piątek, 10 października 2014

Chapter 34

  Zapukałem kilka razy.
- Otwarte. - usłyszałem głos mojej siostry
  Otworzyłem drzwi i wszedłem do środka. Kamilę, Selene i Miley zastałem w salonie. Wpatrywały się w telewizor. 
- Co oglądacie?
- Ćśśś... - powiedziały równocześnie
  Wolałem nie zadzierać z trójką dziewczyn, więc poszedłem do kuchni. Miałem nadzieję, że tam spotkam kogoś normalnego.
- Cześć. - powiedział Harry
- Cześć, a tym co? - spytał wskazując na drzwi do salonu
- Oglądają jakiś durny babski serial. - powiedział Justin
- On nie jest durny. - powiedziała Kamila wchodząc do kuchni, za nią weszły dziewczyny
- Jaka zagadka na ten tydzień? - spytał Harry
- Kogo Dave zobaczył w drzwiach. - poinformowała go jego siostra
- To na pewno jakaś była dziewczyna. - powiedziała Selena 
- Nie, to jest za proste. Wszyscy widzowie od razu by się domyślili. Wydaje mi się, ze to może być ktoś kogo zupełnie się nie spodziewamy. na przykład jego mama.
- To jest banalne. - stwierdziły Miley i Selena równocześnie
- Ale może być prawdziwe. 
- Jak wy to wytrzymujecie? - spytałem
- Takie kłótnie są co tydzień. - powiedział Harry
- Przywykliśmy. - dopowiedział Justin
- Macie zamiar coś robić? - spytała Selena
- Gdyby nie to, że umówiłem się z wami już wczoraj, spałbym po dyżurze, więc proszę nic strasznego. 
- To może obejrzymy film?- zaproponowała Sel, wszyscy na to przystanęli
- To wy idźcie coś wybrać, a ja przygotuję popcorn i cos do picia. - powiedziała Kamila
- Pomogę ci. - zaproponowałem, chciałem z nią pogadać o propozycji pracy
- Okey. - powiedział Harry, wszyscy wyszli z kuchni, zostałem tylko ja i moja siostra
- Mów co masz za sprawę. - powiedziała prosto z mostu Kamila
- Skąd wiesz, że mam do ciebie sprawę?
- Może nie znamy się długo ale jesteś moim bratem. - powiedziała wyciągając szklanki z szafy
- Rozmawiałem dzisiaj z moim szefem...
- Brzmi interesująco. - przerwała mi
- Więc jak wspomniałem zanim mi tak bezszczelnie przerwano. Rozmawiałem dzisiaj z szefem i prosił, żebym się ciebie zapytał czy zastanawiałaś się nad jego propozycją.
- To to nie był żart? Facet widzi mnie pierwszy raz na oczy i od razu proponuje mi pracę.
- Wiesz może mu się spodobałaś. - zażartowałem
- Nawet nie żartuj, a co do propozycji, skoro nie jest żartem to ją przemyślę. - powiedziała wyciągają napój z lodówki
- A kiedy wraca Kendall? - spytałem
- Za dwa dni. - powiedziała z promiennym uśmiechem
- Idziecie czy nie? - usłyszeliśmy krzyk Justina
- Nie pozwól mu czekać. - powiedziała Kamila na co się zaśmieliśmy

***Kamila***
***Dwie godziny później***

  Film się skończył, a my zajęlismy się rozmową, dopóki nie zadzwonił dzwonek. 
- Kamila idź otwórz. - powiedział Justin
- Czemu ja?
- Jesteś najbliżej. - powiedział Harry
- Wcale nie. - wstałam i poszłam do kuchni
- Otwórz te drzwi. - powiedział mój brat
  Zrezygnowana podeszłam do drzwi, zobaczyłam tam...
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
 ~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Hejka.
Chciałabym was bardzo mocno przeprosić,  że tak długo nic nie dostawałam,  ale wiecie szkoła,  a do tego masa zajęć dodatkowych.
Nie obiecuję,  że się poprawię,  bo na prawdę na nic nie mam czasu.  Ale się postaram.  Liczą się chęci,  prawda?
To do następnej notki ☺

niedziela, 7 września 2014

Chapter 33

- Mówiłem, że ona coś kombinuje. - powiedział mój brat ledwo słyszalnym szeptem
  Dopiero teraz dotarło do mnie gdzie się znajdujemy. Była to bardzo jasna sala szpitalna. Ostre światło raziło moje oczy, a irytujące pikanie urządzeń do kontrolowania czynności życiowych  odbijało się echem po mojej głowie.
  Jednak nie stałam ramię w ramię z moim bratem diagnozując pacjenta. Spojrzałam na łóżko na którym leżał pacjent i oniemiałam.
  Leżałam na nim nieprzytomna. Podłączona do aparatury, do lewej ręki miałam podpiętą kroplówkę, a z mojego nosa poprowadzone były rurki do tlenu.
- Damian? - spytałam
  Nie odpowiedział. Nic z tego nie rozumiałam. Stałam i obserwowałam to wszystko, a jednak leżałam na tym łóżku nieprzytomna.
  Machnęłam Damianowi ręką przed oczyma, ale nawet nie mrugnął. Wpatrywał się we mnie leżącą na łóżku bezradnym wzrokiem. Usłyszałam dźwięk otwieranych drzwi. Spojrzałam w tamtym kierunku. Do szpitalnego pomieszczenia weszli moi przyjaciele. Wszyscy wyglądali na załamanych.
- Co się stało? - spytałam zmartwiona
  Nikt mi nie odpowiedział. Podobnie jak Damian wszyscy się we mnie wpatrywali. Leżącą na szpitalnym łóżku.
- Jak z nią? - spytał Kendall
- Coraz gorzej. - powiedział Damian - Operacja nie została poprawnie przeprowadzona, dostała wewnętrznego krwotoku, dostało się zakażenie, co komplikuje sprawę.
- Jakie są szanse na przeżycie? - spytał Harry
- Mam wam powiedzieć jako jej brat czy jako lekarz.
- Poprostu powiedz prawdę. - powiedziała Selena łamiącym głosem
- Marne.
  Otworzyłam oczy. Nie leżałam tylko siedziałam i nie na szpitalnym łóżku podłączona do różnych urządzeń tylko w moim własnym w domu Seleny i Justina, a z mojego ciała nie wychodziły żadne rurki. Spojrzałem na zegar wskazywał trzecią nad ranem. Położyłam głowę na poduszkę i zamknęłam oczy. Próbowałam zasnąć jednak pod moimi powiekami pojawiały się obrazy z poprzedniego snu, które uniemożliwiły mi sen.

***Damian***

  O szóstej rano obudził mnie budzik. Wyłączyłem go i niechętnie wstałeś z łóżka. Zszedłem na dół i zaparzyłem sobie kawy, a następnie zjadłem kilka kanapek. Ubrałem się i wyszedłem z domu.
  Pojechałem do szpitala, w którym znalazłem się przed siódmą. Dzisiaj pracowałem do czternastej, a potem miałem się spotkać z naszą padaczką. Co prawda miała być nie pełna, ponieważ Kendall miał wrócić dopiero w poniedziałek.
  Wjechałem windą na drugie piętro, bo na nim znajdował się oddział chirurgiczny. Kiedy przechodziłem koło recepcji podeszła do mnie Molly, jedna z pielęgniarek.
- Wyniki pooperacyjne pacjentki spod dwunastki. - powiedziała
- Dziękuję. - odpowiedziałem z  promienistym uśmiechem
  Odpowiedziała mi tym samym. Skierowałem się do pokoju lekarskiego, gdzie na biórku leżał stos dokumentów do wypełnienia. Westchnąłem i skierowałem się do wieszaka, na którym wisiał mój biały jak śnieg fartuch. Włożyłem ręcę przez rękawy i nie zapinając wróciłem do biórka.
  Najpierw przejrzałem wyniki mojej pacjentki. Były zadowalające, więc przygotowałem wypis, który przekazałem Molly do wręczenia pacjentce.
  Kiedy wypełniłem już wszystkie papiery była godzina dziewiątą. Przygotowałem kartę pacjentów leżących na oddziele i wybrałem się na obchód. Większość pacjentów nie miała żadnych zmian zdrowotnych wszyscy byli w takim samym stanie i czekali na wyniki badań.
- Dzień dobry panie Damianie. - usłyszałem głos dyrektora szpitala
- Dzień dobry panie dyrektorze. - przywitałem się z moim pracodawcą
- Rozmawiał pan może z siostrą?
   Zdziwiło mnie jego pytanie, o Kamili  wspomniałem może raz w rozmowie i tyle. Z tego co mi wiadomo nigdy w życiu się nie widzieli ani nie rozmawiali.
- Wczoraj przez jakieś dwadzieścia minut po operacji wyrostka robaczkowego. - odpowiedziałem na jego pytanie
- A wspominała coś o pracy tutaj?
- A powinna? - odpowiedziałem kompletnie nie wiedząc o co mu chodzi
- Wczoraj zaproponowałem jej pracę tutaj, poprosiła o czas do namysłu. - skrócił mi rozmowę w jednym zdaniu
- Przy najbliższej okazji spytam się jej czy przemyślała pańską propozycje. - powiedziałem stwierdzając, że o to mu chodzi
- Dziękuję. - powiedział i wyszedł
  Usiadłem przy biórku i do końca dyżuru wypełniałem dokumenty. Niby spokojny dzień ale i tak czułem zmęczenie. Kiedy odwieszałem fartuch do gabinetu wszedł Sam, mój kolega jeszcze ze studiów.
  - Dyrektor prosił o przypomninie ci o waszej dzisiejszej rozmowie. - powiedział biorąc swój fartuch z wieszaka
- Pamiętam.
- O czym wogóle rozmawialiście? - spytał podchodząc do szafki, na której stał ekspres do kawy
- O propozycji pracy dla mojej siostry. - powiedziałem podchodząc do biórka i biorąc mój plecak
- Siostry? Ładna? - spytał
- I tak nie będziesz miał się co wysilać, jest zajęta. - powiedziałem z uśmiechem
- Trudno jak nie ta to następna. - uśmiechnął się - Kiedy masz kolejny dyżur?
- Za trzy dni mam dobę.
- To mamy razem. Do zobaczenia.
- Cześć.
  Wyszedłem z gabinetu i skierowałem się do windy. Zjechałem na parter i wyszedłem przed szpitalem. Szybkim krokiem podszedłem do mojego samochodu i otworzyłem go. Wsiadłem i zapaliłem silnik, po czym ruszyłem do domu Seleny i Justina.
>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>
>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>
>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>
>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>
Hej.
Jak wam minął pierwszy tydzień szkoły?
Jak wam się podoba rozdział?
Czekam na opinie w komentarzach :)

