Na początku chciałabym podziękować za 666 wejść. Czy to przypadek? Nie sądzę. Teraz już zapraszam na długo wyczekiwany rozdział.
>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>
*Miley*
O matko co za wesele! Wiadomo kto pomagał w organizacji. Selena wysłała mnie żebym znalazła Kendalla i Kamile. Szukałam już prawie wszędzie oprócz balkonu. Szłam właśnie w tym kierunku kiedy zauważyłam jak Kama mdleje. Szybko podbiegłam do nich.
- Co tu się stało? - spytałam
- Rozmawialiśmy... i ona... nagle... - ledwo wymawiał każde słowo
- Dobra dzwoń na pogotowie. Zaraz wracam.
Pobiegłam do środka. Szybko zlokalizowałam Selene i Justina.
- Kamila zemblała. - powiedziałam, kiedy do niej podbiegłam
- Co? - spytali równocześnie, a Selena spojrzała na mnie znaczącym spojrzeniem
- Nie patrzcie tak tylko chodźcie. - powiedział Justin
Pobiegliśmy szybko na balkon. Kendall trzymał Kamilę w ramionach. Zobaczyliśmy zbliżającą się karetkę. Wyszliśmy z klubu. Sanitariusze zabrali Kamę do szpitala, a my wszyscy pojechaliśmy za nimi (Selena i Justin długo opierali się żeby zostawić gości).
*Kendall*
To było straszne. Ona nagle zemblała w moich ramionach. Po pół godzinie byliśmy w szpitalu. Pielęgniarka skierowała nas przed OIOM. Nie mogliśmy tam wejść. Musieliśmy czekać na lekarza. Wyszedł do nas po pięciu minutach.
- Co z nią? - Harry pierwszy spytał
- Jest źle ale jest stabilna. Przeszczep będzie potrzebny jak najszybciej. - odpowiedział
- Jaki przeszczep? - spytałem
- Szpiku. Nie mówiła państwu, że ma białaczkę? - ukradkiem oka zauważyłem jak Selena i Miley wymieniają ze sobą przerażone spojrzenia
- Nie. - powiedziałem równo z Justinem i Harrym
- To bardzo mi przykro. - powiedział lekarz i odszedł
- Macie nam coś do powiedzenia? - spytałem dziewczyny
- Ona nie chciała cię martwić. - powiedziała przez łzy Miley
- A wy czemu nie powiedziałyście? - spytał Harry
- Ona nam zabroniła. - płacząca Selena wskazała palcem na Kamę
- Dobra. Nie ma się co obwiniać. Lepiej powiedzcie wszystko od początku. - powiedział Justin
- To było dzień po moim wypadku. - zaczeła Miley - Przyszła do mnie po badaniach i powiedziała mi z wielką niechęcią. Nie chciała się leczyć.
- Co? Dlaczego? - spytałem
- Daj jej skończyć. - skarciła mnie Selena
- Prawie wcale z nią o tym nie gadałyśmy. Potem dzień po przeprowadzce do Sel i Justina podjeła decyzję,że zacznie się leczyć. Poszłyśmy z nią do lekarza. Miała się zgłosić dopiero po waszym ślubie. - skończyła opowiadać Miley, a Selena ją przytuliła
Nie rozmawialiśmy dalej. Wszyscy tępo patrzyli się przed siebie. Po jakieś godzinie przyszedł lekarz.
- Coś wiadomo? - spytałem
- W naszej bazie nie ma odpowiedniego dawcy dla niej. Największy problem tkwi w tym, że ma rzadką grupę krwi. - odpowiedział
- BrH- - spytał Miley
- Tak.
- Też mam taką grupę krwi. - wszyscy na nią spojrzeliśmy
- Chciałabyś jej pomóc? Muszę cię jednak uprzedzić o poważnych komplikacjach. - Miley spojrzała na Kamilę, potem na ziemię
- Kiedyś ona uratowała mnie teraz czas się odwdzięczyć.
- Chodź ze mną. - powiedział lekarz i gdzieś poszli
*Miley*
Poszłam z lekarzem do pomieszczenia gdzie siedziały pielęgniarki.
- Kelly, pobierz pani krew plus wszystkie podstwowe badania. - powiedział lekarz
- Dobra. - powiedziała pielęgniarka i wstała
Lekarz wyszedł, a siostra kazała mi usiąść na krześle. Pobrała mi masę krwi i zrobiła inne podstawowe badania. Teraz zostało tylko czekać na wyniki. Kolejna godzina niepewności.
Wróciłam do przyjaciół.
