piątek, 10 października 2014

Chapter 34

  Zapukałem kilka razy.
- Otwarte. - usłyszałem głos mojej siostry
  Otworzyłem drzwi i wszedłem do środka. Kamilę, Selene i Miley zastałem w salonie. Wpatrywały się w telewizor. 
- Co oglądacie?
- Ćśśś... - powiedziały równocześnie
  Wolałem nie zadzierać z trójką dziewczyn, więc poszedłem do kuchni. Miałem nadzieję, że tam spotkam kogoś normalnego.
- Cześć. - powiedział Harry
- Cześć, a tym co? - spytał wskazując na drzwi do salonu
- Oglądają jakiś durny babski serial. - powiedział Justin
- On nie jest durny. - powiedziała Kamila wchodząc do kuchni, za nią weszły dziewczyny
- Jaka zagadka na ten tydzień? - spytał Harry
- Kogo Dave zobaczył w drzwiach. - poinformowała go jego siostra
- To na pewno jakaś była dziewczyna. - powiedziała Selena 
- Nie, to jest za proste. Wszyscy widzowie od razu by się domyślili. Wydaje mi się, ze to może być ktoś kogo zupełnie się nie spodziewamy. na przykład jego mama.
- To jest banalne. - stwierdziły Miley i Selena równocześnie
- Ale może być prawdziwe. 
- Jak wy to wytrzymujecie? - spytałem
- Takie kłótnie są co tydzień. - powiedział Harry
- Przywykliśmy. - dopowiedział Justin
- Macie zamiar coś robić? - spytała Selena
- Gdyby nie to, że umówiłem się z wami już wczoraj, spałbym po dyżurze, więc proszę nic strasznego. 
- To może obejrzymy film?- zaproponowała Sel, wszyscy na to przystanęli
- To wy idźcie coś wybrać, a ja przygotuję popcorn i cos do picia. - powiedziała Kamila
- Pomogę ci. - zaproponowałem, chciałem z nią pogadać o propozycji pracy
- Okey. - powiedział Harry, wszyscy wyszli z kuchni, zostałem tylko ja i moja siostra
- Mów co masz za sprawę. - powiedziała prosto z mostu Kamila
- Skąd wiesz, że mam do ciebie sprawę?
- Może nie znamy się długo ale jesteś moim bratem. - powiedziała wyciągając szklanki z szafy
- Rozmawiałem dzisiaj z moim szefem...
- Brzmi interesująco. - przerwała mi
- Więc jak wspomniałem zanim mi tak bezszczelnie przerwano. Rozmawiałem dzisiaj z szefem i prosił, żebym się ciebie zapytał czy zastanawiałaś się nad jego propozycją.
- To to nie był żart? Facet widzi mnie pierwszy raz na oczy i od razu proponuje mi pracę.
- Wiesz może mu się spodobałaś. - zażartowałem
- Nawet nie żartuj, a co do propozycji, skoro nie jest żartem to ją przemyślę. - powiedziała wyciągają napój z lodówki
- A kiedy wraca Kendall? - spytałem
- Za dwa dni. - powiedziała z promiennym uśmiechem
- Idziecie czy nie? - usłyszeliśmy krzyk Justina
- Nie pozwól mu czekać. - powiedziała Kamila na co się zaśmieliśmy

***Kamila***
***Dwie godziny później***

  Film się skończył, a my zajęlismy się rozmową, dopóki nie zadzwonił dzwonek. 
- Kamila idź otwórz. - powiedział Justin
- Czemu ja?
- Jesteś najbliżej. - powiedział Harry
- Wcale nie. - wstałam i poszłam do kuchni
- Otwórz te drzwi. - powiedział mój brat
  Zrezygnowana podeszłam do drzwi, zobaczyłam tam...
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
 ~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Hejka.
Chciałabym was bardzo mocno przeprosić,  że tak długo nic nie dostawałam,  ale wiecie szkoła,  a do tego masa zajęć dodatkowych.
Nie obiecuję,  że się poprawię,  bo na prawdę na nic nie mam czasu.  Ale się postaram.  Liczą się chęci,  prawda?
To do następnej notki ☺

niedziela, 7 września 2014

Chapter 33

- Mówiłem, że ona coś kombinuje. - powiedział mój brat ledwo słyszalnym szeptem
  Dopiero teraz dotarło do mnie gdzie się znajdujemy. Była to bardzo jasna sala szpitalna. Ostre światło raziło moje oczy, a irytujące pikanie urządzeń do kontrolowania czynności życiowych  odbijało się echem po mojej głowie.
  Jednak nie stałam ramię w ramię z moim bratem diagnozując pacjenta. Spojrzałam na łóżko na którym leżał pacjent i oniemiałam.
  Leżałam na nim nieprzytomna. Podłączona do aparatury, do lewej ręki miałam podpiętą kroplówkę, a z mojego nosa poprowadzone były rurki do tlenu.
- Damian? - spytałam
  Nie odpowiedział. Nic z tego nie rozumiałam. Stałam i obserwowałam to wszystko, a jednak leżałam na tym łóżku nieprzytomna.
  Machnęłam Damianowi ręką przed oczyma, ale nawet nie mrugnął. Wpatrywał się we mnie leżącą na łóżku bezradnym wzrokiem. Usłyszałam dźwięk otwieranych drzwi. Spojrzałam w tamtym kierunku. Do szpitalnego pomieszczenia weszli moi przyjaciele. Wszyscy wyglądali na załamanych.
- Co się stało? - spytałam zmartwiona
  Nikt mi nie odpowiedział. Podobnie jak Damian wszyscy się we mnie wpatrywali. Leżącą na szpitalnym łóżku.
- Jak z nią? - spytał Kendall
- Coraz gorzej. - powiedział Damian - Operacja nie została poprawnie przeprowadzona, dostała wewnętrznego krwotoku, dostało się zakażenie, co komplikuje sprawę.
- Jakie są szanse na przeżycie? - spytał Harry
- Mam wam powiedzieć jako jej brat czy jako lekarz.
- Poprostu powiedz prawdę. - powiedziała Selena łamiącym głosem
- Marne.
  Otworzyłam oczy. Nie leżałam tylko siedziałam i nie na szpitalnym łóżku podłączona do różnych urządzeń tylko w moim własnym w domu Seleny i Justina, a z mojego ciała nie wychodziły żadne rurki. Spojrzałem na zegar wskazywał trzecią nad ranem. Położyłam głowę na poduszkę i zamknęłam oczy. Próbowałam zasnąć jednak pod moimi powiekami pojawiały się obrazy z poprzedniego snu, które uniemożliwiły mi sen.