środa, 20 sierpnia 2014

Chapter 32

 ***Tydzień później***
  Przez ten tydzień nie postanowiłam nic. Miałam w głowie wiele pomysłów, ale jak przychodziło co do czego nie miałam odwagi ich zrealizować. Moi przyjaciele próbowali mnie namówić do jakiegoś działania, jednak bezskutecznie...
   Obudziło mnie pukanie do drzwi. Selena i Justin wyjechali do rodziców Justina, więc mi przypadło otwarcie drzwi. Kiedy wyszłam z łóżka powitał mnie chłodny podmuch wiatru. Chwyciłam szybko bluzę, którą wczoraj wczoraj zostawiłam na krześle i zbiegłam na dół. Zastanawiałam kto może się dobijać o tak wczesnej porze.
  Otworzyłam drzwi. Zobaczyłam kobietę ubraną elegancko. Blond włosy miała krótko obcięte. Na pierwszy rzut oka była dla mnie nieznajoma, jednak w jej twarzy było coś znajomego.
- Dzień dobry. - przywitałam się
- Nie poznajesz mnie, prawda?
- Kim pani jest?
- Czyli jednak. - powiedziała bardziej do siebie niż do mnie
- Przypominam pani, że oczekuję odpowiedzi. - powiedziałam trochę niegrzecznym tonem
- Twoją matką. - powiedziała patrząc mi prosto w oczy
  Zamarłam. Nie taką mamę zapamiętałam. Długie brązowe włosy zazwyczaj miała upięte w niechlujną kitkę, a ubrana byłą zwykle w dresy. lub jak chodziliśmy na jakieś uroczystości rodzinne to ubierała się trochę bardziej elegancko, ale nigdy tak, ponieważ zwyczajnie nie było nas na to stać. Gdyby nie znajome rysy twarzy wzięłabym ją za oszustkę.
- Wejdź. - powiedziałam oschłym tonem
  Mama wykonała moje polecenie. Weszłyśmy do salonu i usiadłyśmy na kanapie.
- Napijesz się czegoś? - mimo że przede mną stała "cudownie zmartwychwstała osoba" nie zapominałam o dobrych manierach
- Wodę, proszę. - odpowiedziała z uśmiechem
  Wstałam i poszłam do kuchni. Wyciągnęłam szklankę i wlałam do niej wodę z plastikowej butelki. Kiedy wróciłam zajęłam swoje poprzednie miejsce stawiając przed moja mamą szklankę.
- Co ci się stało? - spytałam prosto z mostu
- Trochę długa historia. - powiedziała
- Mam czas.
- Może jednak ci to skrócę...
- Jak wolisz. - przerwałam jej
- Wyszłam za mąż po raz drugi.
- Naprawdę wielki skrót. - powiedziałam
- Od kiedy zrobiłaś się taka wredna? - powiedziała z wyrzutem
- A kiedy ty zmartwychwstałaś? - trochę mnie już ponosiło
- Napisałam ci, że uciekłam przed ojcem.
- Tylko dlaczego? Przed twoją rzekomą śmiercią byliśmy idealna rodziną.
- Z twojego punktu widzenia tak było.
- To może oświecisz mnie jak było z twojego punktu widzenia.
- To zbyt bolesne wspomnienia. - odwróciła wzrok
- Po co przyjechałaś? - powiedziałam spokojnym, lecz nadal oschłym tonem,
- Chciałam się z tobą spotkać, porozmawiać. - do jej oczu napłynęły łzy - Kochanie, stęskniłam się za tobą.
  Położyła mi ręce na policzkach. Przez chwile patrzyłyśmy sobie prosto w oczy.  Wróciły wszystkie wspaniałe lata z dzieciństwa. Wszystkie rodzinne spacery, wycieczki, urodziny. Do moich oczu napłynęły łzy. Cieszyłam się, że widzę mamę, ale nie potrafiłam jej wybaczyć, że mnie zostawiła.
- Przepraszam. - powiedziała drżącym głosem
- Chciałabym ci wybaczyć, ale nie potrafię. Przez tyle lat żyłam w świadomości, że już nigdy cię nie zobaczę, a tu nagle ten list, a potem pojawiasz się ty kompletnie odmieniona. - powiedziałam tym samym głosem co ona - Może kiedyś, ale na pewno nie teraz, nie w tym momencie.
- Rozumiem cię. - otworzyła torebkę i wyciągnęła małą prostokątną kartkę - To jest moja wizytówka, jeśli będziesz chciała ze mną porozmawiać, zadzwoń. Będę czekać na telefon o każdej porze dnia i nocy.
  Przytuliła mnie jeszcze i bez słowa wyszła. przyjrzałam się jej wizytówce. Pisało na niej Aneta Zaczkiewicz, więc tak ma teraz na nazwisko. Wstałam i poszłam do kuchni i zaparzyłam sobie herbaty, żeby się rozgrzać. Kiedy już wróciłam do salonu chwyciłam laptop i go włączyłam. Po uruchomieniu systemu weszłam w wyszukiwarkę i wpisałam imię i nazwisko mojej matki.
  Miałam na jej temat, a raczej na temat jej nowego męża bardzo interesującą lekturę. Okazało się, że był szanowanym prawnikiem oraz właścicielem najlepszej kancelarii w Polsce. Z mamą ożenił się po raz drugi, po śmierci swojej pierwszej żony. Ze swoją pierwszą żoną miał syna, który obecnie był w moim wieku, ale rocznikowo był rok starszy.
  Po przeczytaniu wszystkiego co powinnam wiedzieć, postanowiłam pójść w odwiedziny do mojego brata. Wiedziałam, że ma dyżur w szpitalu, więc tam postanowiłam się udać z wizytą.
  Poszłam do swojego pokoju i wybrałam ciepłe ciuchy z racji tego, że dzień był chłodniejszy niż zwykle. Spowodowane to było zbliżającym się listopadem.
  Po dojściu do szpitala szybko znalazłam oddział chirurgiczny, na którym ordynatorem był mój brat. Weszłam do pokoju lekarzy gdzie głowił się nad zdjęciami z rentgena.
- Co tam masz? - spytałam stając obok niego
-Ostre bóle brzucha po lewej stronie podbrzusza, nasilający się pod wpływem ucisku, sztywność mięśniowa w punkcie Mc Burneya*, gorączka trzydzieści dziewięć stopni i wymioty. Do tego zdjęcie nie jest oznaczone.
- Gdyby nie ból po lewej stronie powiedziałabym, że to zapalenie wyrostka robaczkowego.
- Właśnie. Tylko to się wyklucza. - wzięłam zdjęcie z rentgena pod światło i wpadłam na pewien pomysł
- Spójrz tutaj. - położyłam zdjęcie przed nikt i wskazałam na prawą stroną - To serce, jest po prawej stronie, a pacjent odczuwa ból po lewej stronie, a to może znaczyć tylko jedno...
- Że ma odwrócenie trzewi**. Kamila jesteś genialna. - prawie wykrzyknął
- Możesz mi to częściej mówić, ale bierz ją od razu na blok.
- Pogadamy po operacji, dobra?
- Będę czekać tu lub w barze.
- Okey. - powiedział wychodząc
  Kiedy on wychodził do pokoju wszedł inny lekarz. Wyglądał na jakieś pięćdziesiąt lat na nosie miał okulary.
- Przepraszam, czy pani jest lekarzem? - spytał
- Nie pracuję w swoim zawodzie, ale mam skończone studia medyczne. - odpowiedziałam
- A jaka specjalizacja?
- Chirurgia. - powiedziałam
- Rozumiem, że pani jest siostrą doktora Damiana? - jego ton bardziej odpowiadał stwierdzeniu niż pytaniu
- Zgadza się. Widzę, że mój brat o mnie wspominał.
- Mówił tylko, ze ma siostrę, która także ma wykształcenie medyczne.- poinformował mnie - Nie chciałaby pani może rozpocząć tutaj pracy.
  Trochę zdziwiła mnie jego propozycja. Pierwszy raz rozmawiałam z tym człowiekiem, a ten od razu proponuje mi pracę.
- Mogłabym to przemyśleć?
- Oczywiście. - uśmiechnął się promiennie, wydawał się być bardzo sympatyczny
- Dziękuję. - powiedziałam odpowiadając mu uśmiechem - Ja już pójdę Do widzenia.
- Mam nadzieję, że do zobaczenia.
  Wyszłam z pokoju lekarskiego i skierowałam się do kawiarenki, która znajdowała się na parterze. Zamówiłam kawę i kawałek sernika. Po godzinie przyszedł mój brat, zamówił sobie kawę i usiadł koło mnie.
- Aż tak ci się nudzi bez Seleny i Justina, że aż przychodzisz mnie odwiedzić?
- Kendall pojechał z rodziną za miasto, Miley i Harry mają zjazd rodzinny, więc chcąc nie chcą zostałeś mi ty.
- Dzięki, więc  powiedz jak ci minął poranek? - spytał biorąc łyk kawy
- Miałam bardzo sympatyczne spotkanie z moją mamą. - o mały włos nie wypluł tej kawy na mnie
- Twoja mama? Co ona robi w Londynie?
- Powiedziała, że chciała się ze mną zobaczyć, bo się za mną stęskniła. - powiedziałam
- Ciekawe. - skomentował
- W ogóle jej nie poznałam. Widziałeś ją na zdjęciach. Teraz ma krótkie blond włosy.
- To jej zdjęcie stało na szafce w twoim pokoju? - spytał dla pewności
- Tak. Najlepsze jest, że teraz jest żoną najlepszego prawnika w Polsce. - chciał coś powiedzieć, ale przerwał mu dźwięk telefonu
- Przepraszam, ale muszę wracać. - powiedział
- Nie ma sprawy.
- Widzimy się jutro?
- Jeśli nie masz dyżuru.  - przytuliliśmy się i wyszedł
  Dopiłam jeszcze kawę i wyszłam. Wróciłam do domu. Nie miałam zbytnio co robić dopóki nie wróci Selena z Justinem, więc wzięłam się za sprzątanie. Po trzech godzinach dom błyszczał.
  Usłyszałam dźwięk, który wydaje wkładany klucz do zamka. Po chwili ujrzałam Selene i Justina, załadowani byli różnymi torbami.
- Jezu, widzę, że twoja mama dała nam zapas prowiantu na cały rok. - pomogłam im wnieść torby do kuchni
- Może nie na rok ale, na bardzo długo. - powiedział Justin
- Tylko, ze to my będziemy stały nad garami. - pożaliła się Selena
- Wierzę w was. - powiedział Justin - A teraz dobranoc.
  Poszedł na górę. Razem z Seleną zaczęłyśmy układać wszystko na półkach.
- Jak minęła ci wizyta u rodziców Justina? - spytałam
- Wiadomo jak mijają wizyty u rodziców swojego męża. - zaśmiałyśmy się - A jaki ci minął dzień?
- Nudno. Bez ciebie, Miley, Kendalla został mi tylko Damian. -
- Gdyby Miley była na twoim miejscu była by bardzo pocieszona.
- Trzeba coś zrobić. Ich do siebie ciągnie co widać na kilometr, a i tak nie są razem.  - powiedziałam
- Ja wolę to zostawić. Znam Miley dłużej od ciebie i raczej nie jest osobą, która szuka pomocy w sprawach sercowych. Woli radzić sobie sama.
- Skoro tak mówisz.
- Nie wiem jak ty, ale ja jestem zmęczona i kładę się spać.
- Ja jeszcze chwilę zostanę.
- Dobranoc.
- Dobranoc.
  Zapażyłam sobie herbaty i usiadłam w salonie. Włączyłam sobie jakieś stare seriale. Po pół godzinie wyłączyłam telewizor i poszłam na górę. Wzięłam szybki prysznic i położyłam się spać.
___________________________________________________________________
*Punkt Mc Burneya - znajduję się w połowie drogi między górna częścią kolca biodrowego, a pępkiem
** Odwrócenie trzewi - Nieprawidłowe ułożenie narządów w obrębie klatki piersiowej i jamy brzusznej