- I co? - pytali jeden przez drugiego
- Musimy czekać godzinę na wyniki. - odpowiedziałam i usiadłam koło mojego brata
*Selena*
O matko ta godzina strasznie się dłużyła! Najbardziej przybity chodził Kendall. Tępo patrzył się przed siebie albo w Kamile.
- Nie powinniśmy zawiadomić jej rodziców? - spytał nagle Harry
- Ktoś coś wogóle o nich wie? - spytała Miley
- Nigdy nic nie wspominała. - powiedział Kendall
- Ciekawe czemu? - spytałam
- Zapytaj się jej. Jeśli się wogóle wybudzi. - powiedział ze złością
- Kendall nawet tak nie myśl. - skarcił go Justin
- Przepraszam. - powiedział i się podniósł
Stanął i patrzył na Kame. Jezu jak mu ciężko, tak jak nam wszystkim. Podszedł do nas lekarz.
- I co? - spytała Miley
wtorek, 28 stycznia 2014
Chapter 15
czwartek, 23 stycznia 2014
Chapter 14
*Kamila*
Wstałyśmy około godziny 9. Miałam straszne bóle głowy ale je ignorowałam. Zjadłyśmy śniadanie i zaczełyśmy stroić Selene. Suknia ślubna, którą wybierały niestety tylko panna młoda i Miley, ponieważ ja tego dnia musiałam iść pomóc w remoncie restauracji. Skoro mowa o remoncie. ''Poznałam" faceta, który sponsoruje nasz bar. Dlaczego poznałam w cudzysłowie? Ponieważ (wiem, że od ponieważ się nie zaczyna) widziałam go tylko z daleka. Jest bardzo podobny do Kendalla, a może to tylko złudzenie. Wracając do tematu. Gdy Sel miała już na sobie krację uczesałam ją. Dziewczyny były pod wrażeniem moich zdolności fryzjerskich. Selena była gotowa po 13. Później Miley poprosiła żebym ją uczesała. Nie miałam zbytnio pomysłu więc uczesałam ją w kłosa. Zostałam ja. Nie spieszyło mi się zbytnio żeby ubrać moją sukienkę ale Sel poprosiła mnie, żebym pojechała po chłopaków, bo ona się trochę martwi. Nie miałam nic do sukienek tylko stawiałam na wygodę, a sukienki raczej wygodzie nie służy. Ubrałam kreację. Nie miałam pomysłu na fryzurę, więc zaczesałam je do tyłu i podpiełam wsuwkami. Pożegnałam się z dziewczynami i pojechałam do domu Seleny i Justina.
*Kendall*
Wstaliśmy z chłopakami po dwunastej (na nas to i tak szybko). Mieliśmy niezłego kaca. Każdy z nas miał inne koszulki niż ta, w której przybył. Z wieczoru miałem mase zdjęć i jeden bardzo śmieszny filmik. Wracając do tematu. Dobrze, że w domu naszej przyszłej pary młodej są 3 łazienki, każdy z nas mógł się szybko ogarnąć. Była godzina 13:30 i usłyszeliśmy dzwonek.
- Kendall otwórz!!! - krzyknął Justin
- Dobra. - powiedziałem i otworzyłem drzwi
*Kamila*
Byłam na miejscu po jakiś dwudziestu minutach. Wyszłam z samochu i pierwsze na co zwróciłam uwagę to koszulki, które były przybite do drzewa. Zaczełam podchodzić do drzwi jednocześnie się śmiejąc.
- Cześć piękna. - Kendall pocałował mnie w policzek
- Cześć przystojniaku. - przywitałam się z nim - Możesz mi to wytłumaczyć? - spytałam wskazując na drzewo
- Oczywiście.
Wyciągnął telefon i pokazał mi filmik, na którym kłócili się o to, który z nich ma najlepszą klatę!!! Bez koszulek!!! W środku października!!!
- Nie wierzę Kamila w sukience. - powiedział Harry
- Nie przyzwyczajaj się. - powiedziałam - Widzę zabawa się udała.
- No bardzo. - powiedziała ta dwójka równocześnie
- A zużyliście wszystkie tabletki na ból głowy?
- Jedna chyba została. - powiedział Kendall
- To dobrze. - poszłam do kuchni i wziełam tabletki
- Ciebie jeszcze kac męczy? - spytał Harry
- Nie zapominaj, że gadasz z Polką. - usłyszeliśmy głos Justina
- Masz coś do Polek? - spytałam i rzuciłam w jego stronę groźne spojrzenie
- Nie. Jasne, że nie.