***Damian***

  O szóstej rano obudził mnie budzik. Wyłączyłem go i niechętnie wstałeś z łóżka. Zszedłem na dół i zaparzyłem sobie kawy, a następnie zjadłem kilka kanapek. Ubrałem się i wyszedłem z domu.
  Pojechałem do szpitala, w którym znalazłem się przed siódmą. Dzisiaj pracowałem do czternastej, a potem miałem się spotkać z naszą padaczką. Co prawda miała być nie pełna, ponieważ Kendall miał wrócić dopiero w poniedziałek.
  Wjechałem windą na drugie piętro, bo na nim znajdował się oddział chirurgiczny. Kiedy przechodziłem koło recepcji podeszła do mnie Molly, jedna z pielęgniarek.
- Wyniki pooperacyjne pacjentki spod dwunastki. - powiedziała
- Dziękuję. - odpowiedziałem z  promienistym uśmiechem
  Odpowiedziała mi tym samym. Skierowałem się do pokoju lekarskiego, gdzie na biórku leżał stos dokumentów do wypełnienia. Westchnąłem i skierowałem się do wieszaka, na którym wisiał mój biały jak śnieg fartuch. Włożyłem ręcę przez rękawy i nie zapinając wróciłem do biórka.
  Najpierw przejrzałem wyniki mojej pacjentki. Były zadowalające, więc przygotowałem wypis, który przekazałem Molly do wręczenia pacjentce.
  Kiedy wypełniłem już wszystkie papiery była godzina dziewiątą. Przygotowałem kartę pacjentów leżących na oddziele i wybrałem się na obchód. Większość pacjentów nie miała żadnych zmian zdrowotnych wszyscy byli w takim samym stanie i czekali na wyniki badań.
- Dzień dobry panie Damianie. - usłyszałem głos dyrektora szpitala
- Dzień dobry panie dyrektorze. - przywitałem się z moim pracodawcą
- Rozmawiał pan może z siostrą?
   Zdziwiło mnie jego pytanie, o Kamili  wspomniałem może raz w rozmowie i tyle. Z tego co mi wiadomo nigdy w życiu się nie widzieli ani nie rozmawiali.
- Wczoraj przez jakieś dwadzieścia minut po operacji wyrostka robaczkowego. - odpowiedziałem na jego pytanie
- A wspominała coś o pracy tutaj?
- A powinna? - odpowiedziałem kompletnie nie wiedząc o co mu chodzi
- Wczoraj zaproponowałem jej pracę tutaj, poprosiła o czas do namysłu. - skrócił mi rozmowę w jednym zdaniu
- Przy najbliższej okazji spytam się jej czy przemyślała pańską propozycje. - powiedziałem stwierdzając, że o to mu chodzi
- Dziękuję. - powiedział i wyszedł
  Usiadłem przy biórku i do końca dyżuru wypełniałem dokumenty. Niby spokojny dzień ale i tak czułem zmęczenie. Kiedy odwieszałem fartuch do gabinetu wszedł Sam, mój kolega jeszcze ze studiów.
  - Dyrektor prosił o przypomninie ci o waszej dzisiejszej rozmowie. - powiedział biorąc swój fartuch z wieszaka
- Pamiętam.
- O czym wogóle rozmawialiście? - spytał podchodząc do szafki, na której stał ekspres do kawy
- O propozycji pracy dla mojej siostry. - powiedziałem podchodząc do biórka i biorąc mój plecak
- Siostry? Ładna? - spytał
- I tak nie będziesz miał się co wysilać, jest zajęta. - powiedziałem z uśmiechem
- Trudno jak nie ta to następna. - uśmiechnął się - Kiedy masz kolejny dyżur?
- Za trzy dni mam dobę.
- To mamy razem. Do zobaczenia.
- Cześć.
  Wyszedłem z gabinetu i skierowałem się do windy. Zjechałem na parter i wyszedłem przed szpitalem. Szybkim krokiem podszedłem do mojego samochodu i otworzyłem go. Wsiadłem i zapaliłem silnik, po czym ruszyłem do domu Seleny i Justina.
>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>
>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>
>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>
>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>
Hej.
Jak wam minął pierwszy tydzień szkoły?
Jak wam się podoba rozdział?
Czekam na opinie w komentarzach :)

