sobota, 12 lipca 2014

Chapter 30

Krótka informacja. Zdania pogrubione są wypowiedziane po polsku.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Po tygodniu spędzonym w Polsce wróciliśmy do Londynu. Przez ten tydzień zdarzyło się pare rzeczy, przedewszystkim: poznałam mojego brata, który jest bardzo sympatyczny i najprawdopodobniej wpadł w oko mojej przyjaciółce Miley. Dowiedziałam się też, że pracownicy polskiej Biedronki nie za dobrze znają język angielski. Stwierdziłam, że przed następnym wyjazdem do Polski poduczę ich kilku podstawowych zwrotów. Nie wiedziałam tylko, że ten wyjazd może nastąpić szybciej niż mi się zdawało...
  Usłyszałam dźwięk dzwonka. Wczoraj posiedzieliśmy trochę i wszyscy pozasypiali na kanapie. Wstałam i podeszłam do drzwi. Stał w nich...
- Damian. - powiedziałam i go przytuliłam
- Cześć Kamila. - odwzajemnił uścisk
- Wejdź. - weszliśmy do środka - Co cię sprowadza do Londynu?
- Dostałem pracę jako ordynator chirurgi w pobliskim szpitalu.
- Awans? - spytałam kiedy prześliśmy do salonu
- Tak. - odowiedział - A wy po imprezie?
- Wczoraj trochę sobie pogadaliśmy. - podeszłam do kanapy i zaczełam wszystkich budzić
- To tak się teraz na to mówi? - Damian się zaśmiał
- Ty się już zamknij. - powiedziałam i się zaśmieliśmy
Po chwili udało mi się wszystkich dobudzić.
- Co jest? - spytał Harry
- Mamy gościa. - wszyscy spojrzeli w kierunku Damiana
- Damian. - powiedzieli
- Cóż za ciepłe powitanie. - powiedział mój brat
- Co cię sprowadza? - spytał Kendall
- Dostałem pracę w pobliskim szpitalu, a teraz szukam noclegu. - odpowiedział
- Mógłbyś się zatrzymać u nas, ale nie ma już miejsca. - powiedział Justin
- Ale dom Amy stoi wolny. - powiedziałam - Mógłbyś tam pomieszkać.
- Dzięki. - odpowiedział Damian
- Poczekaj, ubiorę się i cię zapowadze. Idzie ktoś z nami?
- Ja pójdę. - powiedział Kendall
- Ja też. - powiedziała Miley
- Okey.
Poszłam na górę. Ubrałam się, uczesałam i zeszłam na dół. Po chwili zeszli gotowi już Kendall i Miley.
- To jedziemy. - powiedział Damian
Wyszliśmy przed dom, a następnie wsiedliśmy do samochodu. Przejażdżka nie trwała długo i po chwili wszyscy byliśmy pod domem, w którym kiedyś mieszkałam z moją przyjaciółką. Wyciągnęłam z torebki klucze i otworzyłam drzwi. Nic się tutaj nie zmieniło. W przedpokoju nadal wisiało lustro, a obok niego stała szafka z jasnego drewna. Obeszłam cały dom. Wszystko było na swoim miejscu, bo przecież co mogło się zmienić. Nikogo tu nie było od mojej przeprowadzki. Czasem miałam myśli, żeby tutaj wrócić, ale znając moich przyjaciół nie pozwoliliby mi na to, więc nawet nie zaczynałam tematu.
- Wszystko jest okey, tylko trzeba będzie tutaj trochę ogarnąć. - powiedziałam
- Może ty i ja weźmiemy dół, a chłopacy wezmą górę. - zaproponowała Miley
- Okey. - powiedział Damian i wraz z Kendallem poszli do góry
Razem z Miley postanowiłyśmy zacząć od salonu. Wytarłyśmy kurz z telewizora, następnie z szafki, potem ja pozamiatała, a Miley potem zmyła podłogę.
W kuchni pozmywałyśmy naczynia, które stały bardzo długo. Wyrzuciłyśmy przeterminowaną żywność i powucierałyśmy kurze z szafek.
- Chodźmy na zakupy. Kupimy jedzenie dla Damiana. - powiedziała Miley
- No dobra. - powiedziałam
- Zaraz wrócimy! - krzykneła moja przyjaciółka i wyszłyśmy
Poszłyśmy do supermarketu. Nke było dalejo, bo tylko musiałyśmy przejść pięćdziesiąt metrów i byłyśmy na miejscu. Kupiłyśmy produkty spożywcze i wróciłyśmy do domu.

***Kendall***

Razem z Damianem poszedłem na górę, ale zamiast sprzątać zajeliśmy się rozmową.
- Kendall.
- Tak?
- Dlaczego Kamila tutaj nie mieszka? - spytał
- Na początku mieszkała tutaj z przyjaciółką, która później chciała wrócić do rodzinnego domu i zgineła w wypadku samochodowym. Kamila pomieszkała tutaj może jeszcze jeden dzień i włamał się tu jej były chłopak. Wszyscy stwierdzili, że będzie bezpieczniej jak zamieszka z kimś z nas. - odpowiedziałem
- Co jest teraz z jej byłym?
- Chyba jest w więzieniu. Nic nam nie wiadomo, żeby wyszedł.
- Zaraz wrócimy! - usłyszałyśmy krzyk Miley
- Lepiej zabierzmy się za sprzątanie, bo jak one wrócą i zobaczą, że nic nie zrobiliśmy, to będzie po nas. - powiedziałem
Zaśmieliśmy się. Sprzątanie nie zajeło nam dużo czasu. Pomogłem jeszcze Damianowi poukładać jego rzeczy na półkach i usłyszałyśmy jak dziewczyny wchodzą. Wyciągnąłem z walizki jeszcze jakąś koperte.
- Co z tym? - spytałem
- Prawie o tym zapomniałem. To dla Kamili, ktoś wysłał na mój adres.
Damian chwycił kopertę i zeszliśmy na dół.

***Kamila***

Chwilę po tym jak weszłyśmy do domu na dół zeszli chłopacy.
- Nie musiałyście tego wszystkiego kupować. - powiedział Damian
- Nie możesz podziękować i nie narzekać?
- Dziękuję. - powiedział - Mam coś dla ciebie. Ktoś wysłał na mój adres.
Wręczył mi kopertę. Obejrzałam ją z dwóch stron.
- Nie ma nadawcy. - powiedziałam
Otworzyłam kopertę i przeczytałam treść. Nie mogłam w to uwierzyć...