- Gdyby nie to, że Selena to moja przyjaciółka i nie to, że dzisiaj bierzecie ślub już byś nie miał takiej pięknej buźki. - powiedziałam
- Dobra. Jedźmy, bo zaczynam się ciebie bać. - powiedział Harry
Wyszliśmy z domu. Bałam się bać im prowadzić, więc za kółkiem zasiadłam ja. Po godzinie byliśmy w kościele. Dziewczyny były już w środku. Równo o piętnastej zaczeła się ceremonia, która szybko zamieniła się w wesele. Było ono zorganizowane w jednym z największych klubów w Londynie. Dużo razy tańczyłam z Kendallem. Trochę mnie z Harrym, a najmniej z panem młodym. Nie dziwcie się ciągle miał pełno chętnych do tańczenia. Oczywiście najważniejsza była Selena, która nie chciała dopuszczać objęć swojego męża. Około godziny dwudziestej drugiej wyszłam na balkon. Nie było tam dużo ludzi. Mój ból głowy nie przechodził. Stałam tak sobie pół godziny i powoli zaczełam marznąć kiedy poczułam jak ktoś mnie czymś okrywa. Okazało, że to Kendall okrył mnie swoją marynarką.
- Dzięki. - powiedziałam i się uśmiechnełam
- Czemu siedzisz tutaj sama? - spytał
- Głowa mnie od rana boli. - powiedziałam
- To nie dobrze. - powiedział i mnie przytulił
*Kendall*
- Zatańczysz? - spytałem ją
- Z tobą zawsze. - powiedziała i się słodko uśmiechneła
Jaki ona ma piękny uśmiech. Uwielbiam go. Pomogłem jej wstać i zaczeliśmy krążyć w rytm muzyki.
- Wiesz co? - spytała
- Co? - odpowiedziałem pytaniem
- Kocham cię. - powiedziała
- Ja ciebie też. - pocałowałem ją i postanowiłem jej powiedzieć całą prawdę, nie wiedziałem czy to właściwy moment ale nie mam zamiaru jej dłużej okłamywać - Kamila.
Spojrzałem jej w oczy. Jej źrenice się powiększyły, a ona zrobiła się cała blada. Pi chwili straciła przytomność.
poniedziałek, 20 stycznia 2014
Chapter 13
*** Kamila ***
Dziś mamy wieczór panieński. Postanowiłyśmy zorganizować go dwa dni przed ślubem, żeby na uroczystości być ogarniętym. Chłopacy wieczór kawalerski mają jutro. Aż boję się pomyśleć co tam się będzie działo. Wracając do tematu. Kończymy właśnie przygotowania. Zaraz zacznie się pożądna zabawa.
*** Kendall ***
Dziewczyny mają dzisiaj wieczór panieński. Znając je jutro wstaną po 15. My swój wieczór mamy jutro. Będzie się działo. Justin i Harry dzisiaj u mnie nocują. Robimy sobie maraton filmowy. Ciekawe jak się bawią dziewczyny?
***Kamila***
Jest grubo po drugiej. Dziewczyny już są pijane. Ja trochę mniej niż one. Właśnie tańczą na stole. Pstryknełam im piękną fotkę. Zaczeła mnie boleć głowa. Pewnie przez alkohol. Zignorowałam to i wróciłam do zabawy.
***
Obudziłam się. Spojrzałam na zegarek. Jest 13:30. Spojrzałam na dziewczyny. Selena leżała pod stołem i jedną nogę miała położoną na taborecie. Miley leżała na kanapie głową w dół i nogi miała dziwnie zgięte. Zaczełam się śmiać i pstryknełam im fotki. Zaczeła mnie boleć. Poszłam do kuchni i wyciągnełam z szafki jakieś leki na ból głowy. Kiedy je łyknełam zaczełam pomału ogarniać. Zdążyłam sprzątnąć kuchnie i wstały dziewczyny.
- Hej. - przywitały się
- Hej. Jak się spało? - spytałam i się uśmiechnełam
- Dobrze, a co? - spytała Sel
Pokazałam im zdjęcia z imprezy i z poranka. Zaczeły się śmiać. Potem ogarnełyśmy resztę domu, żeby zostawić chłopakom porządek. Poszłam na górę. Ubrałam się i spakowałam rzeczy do Miley, u której dziś z Seleną nocujemy. Zniosłam torbę na dół. Zadzwonił dzwonek. Selena otworzyła i w drzwiach stali chłopacy.
- Cześć. - przywitali się
- Hej. - odpowiedziałyśmy im
- Jak impreza? - spytał Harry, zaczełyśmy się śmiać - Co?