środa, 20 sierpnia 2014

Chapter 32

 ***Tydzień później***
  Przez ten tydzień nie postanowiłam nic. Miałam w głowie wiele pomysłów, ale jak przychodziło co do czego nie miałam odwagi ich zrealizować. Moi przyjaciele próbowali mnie namówić do jakiegoś działania, jednak bezskutecznie...
   Obudziło mnie pukanie do drzwi. Selena i Justin wyjechali do rodziców Justina, więc mi przypadło otwarcie drzwi. Kiedy wyszłam z łóżka powitał mnie chłodny podmuch wiatru. Chwyciłam szybko bluzę, którą wczoraj wczoraj zostawiłam na krześle i zbiegłam na dół. Zastanawiałam kto może się dobijać o tak wczesnej porze.
  Otworzyłam drzwi. Zobaczyłam kobietę ubraną elegancko. Blond włosy miała krótko obcięte. Na pierwszy rzut oka była dla mnie nieznajoma, jednak w jej twarzy było coś znajomego.
- Dzień dobry. - przywitałam się
- Nie poznajesz mnie, prawda?
- Kim pani jest?
- Czyli jednak. - powiedziała bardziej do siebie niż do mnie
- Przypominam pani, że oczekuję odpowiedzi. - powiedziałam trochę niegrzecznym tonem
- Twoją matką. - powiedziała patrząc mi prosto w oczy
  Zamarłam. Nie taką mamę zapamiętałam. Długie brązowe włosy zazwyczaj miała upięte w niechlujną kitkę, a ubrana byłą zwykle w dresy. lub jak chodziliśmy na jakieś uroczystości rodzinne to ubierała się trochę bardziej elegancko, ale nigdy tak, ponieważ zwyczajnie nie było nas na to stać. Gdyby nie znajome rysy twarzy wzięłabym ją za oszustkę.
- Wejdź. - powiedziałam oschłym tonem
  Mama wykonała moje polecenie. Weszłyśmy do salonu i usiadłyśmy na kanapie.
- Napijesz się czegoś? - mimo że przede mną stała "cudownie zmartwychwstała osoba" nie zapominałam o dobrych manierach
- Wodę, proszę. - odpowiedziała z uśmiechem
  Wstałam i poszłam do kuchni. Wyciągnęłam szklankę i wlałam do niej wodę z plastikowej butelki. Kiedy wróciłam zajęłam swoje poprzednie miejsce stawiając przed moja mamą szklankę.
- Co ci się stało? - spytałam prosto z mostu
- Trochę długa historia. - powiedziała
- Mam czas.
- Może jednak ci to skrócę...
- Jak wolisz. - przerwałam jej
- Wyszłam za mąż po raz drugi.
- Naprawdę wielki skrót. - powiedziałam
- Od kiedy zrobiłaś się taka wredna? - powiedziała z wyrzutem
- A kiedy ty zmartwychwstałaś? - trochę mnie już ponosiło
- Napisałam ci, że uciekłam przed ojcem.
- Tylko dlaczego? Przed twoją rzekomą śmiercią byliśmy idealna rodziną.
- Z twojego punktu widzenia tak było.
- To może oświecisz mnie jak było z twojego punktu widzenia.
- To zbyt bolesne wspomnienia. - odwróciła wzrok
- Po co przyjechałaś? - powiedziałam spokojnym, lecz nadal oschłym tonem,
- Chciałam się z tobą spotkać, porozmawiać. - do jej oczu napłynęły łzy - Kochanie, stęskniłam się za tobą.
  Położyła mi ręce na policzkach. Przez chwile patrzyłyśmy sobie prosto w oczy.  Wróciły wszystkie wspaniałe lata z dzieciństwa. Wszystkie rodzinne spacery, wycieczki, urodziny. Do moich oczu napłynęły łzy. Cieszyłam się, że widzę mamę, ale nie potrafiłam jej wybaczyć, że mnie zostawiła.
- Przepraszam. - powiedziała drżącym głosem
- Chciałabym ci wybaczyć, ale nie potrafię. Przez tyle lat żyłam w świadomości, że już nigdy cię nie zobaczę, a tu nagle ten list, a potem pojawiasz się ty kompletnie odmieniona. - powiedziałam tym samym głosem co ona - Może kiedyś, ale na pewno nie teraz, nie w tym momencie.
- Rozumiem cię. - otworzyła torebkę i wyciągnęła małą prostokątną kartkę - To jest moja wizytówka, jeśli będziesz chciała ze mną porozmawiać, zadzwoń. Będę czekać na telefon o każdej porze dnia i nocy.
  Przytuliła mnie jeszcze i bez słowa wyszła. przyjrzałam się jej wizytówce. Pisało na niej Aneta Zaczkiewicz, więc tak ma teraz na nazwisko. Wstałam i poszłam do kuchni i zaparzyłam sobie herbaty, żeby się rozgrzać. Kiedy już wróciłam do salonu chwyciłam laptop i go włączyłam. Po uruchomieniu systemu weszłam w wyszukiwarkę i wpisałam imię i nazwisko mojej matki.
  Miałam na jej temat, a raczej na temat jej nowego męża bardzo interesującą lekturę. Okazało się, że był szanowanym prawnikiem oraz właścicielem najlepszej kancelarii w Polsce. Z mamą ożenił się po raz drugi, po śmierci swojej pierwszej żony. Ze swoją pierwszą żoną miał syna, który obecnie był w moim wieku, ale rocznikowo był rok starszy.
  Po przeczytaniu wszystkiego co powinnam wiedzieć, postanowiłam pójść w odwiedziny do mojego brata. Wiedziałam, że ma dyżur w szpitalu, więc tam postanowiłam się udać z wizytą.
  Poszłam do swojego pokoju i wybrałam ciepłe ciuchy z racji tego, że dzień był chłodniejszy niż zwykle. Spowodowane to było zbliżającym się listopadem.
  Po dojściu do szpitala szybko znalazłam oddział chirurgiczny, na którym ordynatorem był mój brat. Weszłam do pokoju lekarzy gdzie głowił się nad zdjęciami z rentgena.