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Hej. To chyba najdłuższy rozdział jaki dotychczas napisałam na tym blogu. Mam nadzieję,że wam się podoba. Czekam na opinie w komentarzach.

piątek, 1 sierpnia 2014

Chapter 31

Kochanie!
  Wiem co będziesz czuć czytając ten list.
  Chciałam Ci tylko powiedzieć, że ten cały wypadek, cała moja śmierć to fikcja. Musiałam coś wymyśleć, żeby uciec od ojca. Nie postąpiłam jak prawdziwa matka zostawiając Cię samą z tym potworem, ale twój tata nie dawał mi żyć.
  Wrzucam ten list do skrzynki Twojego brata, ponieważ nie znam Twojego obecnego adresu. Piszę go z nadzieją, że mi wybaczysz i się ze mną spotkasz.
                                                 Kocham Cię.
                                                      Mama"
  Na dole był jescze podang adres.
  Na samym początku listy rozpoznałam ten charakter pisma. Moja matka lubiła pisać bajki, które później mi czytała. Oczywiście pisała je własnoręcznie, ponieważ nie przepadała za nowinkami technicznymi.
  Przeczytałam list dwukrotnie nie mogąc uwierzyć w jego treść. Moja mama żyje i jest zdrowa. Przynajmniej tak mi się zdaje skoro nic nie napisała. Jako powód swojego zniknięcia podała przymus ucieczki od ojca, ale to znaczy, że on wszystko wiedział.
  Przed oczami staneła mi scena pogrzebu mojej matki. Wszyscy członkowie mojej rodziny, zebrani w kościele i ubrani w żałobne barwy. Tata powiedział, że pogrzeb jest zorganizowany przy zamkniętej trumnie, ponieważ uważa, że wszyscy powinniśmy zapamiętać mamę taką jaka była na codzień. Teraz znałam prawdziwy powód zamknięcia trumny. Chowaliśmy wtedy... no właśnie nie wiadomo kogo. Czy jakąś obcą nam osobę, czy może to poprostu była pusta trumna, ale skoro mój ojciec znał prawdę to czy reszta rodziny też?
  Z zamyślenia wyrwało mnie dopiero zabranie mi listu przez Kendalla.
- I tak nie zrozumiesz. Jest po polsku. - powiedziałam, patrząc przed siebie
- To może powiesz nam od kogo masz ten list? - spytał blondyn
- Od mojej matki. - powiedziałam
- Co? - spytała cała trójka równocześnie
  Przeczytałam im treść listu, oczywiście po angielsku. Byli tak samo zszokowani jak ja.
- Czyli twoja matka żyje, a "umarła", żeby uciec od twojego ojca? - spytał Damian
- Na to wygląda. - powiedziałam składając list
- Masz zamiar coś z tym zrobić? - spytała Miley
- Nie wiem, mam mętlik w głowie. - usiadłam na kuchennym krześle
- Podała ci adres, prawda? - spytał blondyn
- Tak.
- Mogłabyś pojechać się z nią spotkać.
- "Nie postąpiłam jak prawdziwa matka". Myślisz, że łatwo jest wybaczyć odejście matki, zwłaszcza, że nie wiem dlaczego odeszła.
- Napisała, że przez ojca. - powiedział mój brat
- Tylko, że przed jej zniknięciem byliśmy przykładem prawdziwej rodziny. Nigdy nie słyszałam, żeby się kłócili. - powiedziałam
- Każdy związek ma jakieś odłamy. - odezwała się moja przyjaciółka
- Nie prawda, nasz jest idealny. - powiedział Kendall
- No właśnie co ty sobie myślisz, my jesteśmy przykładem idealnego związku.
  Wszyscy się zaśmieliśmy. Usłyszeliśmy dzwonek do drzwi. Damian poszedł otworzyć drzwi. Po chwili dobiegł nas śmiech i głos Harrego.
- Twój brat przyszedł. - powiedziałam obojętnie patrząc na Miley
- Tak przyszedłem, a ty mogłabyś włożyć w to więcej entuzjazmu.   
  Harry wszedł do kuchni w towarzystwie Seleny, Justina i mojego brata.
- Nie widziesz przecież skacze pod sufit.
  Wstałam i lekko podskoczyłam. Zaśmieliśmy się.
- Nie masz humoru? - spytał Justin
- Moja mama sie odezwała.
- Jak? Z zaświatów?
- Okazuje się, że ona nie umarła. Tylko uciekła od mojego ojca, ale mniejsza o to. Co was tu sprowadza?
- Przyszliśmy sprawdzić czy nie potrzebujecie pomocy.
- Jakbyście przyszli pół godziny wcześniej to jeszcze byłoby co robić, a z resztą jest już późno. - powiedziała Miley
- No to wracamy do domu. - powiedział Harry
- Dzięki za długie odwiedziny. - powiedział Damian z sarkazmem
- Ciesz się, że wogóle cię odwiedzieliśmy. - powiedział Justin
  Zaśmieliśmy się i pożegnaliśmy się z Damianem. Umówiliśmy się, że jutro wieczorem idziemy do klubu i każdy wrócił do swoich domów.
>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>
Hej.
Jak wam się podoba rozdział?
Wiem, że jest krótki ale ostatnio mam mało weny.
Czekam na opinie w komentarzach :)

sobota, 12 lipca 2014

Chapter 30

Krótka informacja. Zdania pogrubione są wypowiedziane po polsku.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Po tygodniu spędzonym w Polsce wróciliśmy do Londynu. Przez ten tydzień zdarzyło się pare rzeczy, przedewszystkim: poznałam mojego brata, który jest bardzo sympatyczny i najprawdopodobniej wpadł w oko mojej przyjaciółce Miley. Dowiedziałam się też, że pracownicy polskiej Biedronki nie za dobrze znają język angielski. Stwierdziłam, że przed następnym wyjazdem do Polski poduczę ich kilku podstawowych zwrotów. Nie wiedziałam tylko, że ten wyjazd może nastąpić szybciej niż mi się zdawało...
  Usłyszałam dźwięk dzwonka. Wczoraj posiedzieliśmy trochę i wszyscy pozasypiali na kanapie. Wstałam i podeszłam do drzwi. Stał w nich...
- Damian. - powiedziałam i go przytuliłam
- Cześć Kamila. - odwzajemnił uścisk
- Wejdź. - weszliśmy do środka - Co cię sprowadza do Londynu?
- Dostałem pracę jako ordynator chirurgi w pobliskim szpitalu.
- Awans? - spytałam kiedy prześliśmy do salonu
- Tak. - odowiedział - A wy po imprezie?
- Wczoraj trochę sobie pogadaliśmy. - podeszłam do kanapy i zaczełam wszystkich budzić
- To tak się teraz na to mówi? - Damian się zaśmiał
- Ty się już zamknij. - powiedziałam i się zaśmieliśmy
Po chwili udało mi się wszystkich dobudzić.
- Co jest? - spytał Harry
- Mamy gościa. - wszyscy spojrzeli w kierunku Damiana
- Damian. - powiedzieli
- Cóż za ciepłe powitanie. - powiedział mój brat
- Co cię sprowadza? - spytał Kendall
- Dostałem pracę w pobliskim szpitalu, a teraz szukam noclegu. - odpowiedział
- Mógłbyś się zatrzymać u nas, ale nie ma już miejsca. - powiedział Justin
- Ale dom Amy stoi wolny. - powiedziałam - Mógłbyś tam pomieszkać.
- Dzięki. - odpowiedział Damian
- Poczekaj, ubiorę się i cię zapowadze. Idzie ktoś z nami?
- Ja pójdę. - powiedział Kendall
- Ja też. - powiedziała Miley
- Okey.
Poszłam na górę. Ubrałam się, uczesałam i zeszłam na dół. Po chwili zeszli gotowi już Kendall i Miley.
- To jedziemy. - powiedział Damian
Wyszliśmy przed dom, a następnie wsiedliśmy do samochodu. Przejażdżka nie trwała długo i po chwili wszyscy byliśmy pod domem, w którym kiedyś mieszkałam z moją przyjaciółką. Wyciągnęłam z torebki klucze i otworzyłam drzwi. Nic się tutaj nie zmieniło. W przedpokoju nadal wisiało lustro, a obok niego stała szafka z jasnego drewna. Obeszłam cały dom. Wszystko było na swoim miejscu, bo przecież co mogło się zmienić. Nikogo tu nie było od mojej przeprowadzki. Czasem miałam myśli, żeby tutaj wrócić, ale znając moich przyjaciół nie pozwoliliby mi na to, więc nawet nie zaczynałam tematu.
- Wszystko jest okey, tylko trzeba będzie tutaj trochę ogarnąć. - powiedziałam
- Może ty i ja weźmiemy dół, a chłopacy wezmą górę. - zaproponowała Miley
- Okey. - powiedział Damian i wraz z Kendallem poszli do góry
Razem z Miley postanowiłyśmy zacząć od salonu. Wytarłyśmy kurz z telewizora, następnie z szafki, potem ja pozamiatała, a Miley potem zmyła podłogę.
W kuchni pozmywałyśmy naczynia, które stały bardzo długo. Wyrzuciłyśmy przeterminowaną żywność i powucierałyśmy kurze z szafek.
- Chodźmy na zakupy. Kupimy jedzenie dla Damiana. - powiedziała Miley
- No dobra. - powiedziałam
- Zaraz wrócimy! - krzykneła moja przyjaciółka i wyszłyśmy
Poszłyśmy do supermarketu. Nke było dalejo, bo tylko musiałyśmy przejść pięćdziesiąt metrów i byłyśmy na miejscu. Kupiłyśmy produkty spożywcze i wróciłyśmy do domu.

***Kendall***

Razem z Damianem poszedłem na górę, ale zamiast sprzątać zajeliśmy się rozmową.
- Kendall.
- Tak?
- Dlaczego Kamila tutaj nie mieszka? - spytał
- Na początku mieszkała tutaj z przyjaciółką, która później chciała wrócić do rodzinnego domu i zgineła w wypadku samochodowym. Kamila pomieszkała tutaj może jeszcze jeden dzień i włamał się tu jej były chłopak. Wszyscy stwierdzili, że będzie bezpieczniej jak zamieszka z kimś z nas. - odpowiedziałem
- Co jest teraz z jej byłym?
- Chyba jest w więzieniu. Nic nam nie wiadomo, żeby wyszedł.
- Zaraz wrócimy! - usłyszałyśmy krzyk Miley
- Lepiej zabierzmy się za sprzątanie, bo jak one wrócą i zobaczą, że nic nie zrobiliśmy, to będzie po nas. - powiedziałem
Zaśmieliśmy się. Sprzątanie nie zajeło nam dużo czasu. Pomogłem jeszcze Damianowi poukładać jego rzeczy na półkach i usłyszałyśmy jak dziewczyny wchodzą. Wyciągnąłem z walizki jeszcze jakąś koperte.
- Co z tym? - spytałem
- Prawie o tym zapomniałem. To dla Kamili, ktoś wysłał na mój adres.
Damian chwycił kopertę i zeszliśmy na dół.