- Pokaż im? - powiedziała przez śmiech Miley
Wyjełam telefon z kieszeni. Pokazałam im zdjęcia. Najbardziej śmiali się z pozycji, w których spały dziewczyny.
- Nieźle byłyście pijane. - powiedział Kendall
- Tylko odrobinę. - powiedziała Selena
- Chciałyście wyjść na dwór i śpiewać kolendy, bo myślałyście, że jest gwiazdka. - zaśmiałam się
- Dobra. Idziemy. - powiedziała Miley
- Nie rozwalcie domu. - pouczyła ich Sel
- I pamiętajcie ślub na piętnastą.
Wyszłyśmy z domu i pojechałyśmy do Miley.
- Cześć tato! - krzykneła Miley, kiedy weszłyśmy do jej domu
- Dzień dobry. - przywitałyśmy się równo z Sel
- Cześć dziewczyny. - przywitał się z nami
- My idziemy do góry. - powiedziała Miley i poszłyśy do jej pokoju
Usiadłyśmy na jej łóżku. Dużo rozmawiałyśmy i się śmiałyśmy. Nagle moją uwagę przykuło zdjęcie Seleny, Miley i jakieś dziewczyny w blond włosach z niebieskimi końcówkami.
- Kto to jest? - spytałam wskazując na nią
- Demi. - Miley zdjeła zdjęcie
- Coś mi to mówi... czekaj. To ta była Kendalla, która zdradziła go w klubie z jakimś kelnerem.
- Tak. Myślałyśmy, że to przyjaciółka a po pamiętnej imprezie się nie odzywa. - powiedziała Miley i podarła zdjęcie
- Dobrze wiedzieć. - powiedziałam
Rozmawiałyśmy do północy i położyłyśmy się spać.
Hej. Sorry, że taki krótki ale nie mam weny.
sobota, 18 stycznia 2014
Chapter 12
Wstałam o siódmej. Ubrałam się.
Zeszłam na dół. Nikogo nie było w salonie. Postanowiłam zrobić naleśniki dla wszystkich. Wyjełam potrzebne rzeczy z lodówki i szafek. Smażyłam je już jakieś 20 minut i poczułam jak ktoś mnie przytula.
- Hmmm? - spytałam
- Nic. - odpowiedział Kendall
- Jak się spało?
- Dobrze.
- Częstuj się, a nie tak patrzysz. - wskazałam naleśniki
Wziął dwa naleśniki i usiadł do stołu. Usmarzyłam jeszcze jednego i poszłam w jego ślady. Kiedy tak jedliśmy wszyscy zaczęli się schodzić. Ostatnia przyszła Selena.
- Cześć. - przywitałam się z nią
- Hej. Nasza wycieczka dzisiaj aktualna? - spytała
- Jasne. - odpowiedziałam
- Jaka wycieczka? - spytała Miley
- Też możesz jechać. - odpowiedziała jej Selena, a ja wysłałam jej sms-a
"Jedziemy do szpitala na badanie."
Usłyszałam sygnał jej komórki. Odczytała.
- Tak. Pojadę z wami. - powiedziała
- A ja mogę z wami jechać? - spytał Justin
- Nie. - powiedziałyśmy wszystkie trzy
- Dobra. - powiedział Jus i podniósł ręce w geście poddania
Dziewczyny wstały od stołu i poszły na górę. Chłopacy próbowali wyciągnąć ze mnie gdzie jedziemy. Trochę mnie już wkurzała ich ciekawość, więc postanowiłam, że im powiem ale dopiero po tym wszystkim. Dziewczyny zeszły i pojechałyśmy do szpitala. Tam lekarz najpierw skierował mnie na badania. Potem wróciłam do gabinetu lekarza.
- Wyniki nie są aż takie złe. - kończyliśmy naszą rozmowę - Sądzę, że może pani zgłosić się do nas za 3 tygodnie.
- Dziękuję. - powiedziałam i wstałam
- Dowidzenia. - powiedziałam
- Dowidzenia. - odpowiedział i wyszłam
- I co? - spytały dziewczyny
- Mam się zgłosić za 3 tygodnie. - odpowiedziałam
- To dobrze, bo będziesz na naszym ślubie. - powiedziała Selena
- No tak za dwa tygodnie wasz ślub.
- Jak ten czas leci. - odezwała się Miley
- Najgorsze jest to, że będę musiała się ubrać w sukienkę. - powiedziałam nieśmiałym głosem
- Nie lubisz chodzić w sukienkach? - spytała Miley
- Nie lubię to mało powiedziane ja ich nie znoszę. - powiedziałam
- Jaka dziewczyna nie znosi sukienek? - spytała Miley
- Ja. - odpowiedziałam - Możemy zmienić temat?