- Co tam masz? - spytałam stając obok niego
-Ostre bóle brzucha po lewej stronie podbrzusza, nasilający się pod wpływem ucisku, sztywność mięśniowa w punkcie Mc Burneya*, gorączka trzydzieści dziewięć stopni i wymioty. Do tego zdjęcie nie jest oznaczone.
- Gdyby nie ból po lewej stronie powiedziałabym, że to zapalenie wyrostka robaczkowego.
- Właśnie. Tylko to się wyklucza. - wzięłam zdjęcie z rentgena pod światło i wpadłam na pewien pomysł
- Spójrz tutaj. - położyłam zdjęcie przed nikt i wskazałam na prawą stroną - To serce, jest po prawej stronie, a pacjent odczuwa ból po lewej stronie, a to może znaczyć tylko jedno...
- Że ma odwrócenie trzewi**. Kamila jesteś genialna. - prawie wykrzyknął
- Możesz mi to częściej mówić, ale bierz ją od razu na blok.
- Pogadamy po operacji, dobra?
- Będę czekać tu lub w barze.
- Okey. - powiedział wychodząc
  Kiedy on wychodził do pokoju wszedł inny lekarz. Wyglądał na jakieś pięćdziesiąt lat na nosie miał okulary.
- Przepraszam, czy pani jest lekarzem? - spytał
- Nie pracuję w swoim zawodzie, ale mam skończone studia medyczne. - odpowiedziałam
- A jaka specjalizacja?
- Chirurgia. - powiedziałam
- Rozumiem, że pani jest siostrą doktora Damiana? - jego ton bardziej odpowiadał stwierdzeniu niż pytaniu
- Zgadza się. Widzę, że mój brat o mnie wspominał.
- Mówił tylko, ze ma siostrę, która także ma wykształcenie medyczne.- poinformował mnie - Nie chciałaby pani może rozpocząć tutaj pracy.
  Trochę zdziwiła mnie jego propozycja. Pierwszy raz rozmawiałam z tym człowiekiem, a ten od razu proponuje mi pracę.
- Mogłabym to przemyśleć?
- Oczywiście. - uśmiechnął się promiennie, wydawał się być bardzo sympatyczny
- Dziękuję. - powiedziałam odpowiadając mu uśmiechem - Ja już pójdę Do widzenia.
- Mam nadzieję, że do zobaczenia.
  Wyszłam z pokoju lekarskiego i skierowałam się do kawiarenki, która znajdowała się na parterze. Zamówiłam kawę i kawałek sernika. Po godzinie przyszedł mój brat, zamówił sobie kawę i usiadł koło mnie.
- Aż tak ci się nudzi bez Seleny i Justina, że aż przychodzisz mnie odwiedzić?
- Kendall pojechał z rodziną za miasto, Miley i Harry mają zjazd rodzinny, więc chcąc nie chcą zostałeś mi ty.
- Dzięki, więc  powiedz jak ci minął poranek? - spytał biorąc łyk kawy
- Miałam bardzo sympatyczne spotkanie z moją mamą. - o mały włos nie wypluł tej kawy na mnie
- Twoja mama? Co ona robi w Londynie?
- Powiedziała, że chciała się ze mną zobaczyć, bo się za mną stęskniła. - powiedziałam
- Ciekawe. - skomentował
- W ogóle jej nie poznałam. Widziałeś ją na zdjęciach. Teraz ma krótkie blond włosy.
- To jej zdjęcie stało na szafce w twoim pokoju? - spytał dla pewności
- Tak. Najlepsze jest, że teraz jest żoną najlepszego prawnika w Polsce. - chciał coś powiedzieć, ale przerwał mu dźwięk telefonu
- Przepraszam, ale muszę wracać. - powiedział
- Nie ma sprawy.
- Widzimy się jutro?
- Jeśli nie masz dyżuru.  - przytuliliśmy się i wyszedł
  Dopiłam jeszcze kawę i wyszłam. Wróciłam do domu. Nie miałam zbytnio co robić dopóki nie wróci Selena z Justinem, więc wzięłam się za sprzątanie. Po trzech godzinach dom błyszczał.
  Usłyszałam dźwięk, który wydaje wkładany klucz do zamka. Po chwili ujrzałam Selene i Justina, załadowani byli różnymi torbami.
- Jezu, widzę, że twoja mama dała nam zapas prowiantu na cały rok. - pomogłam im wnieść torby do kuchni
- Może nie na rok ale, na bardzo długo. - powiedział Justin
- Tylko, ze to my będziemy stały nad garami. - pożaliła się Selena
- Wierzę w was. - powiedział Justin - A teraz dobranoc.
  Poszedł na górę. Razem z Seleną zaczęłyśmy układać wszystko na półkach.
- Jak minęła ci wizyta u rodziców Justina? - spytałam
- Wiadomo jak mijają wizyty u rodziców swojego męża. - zaśmiałyśmy się - A jaki ci minął dzień?
- Nudno. Bez ciebie, Miley, Kendalla został mi tylko Damian. -
- Gdyby Miley była na twoim miejscu była by bardzo pocieszona.
- Trzeba coś zrobić. Ich do siebie ciągnie co widać na kilometr, a i tak nie są razem.  - powiedziałam
- Ja wolę to zostawić. Znam Miley dłużej od ciebie i raczej nie jest osobą, która szuka pomocy w sprawach sercowych. Woli radzić sobie sama.
- Skoro tak mówisz.
- Nie wiem jak ty, ale ja jestem zmęczona i kładę się spać.
- Ja jeszcze chwilę zostanę.
- Dobranoc.
- Dobranoc.
  Zapażyłam sobie herbaty i usiadłam w salonie. Włączyłam sobie jakieś stare seriale. Po pół godzinie wyłączyłam telewizor i poszłam na górę. Wzięłam szybki prysznic i położyłam się spać.
___________________________________________________________________
*Punkt Mc Burneya - znajduję się w połowie drogi między górna częścią kolca biodrowego, a pępkiem
** Odwrócenie trzewi - Nieprawidłowe ułożenie narządów w obrębie klatki piersiowej i jamy brzusznej