***Kamila***

Chwilę po tym jak weszłyśmy do domu na dół zeszli chłopacy.
- Nie musiałyście tego wszystkiego kupować. - powiedział Damian
- Nie możesz podziękować i nie narzekać?
- Dziękuję. - powiedział - Mam coś dla ciebie. Ktoś wysłał na mój adres.
Wręczył mi kopertę. Obejrzałam ją z dwóch stron.
- Nie ma nadawcy. - powiedziałam
Otworzyłam kopertę i przeczytałam treść. Nie mogłam w to uwierzyć...

poniedziałek, 30 czerwca 2014

Chapter 29 + przeprosiny

Wstałam około ósmej, ciężko ruszyłam się z łóżka i zeszłam na dół.
W kuchni przywitały mnie niepozmywane naczynia po wczorajszej kolacji. Włożyłam wszystkie do zmywarki.
Podeszłam do czarnej lodówki. Z produktów, które dałoby się jeść było tylko mleko, więc je wzięłam.  Z półki, która była zaraz koło lodówki, wzięłam płatki owsiane. Wsypałam je do miski, a następnie wlałam do nich mleka. Wyciągnęłam z szuflady łyżkę i zaczęłam jeść.
Po pięciu minutach zeszła Miley.
- Hej. - przywitałam się z nią
- Cześć. - powiedziała, była nie w humorze
- Czemu jesteś smutna?
- Nie jestem smutna tylko zamyślona.
- To ty myślisz? - uśmiechnęła się
- Czasem. - tym słowem wywołała uśmiech na mojej buzi
- To nad czym myślisz?
- Masz takiego przystojnego brata, a mi musiał się trafić Harry. - zaczęłam się śmiać
- A tak na serio, o czym myślisz? - spytałam przez śmiech
- Właśnie ci powiedziałam. - jeszcze bardziej się roześmiałam - Taka prawda. Damian jest taki przystony i słodki, a Harry taki...
- Przyznaj, że ci się spodobał jej brat i nie wiedziałaś jak to powiedzieć. - usłyszałyśmy głos Seleny, udało mi się opanować śmiech
- Skąd wiedziałaś?
- Harry do brzydkich nie należy, a poza tym zawsze kiedy podoba ci się jakiś chłopak to zaczynasz kręcić, że Harry jest zupełnym przeciwieństwem tego. - odpowiedziała jej Sel
- Trzeba zapamiętać. - powiedziałam
Wstałam i podeszłam do zlewu. Umyłam łyżkę i miskę, a następnie postawiłam naczynia na suszarce.
- Co proponujesz do jedzenia? - spytała Selena
- Są płatki... i płatki... O! I jeszcze płatki. - odpowiedziałam
- Hmm... To ja chyba zjem płatki. - powiedziała Miley
- Dobry wybór, ale zróbcie sobie. - powiedziałam
- Dobra, ale jak zjemy to idziemy po coś do jedzenia, bo długo na tych płatkach nie pociągniemy.
- To ja idę się ubrać.
Poszłam na górę. Weszłam jak najciszej do pokoju, żeby nie obudzić Kendalla. Wziełam ciuchy z szafy, poszłam do łazienki i się ubrałam. Włosy upiełam w tak zwany koński ogon.
Zeszłam do kuchni, gdzie dziewczyny właśnie skończyły jeść.
- Idźcie się ubrać, a ja umyje po was.
Dziewczyny poszły na górę, a ja wykonałam tą samą czynność co wcześniej z moją łyżką i miską. Zanim dziewczyny wróciły zdążyłam porozstawiać naczynia na suszarce.
- Idziemy? - spytała Selena
- Czekamy na Miley. - powiedziałam
- Już jestem. - usłyszałyśmy głos wyżej wymienionej, która była na schodach
- Teraz możemy iść.
Poszłyśmy do tej same Biedronki co.wczoraj. Miałyśmy najbliżej, a dziewczynom nie chciało się długo chodzić. Kupiłyśmy wszystko co miałyśmy i wyszłyśmy ze sklepu.
- Dziewczyny traficie do domu? - spytałam
- A co? - spytała Miley
- Ja jeszcze gdzieś pójdę.
- Jasne. - powiedziała Selena i poszłyśmy w nasze strony
Skierowałam się do parku, w którym znajdował się cmentarz. Miałam zamiar "odwiedzić" grób mamy. Miałam duże wątpliwości czy ktoś chociaż czasem zapalał tam znicz. Chociaż nasza rodzina zaczęła się walić dopiero po jej śmierci.
W budce kupiłam czerwony znicz w kształcie serca. Szłam cały czas prosto. Grób mamy znajdował się na końcu cmentarza, więc nie trudno trafić.
Kiedy się przy nim znalazłam, aż mnie zatkało ze zdziwienia. Grób był odnowiony, postawiono na nim około dziesięciu zniczy, a obok były porozsadzane kwiaty. Kiedy zdziwienie opadło postawiłam znicz. Siedziałam na cmentarzu wieczora. Nawet nie zauważyłam, kiedy czas minął. Wróciłam do domu.
- Gdzie byłaś? - spytał Kendall
- Na spacerze. - odowiedziałam - Gdzie wszyscy?
- Poszli spać. - ziewnął
- I ty też lepiej się połóż. - powiedziałam
- Czekałem na ciebie. Dobranoc. - pocałował mnie w policzek i poszedł do góry
Poszłam do łazienki. Przebrałam się w piżamę i położyłam obok Kendalla. Po chwili zasnęłam.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Hej.
Jak wam mijają wakacje?
Chciałabym was przeprosić, że tak długo nic nie dodawałam, ale miałam głowę zawaloną szkołą. Wiecie poprawki, a potem jescze zostawanie po szkole, bo próby poloneza i zakończenia. Mam nadzieję, że mi wybaczycie.
Do następnej notki :)

poniedziałek, 9 czerwca 2014

Chapter 28

Hejeczka.
Takie krótkie info przed rozdziałem. Zdania pogrubione są wypowiedziane po polsku. To tyle, a teraz zapraszam na rozdział.



Drzwi otworzył nam wysoki szatyn. Wyglądał na trochę starszego ode mnie. Chciałam "oddać pałeczkę" Kendallowi, ale on nie mówi po polsku.
- W czym mogę państwu pomóc? - spytał
- Jesteś Damian Łagodzki? - odpowiedziałam pytaniem
- Tak. - powiedział niepewnie
- Jestem Kamila Wróżkowska i...
- Ty jesteś moją siostrą? - przerwał mi
- Właśnie to chciałam ci powiedzieć. - uśmiechnęłam się
- A to kto? - wskazał na Kendalla
- To mój chłopak. Kendall. On nie mówi po polsku. - wyjaśniłam, a Kendall spojrzał na mnie - Umiesz mówić po angielsku? Czułby się pewniej.
- Jasne. Może wejdziemy do środka?
- Z chęcią, bo przyznam, że zaczynam marznąć. - powiedziałam
Damian wpuścił nas do środka i zaprowadził do salonu. Zaproponował nam herbatę na.rozgrzanie i poszedł do kuchni.
- I co jest aż tak źle? - spytał mnie Kendall
- Skąd ja mogłam wiedzieć, że będzie miły, mógłby być psychopatą z piłą łańcuchową.
- Miley wtedy żartowała. - powiedział i zakończyliśmy nasz krótki  dialog, ponieważ wrócił Damian
Później rozmawialiśmy jakbyśmy znali się od zawsze. Zaprosiliśmy Damiana na kolacje i wracaliśmy do domu.
- I jak tam spotkanie z bratem? - spytała Miley, która jako pierwsza pojawiła się przy nas
- Dobrze, zaprosiliśmy go na kolacje. - powiedziałam
- A jest przystojny? - spytała
- To mój brat, nie mi to będzie oceniać.
- Dobra ja to ocenie. - powiedziała, a ja z Kendallem się zaśmieliśmy
- Gdzie reszta naszej bandy? - spytał Kendall
- Wyszli do sklepu po coś na kolacje. - odpowiedziała 
- Ciekawe czy sobie poradzą. - po chwili usłyszałam dzwonek telefonu, dzwoniła Selena

K:Kamila        S:Selena

K: W którym sklepie jesteście?
S: W tym markiecie na rogu. 
K: Zaraz będę. - rozłączyłam się

- Zaraz wracam. - powiedziałam i wyszłam
Szłam do markietu na rogu, którym okazała się Biedronka. Weszłam do środka i zastałam moich przyjaciół próbujących dogadać się z kasjerką.
- Selena, co jest?
- Bo Miley wysłała nas do sklepy po coś na kolacje, a tu są tacy nieumiejętni ludzie, że nie umieja najprostsych zwrotów po angielsku.
- Witaj w Polsce. - powiedziąłam do niej - Ile płącą? - spytałam kasjerki, a tej najwyraxniej ulżyło, że mówię po polsku
- Pięćdziesiąt trzy złote i sześciedziesiąt trzy grosze. - odpowiedziała
Zapłacilismyi wyszliśmy ze sklepu. 
- Mało wydaliście. - stwierdziłam
- Ale kupiliśmy tyle, żeby starczyło dla siedmiu osób. - powiedział Harry
- Siedmiu? Skąd wiedzieliście, że zaproszę Damiana?
- Gdyz ciebie da się lubić i podejrzewaliśmy, że jesli to nie będzie psychpoata to napewno go zaprosicie. 
- Jednak trochę mnie znacie. - powiedziałam
Weszlismy do domu. Miley i Kendall siedzieli w salonie oglądając film. Kiedy zobaczyli moich przyjaciół zaczęli się śmiać. Miley wstała z kanapy i razem z Selena poszłyśmy do kuchni przygotowywać  kolacje. 
- Tylko powiedz twojemu bratu, ze ma się ubrać na luzie.
- Okey. 
Wytarłam ręcę i wziełam telefon do ręki. Napisałam do mojego brata;

Tylko wiesz, na kolacje przyjdź ubrany na luzie. To nie jest żadne rodzinne spotkanie, tylkokolacja z moimi znajomymi. 

Okey, a o której mam być?

Tak o 19. 

To dozobaczenia.

Odłożyłam telefon i zabrałam się za kończenie kolacji. Kolacja była gotowa przed dziewietnastą, a równo o tej godzinie rozległ się dzwonek do drzwi.
- Otworzę. - powiedziałam i podeszłam do drzwi, po czym je otworzyłam - Cześć. Nie uprzedziłam cie wcześniej, ale musimy rozmawiać po angielsku. 
- Mi to nie robi problemu. 
Weszlismy do salonu. Przedstawiłam ich sobie. Podałyśmy z dziewczynami kolacje, którym były sałatka owocowa i cos jeszcze ale nie wiem jak to sie nazywało, ponieważ to przygotowała Selena z przepisu, który znała na pamięć. Kolacja minęła bardzo miło i sympatycznie. Po kolacji zajęliśmy sie jeszcze rozmową wszyscy bardzo polubili m ojego brata, a najbardziej chyba Miley. Podejrzewam, że między nimi w przyszłości coś będzie. Około dwudziestej Damian poszedł do domu, a my zmeczeni po wyczerpującym dniu położyliśmy sie spać. 

