sobota, 4 stycznia 2014

Chapter 8

Czytałam książkę kiedy usłyszałam jak ktoś zbił szybę na dole. Położyłam książkę na szafce i poszłam do pokoju Amy. Spała. "Ta to ma mocny sen" - pomyślałam. Zaczełam ją budzić ale nic to nie dało. Poszłam w kierunku schodów. Chwilę się zawachałam ale zeszłam na dół. Zobaczyłam zbitą szybę na podłodze. Usłyszałam jak ktoś chodzi po piętrze. Przestraszyłam się. Chwyciłam telefon i wybrałam numer Kendalla. Nie wiem dlaczego jego. Na szczęście odebrał po drugim sygnale.

(K: Kendall Ka: Kamila)

K: Czemu dzwonisz tak późno?
Ka: Mógłbyś przyjechać?
K: Stało się coś?
Ka: Proszę cię przyjedź.
K: Zaraz będę.

Rozłączyłam się. Nie mogłam wydusić z siebie nic więcej niż to co mu powiedziałam. Chciałam iść do góry sprawdzić czy nic nie jest Amy ale się bałam. Usłyszałam jak ktoś wywarza drzwi u góry. Zastanowiłam się które. Tylko te na strych były zawsze zamknięte, bo Amy nie lubiła tam wchodzić. Wszedł Kendall.
- Kamila co się stało? - spytał
- Ćśśś... - powiedziałam
Wskazałam na odłamki szkła, nastepnie na schody.
- Zostań. - chciał ruszyć w stronę schodów, zatrzymałam go
- Sam tam nie pójdziesz. - spojrzał mi w oczy
- Zostań. Nic mi nie będzie. - poszedł do góry, a ja zostałam
Długo nie wracał. Chciałam już wejść, ale zauważyłam jak schodzi po schodach.
- Czmychnął. - powiedział
- Kto to mógł być? - usiadłam na kanapie
- Nie masz żadnych podejrzeń?
- Nie mam żadnych wrogów Amy też nie.
- Skoro o niej mowa, gdzie ona jest? - spytał
- Śpi. Ma bardzo mocny sen. Koniec świata by jej nie obudził.
- Chciałbym mieć taki sen. - powiedział Kendall siadając koło mnie
- Nie tylko ty. Zostaniesz? - spytałam
- Jeśli chcesz. - powiedział
- Będe się czuła bezpieczniej. - co ja mówię
- Więc zostanę.  - uśmiechnął się
- Dobra trzeba tu posprzątać. - powiedziałam wstając z kanapy 
- Pomogę.
Podeszliśmy do okna. Pozbieraliśmy większe kawałki, a mniejsze zamiotłam. Wypiliśmy jeszcze herbatę i poszliśmy spać.

***

Wstałam przed 6. Amy napewno jeszcze nie wyszła. Zeszłam na dół. Siedziała w kuchni.
- Amy.
- Kamila, stało się coś?
- Masz jakiś wrogów?
- Nie, a co się stało? - była przerażona
- Nie czujesz, że ci zimno? - wskazałam na okno, które wczoraj zostało pozbawione szyby
- O matko co się stało?
- Wczoraj ktoś wybił szybę, a potem uciekł przez strych. - powiedział
- Byłaś sama na strychu?
- Nie. Kendall przyjechał. - trochę się zapędziłam
- Kto? - spojrzała na mnie chytrym spojrzeniem
- Co ja miałam zrobić? Włamali ci się do domu, a ty masz strasznie twardy sen.
- Dobra nie obwiniam cię. Idę sprawdzić czy coś nie zgineło na strychu.
Poszła do góry. Po chwili usłyszałam jak ktoś schodzi. Odwróciłam się. Schodził Kendall.
- Hej. - przywitała się
- Hej. Jeszcze raz wielkie przepraszam, że ściągnełam cię w środku nocy.
- Naprawdę nie ma problemu. - powiedział i się uśmiechnął
- Chyba nic nie zgineło. - usłyszałam głos Amy
- Hej. - powiedział Kendall
- Hej. - powiedziała Amy - Ja lecę do pracy.
- Cześć. - powiedziałam i ta wyszła - Masz ochotę na nalesniki?
- Z tobą zawsze. - uśmiechnął się słodko
Usmażyłam naleśniki. Zjedliśmy je oglądając jakiś durny serial. Potem poszłam się ubrać i zadzwoniła do mnie Miley.

(K: Kamila M: Miley)

K: Słucham cię jak radia.
M: Robimy maraton filnowy. Wpadasz?
K: Kusząca propozycja. Same dziewczyny?
M: Nie. Justin i Harry też będą. No i trzeba jeszcze zadzwonić do Kendalla.
K: Będe, a do Kendalla nie dzwoń, bo jest ze mną. - Kendall spojrzał na mnie pytająco, pokazałam mu, że zaraz jemu wytłumaczę
M: To nawet dobrze. My czekamy.
K: Okey. Cześć.