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Hej. To chyba najdłuższy rozdział jaki dotychczas napisałam na tym blogu. Mam nadzieję,że wam się podoba. Czekam na opinie w komentarzach.

piątek, 1 sierpnia 2014

Chapter 31

Kochanie!
  Wiem co będziesz czuć czytając ten list.
  Chciałam Ci tylko powiedzieć, że ten cały wypadek, cała moja śmierć to fikcja. Musiałam coś wymyśleć, żeby uciec od ojca. Nie postąpiłam jak prawdziwa matka zostawiając Cię samą z tym potworem, ale twój tata nie dawał mi żyć.
  Wrzucam ten list do skrzynki Twojego brata, ponieważ nie znam Twojego obecnego adresu. Piszę go z nadzieją, że mi wybaczysz i się ze mną spotkasz.
                                                 Kocham Cię.
                                                      Mama"
  Na dole był jescze podang adres.
  Na samym początku listy rozpoznałam ten charakter pisma. Moja matka lubiła pisać bajki, które później mi czytała. Oczywiście pisała je własnoręcznie, ponieważ nie przepadała za nowinkami technicznymi.
  Przeczytałam list dwukrotnie nie mogąc uwierzyć w jego treść. Moja mama żyje i jest zdrowa. Przynajmniej tak mi się zdaje skoro nic nie napisała. Jako powód swojego zniknięcia podała przymus ucieczki od ojca, ale to znaczy, że on wszystko wiedział.
  Przed oczami staneła mi scena pogrzebu mojej matki. Wszyscy członkowie mojej rodziny, zebrani w kościele i ubrani w żałobne barwy. Tata powiedział, że pogrzeb jest zorganizowany przy zamkniętej trumnie, ponieważ uważa, że wszyscy powinniśmy zapamiętać mamę taką jaka była na codzień. Teraz znałam prawdziwy powód zamknięcia trumny. Chowaliśmy wtedy... no właśnie nie wiadomo kogo. Czy jakąś obcą nam osobę, czy może to poprostu była pusta trumna, ale skoro mój ojciec znał prawdę to czy reszta rodziny też?
  Z zamyślenia wyrwało mnie dopiero zabranie mi listu przez Kendalla.
- I tak nie zrozumiesz. Jest po polsku. - powiedziałam, patrząc przed siebie
- To może powiesz nam od kogo masz ten list? - spytał blondyn
- Od mojej matki. - powiedziałam
- Co? - spytała cała trójka równocześnie
  Przeczytałam im treść listu, oczywiście po angielsku. Byli tak samo zszokowani jak ja.
- Czyli twoja matka żyje, a "umarła", żeby uciec od twojego ojca? - spytał Damian
- Na to wygląda. - powiedziałam składając list
- Masz zamiar coś z tym zrobić? - spytała Miley
- Nie wiem, mam mętlik w głowie. - usiadłam na kuchennym krześle
- Podała ci adres, prawda? - spytał blondyn
- Tak.
- Mogłabyś pojechać się z nią spotkać.
- "Nie postąpiłam jak prawdziwa matka". Myślisz, że łatwo jest wybaczyć odejście matki, zwłaszcza, że nie wiem dlaczego odeszła.
- Napisała, że przez ojca. - powiedział mój brat
- Tylko, że przed jej zniknięciem byliśmy przykładem prawdziwej rodziny. Nigdy nie słyszałam, żeby się kłócili. - powiedziałam
- Każdy związek ma jakieś odłamy. - odezwała się moja przyjaciółka
- Nie prawda, nasz jest idealny. - powiedział Kendall
- No właśnie co ty sobie myślisz, my jesteśmy przykładem idealnego związku.
  Wszyscy się zaśmieliśmy. Usłyszeliśmy dzwonek do drzwi. Damian poszedł otworzyć drzwi. Po chwili dobiegł nas śmiech i głos Harrego.
- Twój brat przyszedł. - powiedziałam obojętnie patrząc na Miley
- Tak przyszedłem, a ty mogłabyś włożyć w to więcej entuzjazmu.   
  Harry wszedł do kuchni w towarzystwie Seleny, Justina i mojego brata.
- Nie widziesz przecież skacze pod sufit.
  Wstałam i lekko podskoczyłam. Zaśmieliśmy się.
- Nie masz humoru? - spytał Justin
- Moja mama sie odezwała.
- Jak? Z zaświatów?
- Okazuje się, że ona nie umarła. Tylko uciekła od mojego ojca, ale mniejsza o to. Co was tu sprowadza?
- Przyszliśmy sprawdzić czy nie potrzebujecie pomocy.
- Jakbyście przyszli pół godziny wcześniej to jeszcze byłoby co robić, a z resztą jest już późno. - powiedziała Miley
- No to wracamy do domu. - powiedział Harry
- Dzięki za długie odwiedziny. - powiedział Damian z sarkazmem
- Ciesz się, że wogóle cię odwiedzieliśmy. - powiedział Justin
  Zaśmieliśmy się i pożegnaliśmy się z Damianem. Umówiliśmy się, że jutro wieczorem idziemy do klubu i każdy wrócił do swoich domów.
>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>
Hej.
Jak wam się podoba rozdział?
Wiem, że jest krótki ale ostatnio mam mało weny.
Czekam na opinie w komentarzach :)