Nowy bohater


Imię Damian
Nazwisko Łagodzki
Wiek 22  lata
Opis Brat Kamilii. O istnieniu siostry dowiedział się od ojca, z którym niedawno odnowił kontakty. Postanowił ją odnaleźć jednak jego praca mu to uniemożliwia. Jest lekarzem w miejscowym szpitalu. Specializuje się w chirurgii, tak jak jego siostra. 

sobota, 24 maja 2014

Chapter 27

- Jak to mam brata? - spytałam nadal zszokowana
- Chcesz o tym rozmawiać na dworze? - odpowiedział pytaniem
- Wejdź. - powiedziałam
Całą trójką weszliśmy do środka. Usiedliśmy w salonie.
- To wytłumacz mi, jak to możliwe, że mam brata.
- Zanim związałem się z twoją mamą, byłem z inną kobietą i ona urodziła mi syna. Ma na imię Damian i mieszka w Polsce. Pracuje w szpitalu.
- Wiesz co, chyba będzie lepiej jak sobie to wszystko przemyślę. - powiedziałam
- Rozumiem.
Powiedział i wyszedł. Nie mogłam tego pojąć. Przez dwadzieścia lat mam brata i nic o nim nie wiem. Chociaż wiem po kim mam zamiłowanie do medycyny.
- Zostać?? - spytał Kendall
- Możesz, ja mam dość wrażeń na dzisiejszy dzień.
- Idź się połóż. - powiedział
Wstałam z kanapy i skierowałam się do łazienki. Umyłam się i przebrałam się w piżame. Położyłam się i po chwili zmożył mnie sen.

***Następny dzień***

Obudziłam się po dziewiątej. Nie zdziwiłam się, bo przecież poszłam późno spać. Zeszłam na dół. Siedzieli tam Selena, Justin, Kendall, Harry i Miley.
-Jak się spało? - spytała Sel
- Wyspałam się, a to najważniejsze. - usiadłam na kanapie
Zauważyłam, że wszyscy są w piżamach, czyli Miley i Harry zostali na noc. Chyba, że przybiegli rano w piżamach. Oni są do tego zdolni.
- Jak się czujesz?? - spytał Kendall
- Wczoraj dowiedziałam się, że od dwudziestu lat mam brata, jak mam się czuć??
- Wiesz, ja o istnieniu Harrego dowiedziałam się jakieś półtora roku temu i żyje.
- Serio??
- Tak. - odpowiedział Harry
- Zamierzasz coś zrobić z tą wiadomością? - spytał Justin
- Myślałam nad wylotem do Polski i odnalezieniu go.
- Popieram. - powiedzieli wszyscy równocześnie
- Dziwnie to wyszło. - powiedziałam
- Wiemy. - powiedziała Sel
- Serio myślicie, że powinna??
- Wiesz zawsze może się okazać wariatem z piłą łańcuchową. - powiedziała Miley
- Teraz to mnie przekonałaś. - zaśmieliśmy się
- Kamila, ale wiesz, że jedziemy z tobą?? - spytał Kendall
- Innej opcji nie widzę. Stare mieszkanie mojej cioci stoi puste, moglibyśmy tam chwilę pomieszkać.
- To lecimy do Polski. - powiedział Harry, a my się zaśmieliśmy

***2 dni później***

Jesteśmy już w Polsce. Poszukiwania Damiana się zaczęły.  Nie jestem przekonana do tego pomysłu. Co jeśli mi nie uwierzy? Co jeśli nie będzie chciał ze mną rozmawiać? Raz kozie śmierć.

- Mamy jego adres. - powiedział Kendall, kiedy rano zeszłam na śniadanie
- Super. - powiedziałam
- Nadal nie jesteś do tego przekonana? - spytała Sel
- Co jeśli okaże się psycholem??
- Ja wtedy żartowałam. - powiedziała Miley
- A ja pójdę z tobą. - powiedział blondyn
- Niech wam będzie.
Zjadłam kilka kanapek przygotowanych przez dziewczyny. I poszłam się ubrać. Potem pojechaliśmy pod adres, który udało się znaleźć chłopakom. Staliśmy już pod drzwiami.

- Gotowa?? - spytał Kendall
- Bardziej nie będę. -
Zapukałam do drzwi.

niedziela, 11 maja 2014

Chapter 26

***Kamila***

***Tydzień później***

Wyszłam już ze szpitala. Pogodziłam się z Kendallem. Po tym jak mi wszystko wytłumaczył, zrozumiałam go. W sumię mu się nie dziwię, gdyby na mnie chłopacy lecieli, bo mam kasę też bym tak zrobiła. Obiecaliśmy sobie. Nigdy więcej żadnych sekretów. Demi i jej kuzyn będą mieli rozprawę w sądzie, za: porwanie, przetrzymywanie, pobicie i spowodowanie zagrożenie życia. Mam nadzieję, że dostaną słuszną karę. Dzisiaj mam poznać rodziców Kendalla. Trochę się denerwuję, ale blondyn mówi, że nie ma czym. Przebrałam się i uczesałam się w warkocza. Zeszłam na dół.
- Ładnie wyglądasz. - powiedział Kendall
- Ty też niczego sobie. - pocałowałam go w policzek
- Jedziemy??
- Tak.
Po drodze do jego domu bardzo dużo rozmawialiśmy o jego rodzinie. Z tego co mi mówił jego rodzice, to bardzo mili ludzie, a jego bracia są prawie tak samo szaleni jak moi przyjaciele. Kiedy staneliśmy przed ich domem, aż zaparło dech w piersiach. Jak weszliśmy do środka przywitała nas wysoka  kobieta, a może to te szpilki dawały takie wrażenie. Ubrana była na luzie. Ucieszyłam się, że atmosfera nie będzie taka sztywna. Weszliśmy do salonu. Przywitał tam nas jego tata, Kenneth i Kevin. Muszę przyznać, że bardzo miło mi się z nimi rozmawiało. Kiedy jego mama poszła do kuchni przygotować kolacje, poszłam razem z nią.
- Pomóc w czymś pani?? - spytałam
- Tak, proszę. Jak się czujesz u nas w domu?? - spytała
- Muszę przyznać, że na początku trochę się bałam, ale teraz czuję się tu jak u siebie w domu. - odpowiedziałam
- Bardzo się cieszę. Jak się poznałaś z moim synem?
- Kendall pojawił się w moim życiu, kiedy wszystko mi się waliło. Pomógł mi się z tym wszystkim uporać.
Dalej rozmawiałyśmy na różne tematy, przygotowując kolacje.

***Kendal***

Cieszyłem się, że Kamila tak dobrze dogaduję się z moją rodziną.
- Gdzie ty znalazłeś taką dziewczynę? - spytał Kevin, kiedy Kamila wraz z mamą poszła do kuchni
- Szukałem.
Po trzydziestu minutach, mama i Kamila przyszły z kolacją. Cieszę się, że złapały taki dobry kontakt. Po kolacji odwiozłem Kamilę do domu Seleny i Justina.

***Kamila***

Po kolacji Kendall odwiózł mnie do domu naszych przyjaciół.
- Warto było się denerwować?? - spytał
- Miałeś rację. - powiedziałam
- Bo ja zawsze mam.
- I do tego jesteś skromny. - pocałowałam go
Porozmawialiśmy jeszcze chwilę. Rozmowę przerwał nam mój tata.
- Tato? Nie miałeś wrócić do Polski?? - spytałam
- Byłem ale wróciłem.
- Stało się coś?
- Muszę ci coś powiedzieć. - spojrzał w dół - Masz brata. - zatkało mnie

poniedziałek, 28 kwietnia 2014

Libster Blog Award

 Zostałam nominowana przez Sonny z http://btr-zycie-w-palmwoods.blogspot.com, Stylesova ♡ z http://sarahslifestoryofher.blogspot.com/ i Bloggerka Nika z http://niallhoranandlilyclark.blogspot.com/



Pytania od Sonny:

1. Ulubieniec z Big Time Rush?
Kocham wszystkich,a le najbardziej Kendalla.


2. Ulubiony kraj?
Holandia


3. W jaki sposób wymyślasz rozdziały?
Tak poprostu. Siadam i piszę. Czasem jak oglądam filmy lub czytam coś ciekawego, to nabieram weny.


4. Ulubiona piosenka?
Big Time Rush - We are


5. Komedie czy Horrory
Nie potrafię wybrać.


6. Ulubiona aktorka?
Kristen Stewart


7. Skąd pomysł na bloga?
Tego bloga na początku miała Ola, więc jej bym się musiała spytać, a ja porostu piszę to co mi do głowy przyjdzie. 


8. Gdzie chcesz mieszkać w przyszłości?
Los Angeles


9. Twoje największe marzenie?
Poznać Big Time Rush


10. Skąd pomysł na takiego, a nie innego bloga?

Odpowiedź na to pytanie jest przy pytaniu 7.




Pytania od  Stylesova ♡:

1. Czy masz jakieś pasje?
Pewnie jak większość pisanie opowiadań.

2. Ile blogów prowadzisz?
6 z czego jeden do szkoły.

3. Od kiedy piszesz.?
Tak ogólnie od listopada 2013


4. Jaki jest Twój ulubiony film? (tytuł)
Big Time Movie i Zmierzch


5. Jaka jest Twoja ulubiona książka? ( autor i tytuł)
Stephenie Meyer "Zmierzch"


6. Do jakich fandomów należysz?
Rusher, Vilover, Twihard

7. Jakiej muzyki słuchasz?
Ogólnie popu, ale najbardziej Big Time Rush

8. Dlaczego zaczęłaś prowadzić bloga?
Kiedyś czytałam blogi i wpadłam na pomysł, żeby tez zacząć pisać. 






Pytania od Bloggerka Nika:

1. Ile prowadzisz blogów? 
6 z czego jeden do szkoły.


2. Dlaczego zaczęłaś prowadzić tego bloga? 
 Tego bloga na początku miała Ola, więc jej bym się musiała spytać.

3. Co cie motywuje do pisania.
Przede wszystkim komentarze.

4. Od kiedy jesteś bloggerką?
Od listopada 2013

5. Do jakich fandomów należysz?
  Rusher, Vilover, Twihard


6. Ulubione zdjęcie Twojego ulubieńca?
Dam na końcu.


7. Jeśli możesz to wstaw swoje zdjęcie, jeśli nie chcesz to opisz się w trzech słowach.

STRASZNIE POPAPRANA WARIATKA


8. Jakie masz hobby?
Pisanie opowiadań, czytanie.


9. Jakie miasta podobają Ci się najbardziej?
W Polsce: Gdańsk, Malbork, Licheń

Za granicą Alkmaar(Holandia)

10. I ostatnie najtrudniejsze... Jaki masz kolor szczoteczki do zębów?
Ale trudne... Pójdę sprawdzić. 

Zaraz wracam.
Jestem  już. xd
Niebiesko-biała


Nominacje:

http://btr-opowiesc.blogspot.com/
http://asialovebtr.blogspot.com/
http://kendall-i-marta.blogspot.com/
http://paula-morgan-czyli-wampir.blogspot.com/
http://kolorowedni8.blogspot.com/
http://lovemeagainopowiadanie.blogspot.com/
http://bigtimerushwiosna2014.blogspot.com/
http://feelthelove3.blogspot.com/
http://crazy-f-you.blogspot.com/
http://new-life-lily-lucy.blogspot.com/

Pytania:
1. Jakie fandomy?