- Na jaki? - spytała Selena
- Obojętne.
Rozmawiałyśmy na różne tematy. Głównie o modzie i gwiazdach. Kiedy weszłyśmy do domu chłopacy siedzieli w salonie i coś oglądali.
- Hej co oglądacie? - spytałam siadając koło Kendalla
- Jakiś durny film. - odpowiedział Kendall i pocałował mnie w policzek
- Jak wycieczka? - spytał Harry
- Dobrze. - odpowiedziała mu siostra
- Dzwonił tata, że mamy odebrać Emily.
- To chodź. Cześć.
- Cześć. - przytuliłyśmy się do niej
Zadzwonił telefon Kendalla. Odebrał.
- Cześć Kevin... Czego potrzebujesz?... Dobra będę za pół godziny.
- Co chciał Kevin? - spytał go Justin kiedy Kend się rozłączył
- Mam go odebrać od kumpla. - odpowiedział i wstał
- Pa. - powiedziałam
- Pa. - pocałował mnie w policzek i wyszedł
Obejrzeliśmy do końca film, który oglądali chłopacy i położyliśmy się spać.
Hej. Jak wam się podoba rozdział, bo mi się zdaję, że nie wyszedł. Opinie zostawiam wam.
wtorek, 14 stycznia 2014
Chapter 11
Obudziłam się po dziewiątej. Zdziwiłam się, bo zazwyczaj byłam rannym ptaszkiem. Podeszłam do szafy. Wybrałam te ciuchy i zeszłam na dół.
- Cześć śpiochu. - dostałam z poduszki od Seleny
- Cześć ranny ptaszku. - odrzuciłam jej poduszkę
- Masz dobry humor. - powiedział Justin
- Jeśli myślisz, że się dowiesz dlaczego to się mylisz. - powiedziałam i usiadłam na kanapie
- A ja się dowiem? - spytała Selena
- Ty tak.
- No ej. - powiedział Justin, a my się zaśmiałyśmy
- Nie martw się kiedyś może się dowiesz. - powiedziała Selena
- To się jeszcze okaże. - spojrzałam na Selene - Dzwoń do Miley. Mam wam coś do powiedzenia.
- Dobra. - powiedziała Selena i wyszła do kuchni zadzwonić
- Dobra ja umówiłem się z chłopakami. Cześć. - powiedział Justin
- Pozdrów Kendalla.
- Ta młodziana miłość. - powiedział Justin
- Podobno się umówiłeś.
- Cześć.
- Hej.
- Miley powiedziała, że będzie za godzinę. - usłyszałam głos Sel
- Zdążę zjeść śniadanko. - powiedziałam i poszłam do kuchni
Zrobiłam sobie kanapki i nalałam soku. Wróciłam do salonu i zjadłam śniadanie. Po godzinie przyszła Miley. Poszłam otworzyć.
- Hej. Wejdź. - powiedziałam i ją wpuściłam
- Hej. Co to za pilna sprawa? - spytała
- Muszę wam coś powiedzieć. - weszłyśmy do salonu
- Nawet mi nie mów, że się wyprowadzasz. - powiedziała Sel
- Nie nie wyprowadzam się. - powiedziałam
- No nie trzymaj nas dłużej w niepewności. - powiedziała Miley
- Zaczynam nowe z Kendallem u boku. - powiedziałam
- Nie nawidzę cię. - powiedziała Selena
- Czemu? - spytałam zdziwiona
- Bo jesteś z Kendallem, a nie chcesz zgodził się na przeszczep.
- Powiedziałam tak jakiś tydzień temu. - zwróciłam jej uwagę
- To znaczy że?
- Tak. Zgadzam się na przeszczep. - powiedziałam
- To świetnie. - powiedziała Miley i obie mnie przytuliły
- Ale...
- Jak zwykle jakieś "ale" - odezwała się Selena
- Bez "ale" byłoby nudno. - odpowiedziałam jej
- Dobra jaki masz warunek?
- Chłopacy nie mają się o niczym dowiedzieć, a zwłaszcza Kendall.
- O czym nie mam się dowiedzieć? - usłyszałyśmy głos wyżej wymienionego
- Ćśśśś... - powiedziałam - Cześć słońce.
- Hej. - pocałował mnie w policzek - Co spiskujecie?