sobota, 12 lipca 2014

Chapter 30

Krótka informacja. Zdania pogrubione są wypowiedziane po polsku.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Po tygodniu spędzonym w Polsce wróciliśmy do Londynu. Przez ten tydzień zdarzyło się pare rzeczy, przedewszystkim: poznałam mojego brata, który jest bardzo sympatyczny i najprawdopodobniej wpadł w oko mojej przyjaciółce Miley. Dowiedziałam się też, że pracownicy polskiej Biedronki nie za dobrze znają język angielski. Stwierdziłam, że przed następnym wyjazdem do Polski poduczę ich kilku podstawowych zwrotów. Nie wiedziałam tylko, że ten wyjazd może nastąpić szybciej niż mi się zdawało...
  Usłyszałam dźwięk dzwonka. Wczoraj posiedzieliśmy trochę i wszyscy pozasypiali na kanapie. Wstałam i podeszłam do drzwi. Stał w nich...
- Damian. - powiedziałam i go przytuliłam
- Cześć Kamila. - odwzajemnił uścisk
- Wejdź. - weszliśmy do środka - Co cię sprowadza do Londynu?
- Dostałem pracę jako ordynator chirurgi w pobliskim szpitalu.
- Awans? - spytałam kiedy prześliśmy do salonu
- Tak. - odowiedział - A wy po imprezie?
- Wczoraj trochę sobie pogadaliśmy. - podeszłam do kanapy i zaczełam wszystkich budzić
- To tak się teraz na to mówi? - Damian się zaśmiał
- Ty się już zamknij. - powiedziałam i się zaśmieliśmy
Po chwili udało mi się wszystkich dobudzić.
- Co jest? - spytał Harry
- Mamy gościa. - wszyscy spojrzeli w kierunku Damiana
- Damian. - powiedzieli
- Cóż za ciepłe powitanie. - powiedział mój brat
- Co cię sprowadza? - spytał Kendall
- Dostałem pracę w pobliskim szpitalu, a teraz szukam noclegu. - odpowiedział
- Mógłbyś się zatrzymać u nas, ale nie ma już miejsca. - powiedział Justin
- Ale dom Amy stoi wolny. - powiedziałam - Mógłbyś tam pomieszkać.
- Dzięki. - odpowiedział Damian
- Poczekaj, ubiorę się i cię zapowadze. Idzie ktoś z nami?
- Ja pójdę. - powiedział Kendall
- Ja też. - powiedziała Miley
- Okey.
Poszłam na górę. Ubrałam się, uczesałam i zeszłam na dół. Po chwili zeszli gotowi już Kendall i Miley.
- To jedziemy. - powiedział Damian
Wyszliśmy przed dom, a następnie wsiedliśmy do samochodu. Przejażdżka nie trwała długo i po chwili wszyscy byliśmy pod domem, w którym kiedyś mieszkałam z moją przyjaciółką. Wyciągnęłam z torebki klucze i otworzyłam drzwi. Nic się tutaj nie zmieniło. W przedpokoju nadal wisiało lustro, a obok niego stała szafka z jasnego drewna. Obeszłam cały dom. Wszystko było na swoim miejscu, bo przecież co mogło się zmienić. Nikogo tu nie było od mojej przeprowadzki. Czasem miałam myśli, żeby tutaj wrócić, ale znając moich przyjaciół nie pozwoliliby mi na to, więc nawet nie zaczynałam tematu.
- Wszystko jest okey, tylko trzeba będzie tutaj trochę ogarnąć. - powiedziałam
- Może ty i ja weźmiemy dół, a chłopacy wezmą górę. - zaproponowała Miley
- Okey. - powiedział Damian i wraz z Kendallem poszli do góry
Razem z Miley postanowiłyśmy zacząć od salonu. Wytarłyśmy kurz z telewizora, następnie z szafki, potem ja pozamiatała, a Miley potem zmyła podłogę.
W kuchni pozmywałyśmy naczynia, które stały bardzo długo. Wyrzuciłyśmy przeterminowaną żywność i powucierałyśmy kurze z szafek.
- Chodźmy na zakupy. Kupimy jedzenie dla Damiana. - powiedziała Miley
- No dobra. - powiedziałam
- Zaraz wrócimy! - krzykneła moja przyjaciółka i wyszłyśmy
Poszłyśmy do supermarketu. Nke było dalejo, bo tylko musiałyśmy przejść pięćdziesiąt metrów i byłyśmy na miejscu. Kupiłyśmy produkty spożywcze i wróciłyśmy do domu.

***Kendall***

Razem z Damianem poszedłem na górę, ale zamiast sprzątać zajeliśmy się rozmową.
- Kendall.
- Tak?
- Dlaczego Kamila tutaj nie mieszka? - spytał
- Na początku mieszkała tutaj z przyjaciółką, która później chciała wrócić do rodzinnego domu i zgineła w wypadku samochodowym. Kamila pomieszkała tutaj może jeszcze jeden dzień i włamał się tu jej były chłopak. Wszyscy stwierdzili, że będzie bezpieczniej jak zamieszka z kimś z nas. - odpowiedziałem
- Co jest teraz z jej byłym?
- Chyba jest w więzieniu. Nic nam nie wiadomo, żeby wyszedł.
- Zaraz wrócimy! - usłyszałyśmy krzyk Miley
- Lepiej zabierzmy się za sprzątanie, bo jak one wrócą i zobaczą, że nic nie zrobiliśmy, to będzie po nas. - powiedziałem
Zaśmieliśmy się. Sprzątanie nie zajeło nam dużo czasu. Pomogłem jeszcze Damianowi poukładać jego rzeczy na półkach i usłyszałyśmy jak dziewczyny wchodzą. Wyciągnąłem z walizki jeszcze jakąś koperte.
- Co z tym? - spytałem
- Prawie o tym zapomniałem. To dla Kamili, ktoś wysłał na mój adres.
Damian chwycił kopertę i zeszliśmy na dół.