2. Ulubiona piosenka?
3. Ulubione zwierzę?
4. Śmieszna sytuacja z życia.
5. Na jakich profilach społecznościowych jesteś zalogowana?
6. Ile piszesz blogów?
7. Skąd pomysł na bloga?
8. Zdjęcie idola.



Obiecane zdjęcie:





Jescze raz dziękuje za nominacje.

niedziela, 27 kwietnia 2014

Chapter 25 + przeprosiny

***Kendall***

Wybiegłem za Kamilą. Chciałem jej to wszystko wytłumaczyć. Niestety zgubiłem ją w parku. Zadzwoniłem do Seleny.

K:Kendall           S:Selena

S: Co jest ,Kendall??
K: Dzwoniła do ciebie może Kamila?
S:Nie, z tego co wiem poszła na jakąś imprezę, czy coś. Stało się coś??
K: Jeszcze nie wiem. Pa -  rozłączyłem się

Chodziłem dalej po parku. Usiadłem na ławkę. Za krzakami usłyszałem jakiś szelest. Podeszłem tam, a po chwili poczułem straszny ból głowy i straciłem przytomność.

***5 godzin później***

Obudziłem się w ciemnym i zimnym pomieszczeniu. Jedynym źródłem światła była ledwie świecąca lampa na stołku. Mimo słabej widoczności zobaczyłem nieprzytomną Kamile. Była pobita i przemarźnięta. Cała się trzęsła. Położyłem rękę na jej czole, było rozpalone. Musiałem nas szybko stąd wydostać.
Do pomieszczenia weszła Demi z jakimś wysokim i dobrze zbudowanym mężczyzną.
- O Kendall, jak dobrze, że już się obudziłeś. - powiedziała - Poznaj mojego kuzyna Steva.
- Co jej zrobiłaś??
- Dostała pare razy, jak się rzucała, a teraz śpi po jakiś tabletkach. - odpowiedział
- O co ci chodzi??
- Chciałam się na niej zemścić.
- Tam w parku, już ją miałem ale zjawiłeś się ty i podeszłeś do tych krzaków i musiałem działać. - powiedział kuzyn Demi
- Wypuść ją. - powiedziałem
- Niech zapłaci za to, że mi cię zabrała.
- Ona ma wysoką gorączkę. Musisz ją wypuścić.
- Mam to gdzieś.
Wyszli. Usiadłem koło Kamili. Okryłem ją moją marynarką, żeby ją ogrzać. Nie sądziłem, że to coś zdziała. Zacząłem myśleć jak sie stąd wydostać. Przypomniałem sobie o mojej komórce. Wyciągnąłem ją z kieszeni spodni. Zostało jeszcze trochę baterii. Zadzwoniłem do Harrego.

K: Kendall              H: Harry

H: Kendall, co ty chcesz o piątej rano??
K: Harry, musisz znaleźć mnie i Kamile. Nie wiem gdzie jesteśmy.
H: Co się stało??
K: Demi...

Rozładował mi się telefon. Czemu akurat teraz. Przynajmniej zdążyłem powiedzieć co ma robić.

***Harry***

-Demi... - powiedział Kendall i tyle go słyszałem
Zerwałem się szybko z łóżka i pobiegłem do pokoju Miley.
- Wstawaj, Demi zrobiła coś Kendallowi i Kamili!!!
- Co?!! - wstała jak oparzona
- Zbieraj się. - powiedziałem i wróciłem do swojego pokoju
Ubrałem się w pierwsze lepsze ciuchy i zadzwoniłem do Justina.

H: Harry           J:Justin

J: Czy ty wiesz, która jest godzina??
H: Coś się stało Kamili i Kendallowi.
J: Co??!! Skąd to wiesz??
H: Zadzwonił do mnie Kendall i powiedział, że mamy ich szukać. Wiem też, że coś wspólnego ma z tym Demi. Budź Selene i widzimy się na komisariacie.
J: Dobra. - rozłączyłem się

Zszedłem na dół. Miley była już gotowa. Wsiedliśmy do samochodu. Pojechaliśmy na komisariat. Czekali tam na nas Justin i Selena. Jeden z policjantów zabrał nas na złożenie zeznań.
- Więc, o co chodzi?? - spytał
- Nasi przyjaciele zostali porwani. - powiedziała moja siostra
- Są na to jakieś dowody??
- Zadzwonił do mnie przyjaciel i powiedział, że mamy ich szukać. - powiedziałem
- Zadzwonił do pana?? Mogę prosić pana telefon. - wyciągnąłem przedmiot i podałem funkcjonariuszowi - To ten numer??
- Tak.
- Proszę wyjść na korytarz. Zaraz oddam panu telefon.
Wyszliśmy, a za nami wyszedł policjant. Skierował się do pomieszczenia na końcu korytarza. Wrócił po dziesięciu minutach.
- Znamy lokalizacje, państwa przyjaciół. - powiedział oddając mi komórkę - Jedno z państwa pojedzie z nami.
Wybrali mnie. Wsiadłem z polocjantami do radiowozu. Przyznam czułem się trochę dziwnie. Dojechaliśmy do miejsca, w którym byli nasi przyjaciele. Wysjadłem z samochodu. Podeszli do mnie Justin, Selena i Miley. Musieli jechać za policjantami.
- Przecież to dom Demi. - powiedziała Sel
- Wiem to. - powiedziałem, podszedł do nas policjant
- Tylko proszę się nie wcinać.
- Dobrze. - powiedzieliśmy równocześnie
Policjanci zaczeli swoją akcje. Po pięciu minutch wyszli z Demi i jakimś wysokim mężczyzną, ale nigdzie nie było widać Kendalla i Kamili. Mimo zakazu policjanta postanowiliśmy wejść do środka. Funkcjonariusze zaczeli na nas krzyczeć, że nie mamy tam wchodzić, jednak ich nie posłuchaliśmy. Zaczeliśmy poszukiwania. Policjanci byli u góry, a my zaczeliśmy przeszukiwać dół. Po dwóch minutach usłyszeliśmy krzyk Justina.
- Znalazłem ich!!
Pobiegliśmy do piwnicy, bo tam był Jus. Na podłodze zobaczyliśmy Kendalla, a obok niego nieprzytomną Kamile.
- No nareście. - powiedział blondyn - Zajmijcie się Kamilą, ze mną jest wszystko okey.
- Napewno? - spytała Sel
Kendall wstał i wziął Kamile na ręcę. Justin chciał ją "przejąć" ale blondyn się sprzeciwił. Wyszliśmy przez dom. Stała przed nim karetka. Pewnie jakiś policjant zadzwonił. Ratownicy wzięli Kamile do karetki i pojechali. Pojechaliśmy za nimi.
>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>

Hej.
Jak wam się podoba rozdział??
Przepraszam, że tak długo nic nie dodawałam, ale wiecie, najpierw święta i te wszystkie przygotowania rodzinne. Dodatkowo w szkole mieliśmy próby do kanonizacji Jana Pawła II i nie miałam czasu.
Mam nadzieję, że mi wybaczycie.

niedziela, 20 kwietnia 2014

Życzenia

Staropolskim obyczajem dużo szynki życzę z jajem,
niech zające i barany pospełniają Twoje plany,
niech to będzie czas uroczy - życzę miłej Wielkanocy

wtorek, 15 kwietnia 2014

Chapter 24

Hej. 
Takie krótkie info przed notką.
Fragmenty pochylone są wypowiedziane po polsku.
To tyle.
Zapraszam.
>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>> ...mojego ojca.
- Co tu robisz?? - spytałam
- Szukałem cię. - odpowiedział
- Nie chce mieć z tobą nic wspólnego. 
- Proszę cię tylko o chwilę rozmowy.
Nie wiedziałam co zrobić. Z jednej strony był to mój ojciec i gdzieś w głębi serca nadal go kochałam. Z drugiej przez niego uciekłam z Polski.
- Niech ci będzie. Za rogiem jest kawiarnia, tam usiądziemy. 
Poszliśmy w wyznaczone miejsce. Podszedł do nas kelner. Już chciałam złożyć zamówienie, ale mój ojciec mnie uprzedził.
- Dla mnie kawa z mlekiem, a dla mojej córki sok pomarańczowy. - powiedział
- Pamiętałeś. - powiedziałam, kiedy kelner odszedł
- Aż takim wyrodnym ojcem nie jestem. - zaśmieliśmy się
- To o czym chciałeś pogadać??
- Chciałbym, żebyśmy się pogodzili. Jesteśmy rodziną, nie możemy żyć w niezgodzie. Ja się zmieniłem. Nie jestem już taki jak kiedyś.
- Wybaczę ci pod jednym warunkiem. Mocno mnie przytulisz.
- Oczywiście. - przytulił mnie - Mam jeszcze jedno pytanie. 
- Słucham, jakie??
- Czy kiedykolwiek wrócisz do Polski??
- Wrócić nie wrócę, ale npewno was odwiedzę. Widzisz tutaj znalazłam to czego w Polsce nie było. Przyjaźń i miłość.
- Kocham cię. 
- Ja ciebie też. 
Pogadaliśmy jeszcze pól godziny i musiał wracać. Właściwie nie wiem gdzie, bo mi nie powiedział, a ja nie wypytywałam. Cieszyłam się, że się z nim pogodziłam.  Usiadłam na ławce i zaczęłam wspominać te miłe czasu z Polski i naszła mnie ochota na jakąś polską potrawę. Poszłam do sklepu i kupiłam wszystko co potrzebne do zrobienia pierogów. Następnie wróciłam do domu. Na stoliku leżała karteczka.


" Jesteśmy u .   Kendalla

                   Sel i Jus"

Napisałam do nich SMS-a:

"Zbierajcie resztę na obiad, dzisiaj jemy po polsku ;)"



Zabrałam się za przygotowanie. Zajęło mi to półtorej godziny. Zdziwiłam się, że tak krótko. Przebrałam siębo tamte ubrania były całe w mące. Po chwili przyszli moje przyjaciele.

- Selena, nie wchodź do kuchni. - stanęłam w drzwiach, żeby moja przyjaciółka nic nie widziała
- Aż taki bałagan zrobiłaś??
- Nie zdążyłam posprzątać, tylko nie masz wiedzieć co ugotowałam.
- Niech ci będzie. - powiedziała
- Kocham cię - przytuliłam ją
- A mnie nie?? - usłyszała głos Miley
- Ciebie też. no właśnie mam coś dla was. - wyjęłam z torebki łańcuszki - Są prawie takie same jak moje. Będą symbolizowały naszą przyjaźń.
- Na to nie wpadłyśmy. - powiedziała Sel
- Ale ja wpadłam. - zasiałyśmy się - Kto głodny?!!
- Ja!! - krzykneli chłopacy z salonu
Nałożyłyśmy z dziewczynami obiadu dla każdego. Wszyscy jedli tak, że aż im się uszy trzęsły. cieszyłam się, że im smakuje.
 - To jest pyszne. - powiedział Harry
- Wiadome, w końcu to polskie pierogi. - powiedziałam
- Musisz nam częściej gotować.  - powiedział Kendall i mnie przytulił
- Zastanowię się.