Rozłączyłam się.
- Miley zaprasza nas na maraton filmowy.  - powiedziałam
- To super. - powiedział - Robimy tak. Ja jadę do domu przebiorę się i potem po ciebie wpadnę.
- Po co nakładać drogi? Możesz mnie wziąć do siebie.
- Lepiej nie. Mam remont i trochę bałaganu.
- Spoko. To ja wtedy sprzątne. Jak przyjedziesz wejdź bez pukania.
- Specjalne przywileje? - spytał
- Tylko ten jeden raz. - powiedziałam
- Dobra to jadę.
- Cześć. - wyszedł
Wziełam się za pomycie naczyń. Potem ogarnełam swój pokój.
*Kendall*
Znowu ją okłamałem. Nie mogę przed nią tego ukrywać. Następnym razem jej powiem. Pojechałem do domu. Kiedy do niego weszłem" napadł" na mnie Kevin.
- Gdzie ty byłeś całą noc? - spytał
- I tak cię to nie obchodzi. - powiedziałem i poszedłem do swojego pokoju
- U dziewczyny? - nie dawał za wygraną
- A nawet jeśli to co? - rzuciłem mu szydercze spojrzenie
- Czekaj jak ona miała na imię. Jakoś na D. Demi.
- Nie jestem już z Demi.
- Kogo poznałeś?
- Jeśli ci powiem to się odczepisz?
- Słowo brata. - powiedział i położył jedną ręke sercu
- W takiej jednej dziewczynie, która pracuje w tej restauracji sponsorowanej przez firmę rodziców. - Serio?
- Tak. Powiedziałem ci, więc teraz wyjdź. - wykonał moje polecenie
Przebrałem się i wyszedłem z pokoju. Ukradłem moim braciom trochę chipów i rzuciłem:
- Idę do przyjaciół. - i weszedłem ignorując komentarze braci
Pojechałem prosto do Kamili. Po drodze rozmyślałem czy powiedzieć jej prawdę. Postanowiłem poczekać na odpowiednią chwilę. Kiedy podjechałem pod jej dom weszłem bez pukania. Ten specjalny przywilej. Co z tego, że jednorazowy. Nigdzie nie było Kamili.
- Kamila! - zawołałem ją
- U góry. - odkrzykneła
Poszedłem do góry. Była w pokoju i pisała coś w jakimś notesie.
- Co robisz? - spojrzałem na zeszyt, który zaraz zamkneła
- Tajemnica. - powiedziała i schowała zeszyt do torby - Jedziemy?
- Jasne.
Zeszliśmy na dół, a potem do samochodu. Po drodze Kama opowiedziała mi trochę o swojej rodzinie. Kiedy dotarliśmy do domu Miley. Kama zadzwoniła i po dosłownie sekundzie otworzył nam drzwi Justin.
- Jak zwykle ostatni. - powiedział i nas wpóścił
- No wiesz. Jak zostaliście na noc. - powiedziała Kamila
- Taki drobny szczegół. - powiedział Justin, weszliśmy do salonu
- Co oglądamy? - spytałem
- Horror. - powiedzieli równocześnie Jus i Harry
- Nie!!! - powiedziały wszystkie trzy
- Dlaczego? - spytałem
- Dobrze wiesz jaki horror przeżyłam w nocy i mam dość jak na ten tydzień.
- To jest wystarczający argument. - powiedziałem
- Wiecie co. - powiedziała Selena
- Wy obejrzyjcie sobie 1 horror, a my pójdziemy do kuchni i pogadamy. - dopowiedziała Miley i pociągneły Kamę do kuchni
*Kamila*
- Ała. - powiedziałam kiedy mnie puściły
- Teraz powiesz nam wszystko jak na spowiedzi. - powiedziała Miley
- Muszę się wam ze wszystkiego zwierzać?
- Tak! - powiedziały równocześnie
- Zamordować się przy was można.
- Mówisz czy mamy to siłą wyciągnąć? - spytała Selena
Opowiedziałam im całą historię.
- O matko. - powiedziały równocześnie
- Wszystko, idziemy oglądać film? - spytałam
- Jeszcze jedna sprawa. - powiedziała Miley
- Przemyślałaś to? - spytała Sel
- Nie miałam kiedy. Obiecałam, że to przemyślę to przemyślę.
- Dobra. Zróbmy jeszcze jeden popckorn. - powiedziała Miley
Zrobiłyśmy popckorn, nasypałyśmy chipsy do misek i nalałyśmy coli do szklanek. Pogadałyśmy jeszcze trochę. Dowiedziałam się, że Sel i Justin nie długo biorą ślub. Do pokoju weszłyśmy dopiero jak Harry wszedł do kuchni.
- Idziecie czy znowu mamy sobie włączyć horror? - spytał
- A oglądaliście" The Ring"? - cała trójka kiwneła przecząco głową - Film stary jak świat, a wy go nie widzieliście. Trzeba to nadrobić.
Wyszliśmy z kuchni.
- Co oglądamy? - spytał Jus
- "The Ring" - powiedziała Miley
- Co to za film? - spytał Kendall
- Zobaczysz. - powiedziałam siadając koło niego
Oglądaliśmy film. Dziewczyny krzyczały jakby je ze skóry obdzierano. Z chłopakami się z nich śmiałam. W środku filmu zadzwonił mój telefon.
- Nie odbieraj!!!!! - krzykneły dziewczyny równocześnie
- Spokojnie to Amy. - powiedziałam i odebrałam

(K: Kamila A: Amy)

K: Przerwę masz dopiero za godzinę. - pouczyłam ją
A: Przyjedź tu.
K: Stało się coś?
A: Szybko, bo Josh zaraz rozniesie całą restaurację.
K: Josh?! - Kendall spojrzał na mnie przerażony
A: Tak. Szybko. - rozłączyła się

- O co chodzi z twoim byłym chłopakiem? - spytał Kendall
- Nie wiem. Mam jechać do restauracji. - powiedziałam i wstałam z kanapy
- Nie pojedziesz sama. - powiedział i wstał za mną z kanapy
- Dam sobie radę. - powiedziałam i ruszyłam w stronę drzwi
- On ma rację. - odezwał się Justin
- Sama nie pojedziesz. - wstali z kanapy
- Jak z dziećmi. Dobra chodźcie. -  powiedziałam i wyszliśmy

1 komentarz:

  1. Nie chcę być wybredna, ale trochę za dużo jest dialogów/rozmów przez telefon. Trochę jakby się czytało scenariusz.

    OdpowiedzUsuń