***Kamila***

Chwilę po tym jak weszłyśmy do domu na dół zeszli chłopacy.
- Nie musiałyście tego wszystkiego kupować. - powiedział Damian
- Nie możesz podziękować i nie narzekać?
- Dziękuję. - powiedział - Mam coś dla ciebie. Ktoś wysłał na mój adres.
Wręczył mi kopertę. Obejrzałam ją z dwóch stron.
- Nie ma nadawcy. - powiedziałam
Otworzyłam kopertę i przeczytałam treść. Nie mogłam w to uwierzyć...

poniedziałek, 30 czerwca 2014

Chapter 29 + przeprosiny

Wstałam około ósmej, ciężko ruszyłam się z łóżka i zeszłam na dół.
W kuchni przywitały mnie niepozmywane naczynia po wczorajszej kolacji. Włożyłam wszystkie do zmywarki.
Podeszłam do czarnej lodówki. Z produktów, które dałoby się jeść było tylko mleko, więc je wzięłam.  Z półki, która była zaraz koło lodówki, wzięłam płatki owsiane. Wsypałam je do miski, a następnie wlałam do nich mleka. Wyciągnęłam z szuflady łyżkę i zaczęłam jeść.
Po pięciu minutach zeszła Miley.
- Hej. - przywitałam się z nią
- Cześć. - powiedziała, była nie w humorze
- Czemu jesteś smutna?
- Nie jestem smutna tylko zamyślona.
- To ty myślisz? - uśmiechnęła się
- Czasem. - tym słowem wywołała uśmiech na mojej buzi
- To nad czym myślisz?
- Masz takiego przystojnego brata, a mi musiał się trafić Harry. - zaczęłam się śmiać
- A tak na serio, o czym myślisz? - spytałam przez śmiech
- Właśnie ci powiedziałam. - jeszcze bardziej się roześmiałam - Taka prawda. Damian jest taki przystony i słodki, a Harry taki...
- Przyznaj, że ci się spodobał jej brat i nie wiedziałaś jak to powiedzieć. - usłyszałyśmy głos Seleny, udało mi się opanować śmiech
- Skąd wiedziałaś?
- Harry do brzydkich nie należy, a poza tym zawsze kiedy podoba ci się jakiś chłopak to zaczynasz kręcić, że Harry jest zupełnym przeciwieństwem tego. - odpowiedziała jej Sel
- Trzeba zapamiętać. - powiedziałam
Wstałam i podeszłam do zlewu. Umyłam łyżkę i miskę, a następnie postawiłam naczynia na suszarce.
- Co proponujesz do jedzenia? - spytała Selena
- Są płatki... i płatki... O! I jeszcze płatki. - odpowiedziałam
- Hmm... To ja chyba zjem płatki. - powiedziała Miley
- Dobry wybór, ale zróbcie sobie. - powiedziałam
- Dobra, ale jak zjemy to idziemy po coś do jedzenia, bo długo na tych płatkach nie pociągniemy.
- To ja idę się ubrać.
Poszłam na górę. Weszłam jak najciszej do pokoju, żeby nie obudzić Kendalla. Wziełam ciuchy z szafy, poszłam do łazienki i się ubrałam. Włosy upiełam w tak zwany koński ogon.
Zeszłam do kuchni, gdzie dziewczyny właśnie skończyły jeść.
- Idźcie się ubrać, a ja umyje po was.
Dziewczyny poszły na górę, a ja wykonałam tą samą czynność co wcześniej z moją łyżką i miską. Zanim dziewczyny wróciły zdążyłam porozstawiać naczynia na suszarce.
- Idziemy? - spytała Selena
- Czekamy na Miley. - powiedziałam
- Już jestem. - usłyszałyśmy głos wyżej wymienionej, która była na schodach
- Teraz możemy iść.
Poszłyśmy do tej same Biedronki co.wczoraj. Miałyśmy najbliżej, a dziewczynom nie chciało się długo chodzić. Kupiłyśmy wszystko co miałyśmy i wyszłyśmy ze sklepu.
- Dziewczyny traficie do domu? - spytałam
- A co? - spytała Miley
- Ja jeszcze gdzieś pójdę.
- Jasne. - powiedziała Selena i poszłyśmy w nasze strony
Skierowałam się do parku, w którym znajdował się cmentarz. Miałam zamiar "odwiedzić" grób mamy. Miałam duże wątpliwości czy ktoś chociaż czasem zapalał tam znicz. Chociaż nasza rodzina zaczęła się walić dopiero po jej śmierci.
W budce kupiłam czerwony znicz w kształcie serca. Szłam cały czas prosto. Grób mamy znajdował się na końcu cmentarza, więc nie trudno trafić.
Kiedy się przy nim znalazłam, aż mnie zatkało ze zdziwienia. Grób był odnowiony, postawiono na nim około dziesięciu zniczy, a obok były porozsadzane kwiaty. Kiedy zdziwienie opadło postawiłam znicz. Siedziałam na cmentarzu wieczora. Nawet nie zauważyłam, kiedy czas minął. Wróciłam do domu.
- Gdzie byłaś? - spytał Kendall
- Na spacerze. - odowiedziałam - Gdzie wszyscy?
- Poszli spać. - ziewnął
- I ty też lepiej się połóż. - powiedziałam
- Czekałem na ciebie. Dobranoc. - pocałował mnie w policzek i poszedł do góry
Poszłam do łazienki. Przebrałam się w piżamę i położyłam obok Kendalla. Po chwili zasnęłam.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Hej.
Jak wam mijają wakacje?
Chciałabym was przeprosić, że tak długo nic nie dodawałam, ale miałam głowę zawaloną szkołą. Wiecie poprawki, a potem jescze zostawanie po szkole, bo próby poloneza i zakończenia. Mam nadzieję, że mi wybaczycie.
Do następnej notki :)

poniedziałek, 9 czerwca 2014

Chapter 28

Hejeczka.
Takie krótkie info przed rozdziałem. Zdania pogrubione są wypowiedziane po polsku. To tyle, a teraz zapraszam na rozdział.