***Czwartek***

dzisiaj idę na imprezę na otwarcie restauracji. Tak szczerze to mi się nie chcę, ale juz obiecałam. Ubrałam się  i pojechałam na miejsce. Wystrój bardzo mi się podobał. Na białe ściany pięknie padało światło z żyrandolu. Dużo tu się zmieniło. Przywitałam się z koleżankami i kolegami z pracy. Miło było znowu zobaczyć tych wariatów. Po chwili głos zabrała nasza szefowa. Przywitała sponsorów i zaczęliśmy kolacje. Byłoby nudno gdyby nie to, że nasz ukochany Chris jak zwykle coś wylał. Najlepsze było to, ze do naszej restauracji są wynajęci inni kelnerzy. Po jakieś godzinie wstałam, żeby pogadać z jedną kolerzanką ale na kogoś wpadałam.

- Przepraszam. - powiedział chłopak
- To ja... - spojrzałam na niego - Kendall?!! Co ty tu robisz?!
- Chodź na zewnątrz. - powiedział blondyn
- Nie wytłumaczysz mi tu i teraz, o co chodzi.
- Widzisz tego faceta? - wskazał palcem na mężczyznę, którego juz kiedyś tu widziałam - To mój ojciec.
- Twój ojciec?? On jest naszym sponsorem, prawda??
- Tak. - powiedział skruszonym tonem
- Dlaczego mi nie powiedziałeś??
- Na początku myślałem, że jesteś kolejną dziewczyną, która leci tylko na kasę...
- Co??! - nie dałam mu skończyć - Nienawidzę cię!
Wybiegłam z restauracji. Kendall biegł za mną, ale zgubiłam go w parku. Usiadłam na ławce, kiedy wstałam poczułam silne uderzenie w tył głowy i po chwili straciłam kontakt z rzeczywistością.

poniedziałek, 7 kwietnia 2014

Rozdział 23

- Tak? - spytałam
- Kamila? Z tej strony pani Brown.
- Dobrze, że to pani. Już myślałam, że to ktoś inny.
- Więc tak. W przyszły czwartek mamy uroczystość z okazji otwarcia kawiarni. Impreza zamknięta żadnych osób towarzyszących tylko pracownicy kawiarni i sponsorzy.
- Dobrze. Oczywiście się pojawię.
 - No to dozobaczenia w czwartek. - pożegnała się
- Dowidzenia. - powiedziałam i się rozłączyłam
- Kto dzwonił?? - spytał Kendall
- Moja szefowa. - odpowiedziałam
- Co chciała?? - zaciekawił się
- Nie ważne.
- No powiedz.
- Powiem ci tyle, że musimy wracać.
- Dlaczego?? - spytał Harry
- Kończy nam się rezerwacja. - powiedział Justin
- No właśnie. - dopowiedziałam
Wyszliśmy z kręgielni i poszliśmy w stronę samochodu. Harry prowadził. Kendall co chwile kopał go w krzesło. Zaczełam się śmiać. Z nimi gorzej niż z dziećmi. Kiedy wróciłyśmy do domu dziewczyny już w nim były i robiły obiad. 
- Hej. - weszłam do kuchni i przywitałam się z nimi
- Siemka. - powiedziały równocześnie
- Jak tam na zakupach? - spytałam
- Cudownie. - powiedziała Miley 
- Mamy coś dla ciebie. - powiedziała Selena
- Nie musiałyście. - skomentowałam 
- Ale chciałyśmy. Miley przynieść. Jest w mojej torebce.
- Okey. 
Wyżej wymieniona podeszła do torebki Sel i wyciągnęła coś srebrnego. Stanęła za mną, a po chwili poczułam coś zimnego na szyi. Był na niej srebrny łańcuszek z moim imieniem.
- Dziewczyny naprawdę nie musiałyście.
- Ale chciałyśmy. - powiedziała Sel
- Nie powtarzaj się. - powiedziałam - Ja wam się odwdzięczę. 
- Nie musisz.  - powiedziały równocześnie 
- Ale chce. - powiedziałam
- To mój tekst. - powiedziała z wyrzutem Sel
- Już nie. 
Zaśmiałyśmy się i pomogłam im skończyć obiad. Zrobiłyśmy pizze. Wszyscy się zajadali. Po obiedzie pozmywaliśmy naczynia i zjedliśmy lody waniliowe. Kiedy nadszedł wieczór pożegnaliśmy się z Harrym, Miley i Kendallem. Posiedzieliśmy jeszcze trochę w salonie i poszliśmy spać.

***Następny dzień***

Wstałam przed wszystkimi, mimo że było po dziewiątej. Ubrałam się (bez czapki) i wyszłam na miasto. Chciałam cos znaleźć, żeby odwdzięczyć się dziewczynom. Po pół godzinie chodzenia weszłam do sklepu gdzie były różne różności. Podeszłam do łańcuszków i na szczęście znalazłam takie same jak moje tylko z ich imionami. Kupiłam i wyszłam ze sklepu. O mały włos nie wpadłabym na...

niedziela, 30 marca 2014

Chapter 22


Obudził mnie dzwonek telefonu.
- Tak?? - spytałam zaspanym głosem
Cisza.
- Halo?
Znowu cisza. Rozłączyłam się. dziwne. Może ktos pomylił numer. Zeszłam na dół. Justin siedział w salonie.
- Hej. - przywitałam się
- Cześć piękna. - powiedział
- Przypominam ci, że masz żone.
- Nie martw sie nie zapomnę.  - uśmiechnął się
- Skoro o niej mowa, gdzie ona jest?
- Tutaj. - powiedziała Selena wychodzac z kuchni
- Jakieś plany na dziś? - spytałam
- Zakupy. - powiedziała
- Justin jakie plany??
- Idę z chłopakami na kręgle.
- Zabierzesz mnie??
- Kendall się zgodzi jak przekabacisz Harrego to nie ma problemu.
- Wiesz ty co. - powiedziała z zarzutem Selena
- Też cię kocham. - powiedziałam
- To moja żona. - powiedział Justin
- Co mnie to obchodzi. - powiedziałam  i się zaśmieliśmy
Poszłam do kuchni i zrobiłam sobie kanapki. Kiedy zjadłam poszłam do góry, żeby się ubrać. Wybrałam te ciuchy. Wziełam telefon i napisałam do Harrego.




                                             No hej. Wiesz, że cie lubie??.

Odpisła.

           

                                         Czego potrzebujesz??



                                      Moge iść z wami na kręgle???




                                 A nie idziesz z dziewczynami na zakupy??




                        Jak mnie lubisz to nie każ mi z nimi iść.




                                      Okey :)
  

                         Uwielbiam cię  :)



Zeszłam na dół.
- Harry się zgodził. - powiedziałam
- Wiem. - powiedział Justin
- Skąd?? - spytałam
- Hej. - Harry i Kendall nagle staneli mi przed oczami
- A wy już??
- No jak widać. - Kendall pocałował mnie w policzek           
- Czemu nie chciałaś iśc z dziewczynami na zakupy?? - spytał Harry
- Bo nie. Nachodziłam się z nimi.
- Nie dziwie sie, że woli nas. - powiedział Justin
- Gdyby dziewczyny tu były już byś nie  żył. - powiedziałam równo z Kendallem
- No wiem. - powiedział
Zaśmieliśmy sie i wyszliśmy z domu. Pojechaliśmy do klubu. Weszliśmy na tor, który chłopacy zarezerwowali już wczoraj. Podzielilismy sie na dwie drużyny. Ja byłam z kendallem, a Justin i Harry byli razem. Przydzielili mnie do Kendalla z dwóch powodów. Pierwszy jak sie mozna domyslić to to, że jesteśmy razem. Drugi jest taki, że blondyn zawsze pokonywał chłopaków w kregle i woleli, że mam byc z nim byleby mieli wieksze szanse. Tylko nie wiedzą, że jestem mistzrynią juniorów w Polsce. Wygraliśmy z nimi. Sami chcieli.
- Gdzie ty sie nauczyłas tak świetnie grać?? - spytał Justin
- W Polsce. - odpowiedziałam
Zadzwonił mój telefon.
- Kto dzwoni?? - spytał Kendall
- Nieznany. - powiedziałam i odebrałam
>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>
Hej. Sorry, że rozdział taki krótki ale we wtorek mam ten głupi egzamin. Mam nadzieję, że po nim będe miała więcej czasu na pisanie.
Pozdrawiam
Maja :)

sobota, 22 marca 2014

Chapter 21

Była to twarz mojego ojca. Nigdy nie miałam z nim dobrego kontaktu. Po śmierci mamy zaczął pić i mnie bić. Zawsze obwiniał mnie za śmierć matki.
- Stało się coś?? - spytał Kendall
- Czemu miałoby się coś stać?? - odpowiedziałam pytaniem
- Bo wyglądasz na wystraszoną. - powiedział
- Nic się nie stało. - powiedziałam i spojrzałam na niego, to był błąd
- Możesz mi powiedzieć. - powiedział
- Niech ci będzie ale najpierw spójrz na tego faceta pod drzewem.
- Na tego bruneta?? - spytał
- Tak, a teraz chodź jak najdalej stąd - wstaliśmy i poszliśmy na plażę
- Powiesz mi kto to był?? - spytał blondyn kiedy byliśmy na miejscu
- Mój ojciec. - odpowiedziałem i usiadłam na piasek
- Dlaczego nie chciałaś z nim porozmawiać?? - spytał i usiadł koło mnie
- Po tym wszystkim co mi zrobił??
- A co ci zrobił?? - milczałam - Będzie ci lepiej jak powiesz.
- Kiedy miałam 16 lat zmarła moja mama i wtedy on zaczął pić i mnie bić. Obwiniał mnie za śmierć mojej mamy. Zanim skończyłam 18 lat uciekłam z domu i zaczełam szukać pomocy u rodziny ale wszyscy uważali tak jak on. W końcu trafiłam tutaj, odnalazłam Amy, poznałam Josha, a później ciebie i resztę.
- I co lepiej ci??
- Tak. Miałeś rację, żeby się wygadać.
- Ja zawsze mam rację. - uśmiechnął się łobuzersko
- I do tego jesteś skromny. - powiedziałam
- Ale za to mnie kochasz.
Pocałował mnie. Po chwili zadzwonił mój telefon.
- Kto to?? - spytał
- Nieznany. - odpowiedziałam i odebrałam
- Halo?? - spytałam
- Obserwuję cię. - powiedział głos w słuchawce






















Haha mam was. Zapewne myśleliście, że to już koniec??? Otóż nie. Ależ ja zła. Dobra już nie trzymam was w niepewności.

