakiś czas, potem przyszli chłopcy
Przynieśli pizze. Zajadaliśmy się nią. Dużo się śmieliśmy. Zaczeło się ściemniać. Wszyscy się powoli rozchodzili. Poszłam do siebie. Wziełam głęboki oddech. Wziełam prysznic i położyłam się na łóżku. Rozmyślałam sobie i postanowiłam zacząć nowe życie i zgodzić się na przeszczep.
czwartek, 9 stycznia 2014
Chapter 10
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
no to czekam na nexta. Co mam pisać, wiecie , że jest świetny
OdpowiedzUsuńDzięki. Ty też piszesz świetne opowiadania.
Usuń