Drzwi otworzył nam wysoki szatyn. Wyglądał na trochę starszego ode mnie. Chciałam "oddać pałeczkę" Kendallowi, ale on nie mówi po polsku.
- W czym mogę państwu pomóc? - spytał
- Jesteś Damian Łagodzki? - odpowiedziałam pytaniem
- Tak. - powiedział niepewnie
- Jestem Kamila Wróżkowska i...
- Ty jesteś moją siostrą? - przerwał mi
- Właśnie to chciałam ci powiedzieć. - uśmiechnęłam się
- A to kto? - wskazał na Kendalla
- To mój chłopak. Kendall. On nie mówi po polsku. - wyjaśniłam, a Kendall spojrzał na mnie - Umiesz mówić po angielsku? Czułby się pewniej.
- Jasne. Może wejdziemy do środka?
- Z chęcią, bo przyznam, że zaczynam marznąć. - powiedziałam
Damian wpuścił nas do środka i zaprowadził do salonu. Zaproponował nam herbatę na.rozgrzanie i poszedł do kuchni.
- I co jest aż tak źle? - spytał mnie Kendall
- Skąd ja mogłam wiedzieć, że będzie miły, mógłby być psychopatą z piłą łańcuchową.
- Miley wtedy żartowała. - powiedział i zakończyliśmy nasz krótki  dialog, ponieważ wrócił Damian
Później rozmawialiśmy jakbyśmy znali się od zawsze. Zaprosiliśmy Damiana na kolacje i wracaliśmy do domu.
- I jak tam spotkanie z bratem? - spytała Miley, która jako pierwsza pojawiła się przy nas
- Dobrze, zaprosiliśmy go na kolacje. - powiedziałam
- A jest przystojny? - spytała
- To mój brat, nie mi to będzie oceniać.
- Dobra ja to ocenie. - powiedziała, a ja z Kendallem się zaśmieliśmy
- Gdzie reszta naszej bandy? - spytał Kendall
- Wyszli do sklepu po coś na kolacje. - odpowiedziała 
- Ciekawe czy sobie poradzą. - po chwili usłyszałam dzwonek telefonu, dzwoniła Selena

K:Kamila        S:Selena

K: W którym sklepie jesteście?
S: W tym markiecie na rogu. 
K: Zaraz będę. - rozłączyłam się

- Zaraz wracam. - powiedziałam i wyszłam
Szłam do markietu na rogu, którym okazała się Biedronka. Weszłam do środka i zastałam moich przyjaciół próbujących dogadać się z kasjerką.
- Selena, co jest?
- Bo Miley wysłała nas do sklepy po coś na kolacje, a tu są tacy nieumiejętni ludzie, że nie umieja najprostsych zwrotów po angielsku.
- Witaj w Polsce. - powiedziąłam do niej - Ile płącą? - spytałam kasjerki, a tej najwyraxniej ulżyło, że mówię po polsku
- Pięćdziesiąt trzy złote i sześciedziesiąt trzy grosze. - odpowiedziała
Zapłacilismyi wyszliśmy ze sklepu. 
- Mało wydaliście. - stwierdziłam
- Ale kupiliśmy tyle, żeby starczyło dla siedmiu osób. - powiedział Harry
- Siedmiu? Skąd wiedzieliście, że zaproszę Damiana?
- Gdyz ciebie da się lubić i podejrzewaliśmy, że jesli to nie będzie psychpoata to napewno go zaprosicie. 
- Jednak trochę mnie znacie. - powiedziałam
Weszlismy do domu. Miley i Kendall siedzieli w salonie oglądając film. Kiedy zobaczyli moich przyjaciół zaczęli się śmiać. Miley wstała z kanapy i razem z Selena poszłyśmy do kuchni przygotowywać  kolacje. 
- Tylko powiedz twojemu bratu, ze ma się ubrać na luzie.
- Okey. 
Wytarłam ręcę i wziełam telefon do ręki. Napisałam do mojego brata;

Tylko wiesz, na kolacje przyjdź ubrany na luzie. To nie jest żadne rodzinne spotkanie, tylkokolacja z moimi znajomymi. 

Okey, a o której mam być?

Tak o 19. 

To dozobaczenia.

Odłożyłam telefon i zabrałam się za kończenie kolacji. Kolacja była gotowa przed dziewietnastą, a równo o tej godzinie rozległ się dzwonek do drzwi.
- Otworzę. - powiedziałam i podeszłam do drzwi, po czym je otworzyłam - Cześć. Nie uprzedziłam cie wcześniej, ale musimy rozmawiać po angielsku. 
- Mi to nie robi problemu. 
Weszlismy do salonu. Przedstawiłam ich sobie. Podałyśmy z dziewczynami kolacje, którym były sałatka owocowa i cos jeszcze ale nie wiem jak to sie nazywało, ponieważ to przygotowała Selena z przepisu, który znała na pamięć. Kolacja minęła bardzo miło i sympatycznie. Po kolacji zajęliśmy sie jeszcze rozmową wszyscy bardzo polubili m ojego brata, a najbardziej chyba Miley. Podejrzewam, że między nimi w przyszłości coś będzie. Około dwudziestej Damian poszedł do domu, a my zmeczeni po wyczerpującym dniu położyliśmy sie spać.