- Gadamy o wieczorze panieńskim. - uratowała mnie Miley, ruszyłam ustami na słowo "Dziękuję", ona kiwneła głową
- I co wymyśliłyście? - spytał Justin
- Nie wasza sprawa.- powiedziałam
- Myślcie sobie nad wieczorem kawalerskim. - powiedziała Sel
- Ale wy jesteście. - wtrącił się Harry
- Selena to idziemy na te zakupy? - spytałam, żeby się od nas odczepili
- Jakie...? - Miley szturneła ją w bok - Aha tak już.
Wstałyśmy z kanapy. Kiedy znalazłyśmy się na dworze odetchnełyśmy z ulgą.
- O mały włos i by się wydało. - powiedziałam
- Jak wogóle wytłumaczymy im, że ciebie nie będzie przez jakiś tydzień lub dwa? - wsiadłyśmy do samochodu
- Powiemy im, że wyjeżdżam do Polski, żeby odwiedzić rodzinę.
- Dobry pomysł.
Resztę drogi rozmawiałyśmy trochę o ślubie, trochę o wieczorze panieńskim. Dużo się śmiałyśmy. W sklepie kupiłyśmy sobie masę ciuchów i kosmetyków. Później poszłyśmy na kawę. Zadzwonił mój telefon.
- Kto dzwoni? - spytała Sel
- Mój wykładowca. - odpowiedziałam i odebrałam
(K: Kamila W: Wykładowca)
K:Tak słucham?
W: Halo Maja?
K: Tak to ja. Stało się coś?
W: Mogłabyś przyjechać na uniwersytet po dyplom?
K: Po dyplom?
W: Tak. Wszyscy już odebrali oprócz ciebie.
K: Musiało mi umknąć. To tak za pół godziny będę.
W: Dobrze dyplom do odebrania w sekretariacie.
K: Dobrze. Dowidzenia.
W: Dowidzenia. - rozłączyłam się
- Co chciał twój wykładowca? - spytała Sel
- Mam odebrać dyplom w sekretariacie.
- Dyplom? - spytała Miley
- Tak, podwieziesz mnie? - zwróciłam pytanie do Seleny
- No jasne. To zbieramy się.
- Okey.
Ruszyłyśmy w stronę uniwersytetu. Tam odebrałam dyplom i wróciłyśmy do domu. Kiedy weszłyśmy do domu poczułam jak coś przypala się na gazówce. Pobiegłam do kuchni i wyłączyłam gaz. Chłopcy gotowali jakąś zupę.
- Wiecie, że to się miesza? - spytałam ich
- Yyyyy... - spojrzeli na mnie, zaczełam się z nich śmiać
- Z czego się śmiejesz? - spytała Miley
- Chłopacy gotowali zupę. - dziewczyny same zaczeły się śmiać
- Wiecie co? Miejsce dziewczyn jest w kuchni. - powiedział Harry, a my przestałyśmy się śmiać i spojrzałyśmy na niego zabójczym spojrzeniem
- Stary wiej! - powiedział Kendall, a my się na niego rzuciłyśmy
Zaczełyśmy go gonić po całym domu. W końcu zapędziłyśmy go do ogrodu i wepchnełyśmy go do basenu. Harry kiedy wyszedł był cały mokry, a mi zwijałyśmy się ze śmiechu.
- Policzymy się. - powiedział Harry i zaczął iść w naszą stronę
- Nawet się nie waż. - powiedziałam
- Bo co mi zrobisz? - nie przestawał podchodzić
- Harry. - powiedziała Miley głosem nie znającym sprzeciwu
- Kiedy indziej się zemszcze. - powiedział i się zatrzymał
- Nie wierzę Harry się powstrzymał. - usłyszałam głos Kendalla
- Zrozumiał, że z trzema dziewczynami nie wygra. - zaśmiała się szyderczo Selena
- Popływamy? - spytał Justin
- Jasne. - powiedziały dziewczyny
Poszłyśmy się przebrać w stroje. Kiedy wróciłyśmy na dół dziewczyny położyły się na leżakach, a ja koło nich.
- Dziewczyny chodźcie do wody! - krzyczeli chłopacy
- Idziecie? - spytała Sel
- Ja nie umiem pływać. - odpowiedziałam
- To sobie leż. - powiedziała Miley i pociągneła Selene do wody
Patrzałam na nich jakieś 5 minut i potem zaczął się do mnie zbliżać Kendall.
- A ty nie idziesz pływać? - spytał i usiadł koło mnie
- Jakbym jeszcze umiała. - powiedziałam
- No chodź. - złapał mnie za rękę
- Siłą mnie nie wyciągniesz.
- Założymy się.
W tym momencie wziął mnie na ręce i zaczął iść w kierunku basenu.