- Kim jesteś? - spytałam
Rozłączył się.
- Kto to??
- Nie przedstawił się tylko powiedział, że mnie obserwuję. - odpowiedziałam
- Chyba wiem kim on jest. - powiedział Kendall
- Moim ojcem. - powiedziałam
- Wracajmy. - powiedział
Wróciliśmy do domu. Nasi przyjaciele od razu wyczyli nasze złe humory i spytali co się stało. Opowiedzieliśmy im wszystko. Na poprawę humoru chłopacy włączyli film. Dziewczyny piszczały, że aż uszy bolały, a ja z chłopakami się z nich śmieliśmy. Potem się położyłam, a reszta została w salonie.

piątek, 21 marca 2014

Info

Hej :)
Jak pewnie widzicie wróciłam już z Anglii. Życzę każdemu z was, żeby tam pojechał. Brak słów, żeby to opisać.
Do rzeczy.
Miałam tam taka wenę, że napisałam do każdego z moich blogów po rozdziale (siedziałam od 22 do 1, żeby napisać, więc to i tak dużo). Rozdziały postaram się dodać dzisiaj ale jak mi się nie uda to napewno pojawią się jutro.
Pozdrawiam
Maja

niedziela, 16 marca 2014

Info

Hej.
Mam dla was wiadomość. Przez tydzień nie będzie mnie w Polsce, bo lecę do Anglii i nie wiem czy będę tam miała dostęp do internetu. Postaram się dodać coś dzisiaj lub jutro rano ale nic nie obiecuję. To się tyczy wszystkich moich blogów. Liczę na wyrozumiałość.
Pozdrawiam :)
Maja

czwartek, 13 marca 2014

Chapter 20

Hej. na początku chciałabym wam podziękować za +1000 wejść. 


... ale doskonale ją kojarzyłam. Stała w nich Demi. Była Kendalla i przyjaciółka całego zgromadzenia siedzącego w salonie.

- Hej, jest może Selena?? - spytała
- Tak są. Chodź zaprowadzę cię do nich.
Co innego miałam powiedzieć? To nie był mój dom więc nie mogłam nic innego zrobić. Skierowałyśmy się do pomieszczenia.
- Sel, ktoś do ciebie. - powiedziałam kiedy weszłyśmy do pokoju
Wszystkim wyszły oczy z orbit kiedy ją zobaczyli. Selena wstała z kanapy. Poszła do kuchni, a za nią Demi. - To ci niespodzianka. - powiedział Harry
- Kto się tego spodziewał?- spytała Miley
- Na pewno nie ja. - powiedział Justin
- Idę na spacer? - podejrzewałam, że teraz główny tematem będzie ona, a nie chciałam jej oceniać zwłaszcza, że nic o niej nie wiedziałam osobiście tylko z opowiadań innych - Ktoś ze mną??
Kendall wstał z kanapy. Wyszliśmy z domu i poszliśmy do parku.



*** Selena ***


Zdziwiłam się kiedy zobaczyłam Demi. chyba nie tylko ja. Wstałam i poszłam z nią do kuchni.. Przez dwie minuty trwała krępująca cisza,którą przerwałam.

- Czego chcesz? - spytałam
- Porozmawiać. - odpowiedziała
- Przecież rozmawiamy. - powiedziałam
- Zrobiłaś się bardzo nie miła przez ten czas jak mnie nie było. - powiedziała oskarżycielskim tonem
- To powiedz mi jak można miło rozmawiać z osobą, która najpierw zdradziła jednego z moich najlepszych przyjaciół mówiąc mu prosto w oczy, że poleciała tylko na jego kasę, a potem się odcieła???
- Wiem, popełniłam parę błędów...
- Ty to nazywasz parę?? - przerwałam jej
- No dobra. Trochę więcej niż parę ale chce je naprawić. - przyznała mi racje
- Muszę się zastanowić.
- Rozumiem. - powiedziała
Wyszłyśmy z kuchni. Zauważyłam, że w salonie nie ma Kendalla i Kamili.
- Gdzie jest nasza parka?? - spytałam kiedy Demi wyszła
- Poszli do parku. - odpowiedziała Miley
- Ta nie dawno wróciła ze szpitala, a już ją na spacery ciągnie. - skomentowałam
- Pamiętaj poszła z Kendallem. - powiedziała moja przyjaciółka
- Miłości nie wybierasz. - powiedział Harry
- Wiem coś o tym. - powiedział Justin
- Ej. - powiedziałam


***Kamila***

Chodziliśmy po parku. Cały czas się śmieliśmy praktycznie z wszystkiego. Ludzie się na nas patrzyli jak na jakiś wariatów. Kiedy się trochę ogarneliśmy Kendall objął mnie ramieniem. 

- Rozumiem dlaczego nie chciałaś być w domu. - powiedział
- To chyba logiczne. - powiedziałam
Spojrzałam za siebie. Zobaczyłam znajomą twarz. Nienawidziłam jej ale jednocześnie się jej bałam.

sobota, 1 marca 2014

Chapter 19

Hej, na początek bardzo chciałabym was przeprosić za to, że tak długo nic nie dodawałam ale wiecie szkoła i to jeszcze osratnia klasa podstawówki i teraz zawracają nam głowy tym głupim sprawdzianem. Mam nadzieję, że mi wybaczycie. Teraz zapraszam na rozdział :)


Chłopacy stali w kuchni i gotowali. Przeżyłyśmy taki szok, że przez dwie minuty nie mogłyśmy nic z siebie wydusić. Dopiero jak chłopacy rzucili się na mnie, żeby się przywitać "ożyłyśmy".
- Czy wy widzicie to samo co ja? - spytała Sel
- Ja mam zwidy. Powinnam wrócić do szpitala. - powiedziałam
- Nawet się nie waż. - powiedział Kendall i mnie przytulił
- Dobra, a co gotujecie?? - spytała Miley
- Nic specjalnego. - powiedział Justin i wrócił do garnka
- Cokolwiek to będzie, pachnie smakowicie. - powiedziałam
- Wy. - wskazał Harry na nas palcem -  Siadacie w salonie, a my wracamy do kuchni.
- Okey. - powiedziałyśmy wszystkie trzy i usiadłyśmy w salonie
- Dziewczyny mam pomysł. - powiedziała Sel
- Jaki? - spytałam
- Pogrzebiemy w rzeczach Justina?
- Tak wolno?
- Nie. - powiedziała
- To idziemy. - powiedziała Miley
Nie wiem jak bardzo bym nie chciała musiałam z nimi iść. Zostałam przegłosowana. Poszłyśmy na górę.
- Serio musimy? - spytałam
- Kiedy ty się taka grzeczna zrobiłaś?? - spytała Sel
- Jak nie chcesz to stój na czatach. - powiedziała Miley
- Okey.
Stanełam przed pokojem. Przez 15 minut strasznie mi się nudziało. W końcu wyszły dziewczyny.
- Znalazłyście coś ciekawego? - spytałam
- Nie. - powiedziały zawiedzione
- I na co wam to było? - spytałam
- Dla zabawy.
- Dziewczyny obiad!!!! - usłyszałyśmy krzyk Kendalla
Zeszłyśmy do salonu. Wszystko było przygotowane. Stół był nakryty, a na każdym talerzu leżały porcje obiadu. Wyglądało smakowicie i takie też było. W czasie posiłku dużo się śmieliśmy. Zadzwonił dzwonek.
- Ja otworzę. - powiedziałam
Podeszłam do drzwi. Osoby, która za nim stała prawie nie znałam...

Wiem, że krótki ale są dwa powody dla których jest taki, a nie inny
1. Nie mam weny.
2. Długo nie kończyłam w takich momentach i chciałam was przetrzymać w niepewności.
Nie obrażajcie się tylko na mnie. Do następnej notki :)

niedziela, 16 lutego 2014

Chapter 18

Witam was. Na początku chciałabym was przeprosić za to, że tak długo nic nie dodawałam. Mam nadzieję, że się nie obrazicie. Już bez dłuższego przynudzania zapraszam na kolejny rozdział. Z góry przepraszam, że taki krótki ale ostatnio brakuje mi weny.
>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>
*Selena*
Wstałam przed ósmą. Zeszłam do kuchni. Nikogo w niej nie było. Zrobiłam sobie kanapki i poszłam do salonu.  Chciałam włączyć telewizor ale przypomniałam sobie, że Kendall śpi na kanapie. Nie miałam zamiaru go budzić. Biedak nie spał prawie cały tydzień. Poszłam do ogrodu. Usiadłam na leżaku i zaczełam jeść swoje kanapki. Kiedy skończyłam odniosłam talerz do kuchni. Siedziała w niej Miley.
- Już nie śpisz? Myślałam, że choć raz wstałam pierwsza. - "prztwitała" się
- Źle myślałaś. Jedziemy do Kamili? - spytałam
- Jak zjem śniadanie. - odpowiedziała moja przyjaciółka
- Dobra to ja idę się ubrać.
Poszłam do pokoju. Justin jeszcze spał. Podeszłam na palcach do szafy i wyciągnełam z niej ciuchy. Ubrałam i pomalowałam się. Zeszłam na dół. Czekała na mnie już gotowa Miley.
- Jedziemy? - spytała
- Jedziemy. - odpowiedziałam
Wziełyśmy kluczyki do samochodu nie zostawiając im żadnego środku transportu. Jak będą chcieli przyjechać do szpitala to coś wymyślą. Wsiadłyśmy do samochodu i pojechałyśmy do Kamy.
*Kamila*
Boże jak mi się strasznie nudzi! Dlatego nie nawidzę szpitali. Nigdy nie ma co robić. Jeszcze nie wiem gdzie jest mój telefon. Ja chcę już wyjść. Nie wiem dlaczego zapisałam się na medycynę ale jak będę lekarzem napewno nie będę się nudzić. Jak rano był lekarz to się trochę wkurzył, bo zadawałam mu głupie pytania. Do mojego pokoju weszły Selena i Miley.
- Wiecie gdzie jest mój telefon? - spytałam
- Nam też miło cię wiedzieć. - powiedziała Miley
- Wiecie gdzie on jest? - ponowiłam pytanie
- Trzymaj. - Selena wyjeła mój telefon z torebki
- Nie mogłaś mi go wczoraj dać. Lekarz dzięki mnie o mały włos nie dostał nerwicy.
- Czym go z równowagi wytrąciłaś?
- A co to jest? A po co to? A dlaczego? I różne takie.
- Z tobą naprawdę można nerwicy dostać. - skomentwała Miley
- Zwłaszcza, że doskonale wiesz do czego to służy. - dodała Sel, wszedł lekarz
- Dzień dobry panie doktorze. - powiedziałam z szerokim uśmiechem
- Dzień dobry. - powiedział, było widać, że jest jeszcze zdenerwowany
- Kiedy wychodzę?
- Jeśli obiecujesz, że nie będziesz szaleć to jeszcze dzisiaj.
- Obiecuję tylko niech mnie pan wypuści.
- Dobrze, pójdę przygotować wypis. - powiedział i wyszedł
- Nareście. - powiedziałam
- To zrobimy chłopakom niespodziankę. - odezwała się Miley
Ubrałam się. Lekarz przyniósł wypis. Wróciłyśmy do domu. Widok jaki tam zastałyśmy zwalił nas z nóg.