- Kendall zostaw mnie!!!! Kendall!!!!
- Nie. - powiedział i się uśmiechnął
- Puszczaj!
- Niech będzie. - puścił mnie, a ja wylądowałam w wodzie
- Zwariowałeś! - krzyknełam na niego kiedy wyłoniłam się z wody
- Nie. - powiedział
- Mówiłam ci, że nie umiem pływać. - wyszłam z basenu
Usiadłam na leżaku. Kendall zaczął do mnie podchodzić.
- Jeśli jeszcze raz wrzucisz mnie do wody to cię zabiję.
- Wybaczysz mi? - zrobił oczka pieska
- Nie.
- Proszę.
- Nie tak łatwo.
- Proszę. - powiedział i mnie pocałował
- No dobra przekonałeś mnie. - uśmiechnełam się do niego
- Dziękuję.
- Nie ma za co. - powiedziałam
- O czym gadacie? - spytała Selena
- O niczym. - odpowiedziałam
- To chodź pomożesz mi w kuchni. - pociągneła mnie za rękę
Weszłyśmy do kuchni i wziełyśmu owoce, pokroiłyśmy je w kostkę i wrzuciłyśmy do misek.
- Sel?
- Tak?
- Zawieziesz mnie jutro do szpitala na badania?
- No pewnie, alr musisz mi pomóc skończył deser.
- Deser bez obiadu. Życie jest piękne.
Sałatkę owocową podałyśmy z masą bitej śmietany. Do późnego wieczora siedzieliśmy w ogrodzie. Kendall grał na gitarze. Nie sądziłam, że umie tak pięknie grać. Justin i Selena zaproponowali naszym przyjaciołom nocleg, ci się zgodzili. Spać poszliśmy po północy.
czwartek, 9 stycznia 2014
Chapter 10
Byłam smutna i zarazem wściekła.
Moja najlepsza przyjaciółka nie żyję. Zgineła w wypadku. Dlaczego akurat ona? Poczułam coś mokrego na swojej ręce. Zgniotłam szklankę. Z ręki leciała mi krew. Miałam to gdzieś. Pozrzucałam wszystkie naczynia leżące na blacie. Pobiegłam do pokoju i usiadłam pod ścianą. Zaczełam płakać. Nadal nie mogłam w to uwierzyć. Usłyszałam jak ktoś puka na dole. Nie odpowiedziałam ani nie zeszłam na dół. Było mi to obojętne. Usłyszałam jak ktoś wchodzi do domu. Niech sobie wchodzi. Po chwili zaczął wchodzić po schodach. Nie czułam strachu. Nie obchodziło mnie kto i po co przyszedł. Usłyszałam jak ktoś otwiera drzwi.
- Kama! - usłyszałam krzyk Kendalla
Nie odpowiedziałam
- Co się stało? - przytulił mnie
- Amy... ona... - nie dokończyłam tylko bardziej się rozpłakałam
- Co się stało Amy? - spytał
- Ona nie żyje! - wręcz wrzasnełam i bardziej wtuliłam się w Kendalla
- Spokojnie. - spojrzała na moją rękę - Twoja ręka.
- To nie ważne! - krzyknełam, po chwili się opamiętałam - Kendall... przepraszam ja po prostu...
- Rozumiem. - powiedział - Chodź na dół.
Wziął mnie za zdrową rękę. Zeszliśmy na dół. Wziął bandaż i wodę utlenioną z łazienki. Opatrzył mi ręke.
- Dzięki. - powiedziałam siadając na kanapie
- Nie ma za co. - powiedział - Nie możesz się załamywać. To nie koniec świata.
- Może dla ciebie. - powiedziałam i wstałam z kanapy
- Pamiętaj, że masz mnie. - powiedział i mnie przytulił, zadzwonił jego telefon - To Miley. Hej... Tak jestem u niej... Później wam powiem... Cześć.
- Przeszkodziłam wam? - spytałam
- Nie poprostu Selena chciała, żebyśmy pomogli im w przygotowaniach do ślubu, a ty nie odbierałaś i zaczeliśmy się martwić.
"Gdybyś ty wiedział dlaczego dziewczyny się o mnie martwią" - pomyślałam
- Stało się coś? - spytał
- Moja przyjaciółka zgineła w wypadku ale to wiesz. - powiedziałam
- Tak, tylko nad czymś się tak zamyśliłaś.
- Zdaję ci się. - powiedziałam
Usiedliśmy na kanapie. Siedzieliśmy jakieś 5 min w ciszy, potem się odezwałam.
- Dziękuję. - powiedziałam i spojrzałam mu w oczy- Dziękuję, że zawsze jesteś kiedy cię potrzebuję.
- Nie ma sprawy. - powiedział i też mi spojrzał w oczy
Patrzyliśmy tak przez dłuższą chwilę, w końcu zbliżyliśmy się do siebie i pocałowaliśmy. Nie trwało to długo.
- Muszę ci to w końcu powiedzieć. Zakochałem się w tobie od pierwszego wejrzenia. - powiedział
- Ja też. - wtuliłam się w jego tors
- Więc czy zostaniesz moją dziewczyną? - spytał
- Oczywiście, że tak. - powiedziałam
Siedzieliśmy tak dosyć długo i rozmawialiśmy. Nawet nie wiem kiedy zasnełam.
*Kendall*
Jest! Wreście Kama jest moją dziewczyną. Teraz śpi. Dużo dziś przeżyła. Straciła swoją najlepszą przyjaciółkę. Strasznie jej współczuję. Zadzwonił mój telefon. Była to Miley.
(K: Kendall M:Miley S:Selena J:Justin H:Harry)
K: Słucham?
M: Hej. Jesteś na głośniku. Co się stało Kamie.
K: Dużo dziś przeżyła.
S: Może coś dokładniej?
K: Amy zgineła w wypadku.
J/H: Co?
K: To. Słuchajcie pogadamy jutro. Dobra?
J: Okey.
H: Powiedz Kamie, że ma się trzymać.
K: Dobra. Cześć. - rozłączyłem się
Napisałem SMS-a do rodziców, że nocuję u przyjaciółki. Popatrzyłem jeszcze trochę na Kamę i zasnąłem.
*Kamila*
Obudziłam się przed siódmą. Byłam w objęciach Kendalla. Przypomniałam sobie wydarzenia z wczorajszego wieczoru i na samą myśl się uśmiechnełam. Uwolniłam się z objęć blondyna. Poczułam pieczenie w prawej ręce. No tak wczoraj zbiłam szklankę. Weszłam do kuchni. Przeraziłam się. Naprawdę ja to zrobiłam? Zaczełam zbierać większe kawałki szkła, a mniejsze zamiotłam. Później wziełam się za zmywanie naczyń. Poczułam jak ktoś mnie przytula.
- Zjesz coś? - spytałam
- Yhym. - usłyszałam jego odpowiedź
Podeszłam do lodówki i zrobiłam Kendallowi kanapki.
- Nie zjesz ze mną? - spytał, kiedy podałam mu talerz z kanapkami
- Jadłam już. - skłamałam
- Kiepsko kłamiesz.
- Nie odpuścisz?
- Nie.
- Niech ci będzie. - zjadłam dwie kanapki - Zadowolony?
- Nawet nie wiesz jak bardzo. - pocałował mnie w policzek - Jadę do domu. Wpadnę później.
- Naprawdę nie musisz. - powiedziałam i włożyłam talerz do zlewu
- Ale chcę. - powiedział i mnie pocałował
- Niech ci będzie. - uśmiechnełam się
- Pa. - powiedział
- Pa. - wróciłam do poprzedniej czynności, czyli zmywanie naczyń
Potem poszłam się ubrać. Na dworze w tym czasie zaczeło padać. Nie miałam nic lepszego do roboty jak czytanie książki. Usłyszałam dzwonek do drzwi. Poszłam otworzyć w drzwiach stały Miley i Selena.
- O matko. Wejdźcie. - wpuściłam je - Tylko mi nie mówcie, że szłyście pieszo.
- Okey nic ci nie mówimy. - powiedziała Selena
- Dam wam jakieś ciepłe ciuchy. Te wysuszę. Zrobię wam ciepłej herbaty. Wy się idźcie wykopać. Jedna łazienka na górze, druga na dole.
Dziewczyny poszły do łazienek. Poszłam do siebie do pokoju i wybrałam dziewczynom ciepłe dresy. Zaniosłam je im do łazienek. Później poszłam do kuchni zrobić im ciepłej herbaty. Obydwie wyszły kiedy akurat zalewałam herbaty.
- Proszę. - powiedziałam podając im gorący napój
- Dzięki. - odpowiedziały równocześnie
Usiadłyśmy na kanapie w salonie. Rozmawiałyśmy godzinę.
- Uwaga. Mam niespodziankę. - powiedziała Sel
- Ja tam się boję twoich niespodzianek. - powiedziała Miley
- To nic strasznego. - powiedziała i podała nam koperty
- Zaproszenie na wasz ślub. - powiedziałam
- Zgadza się. No i Miley. Zostaniesz moją druchną?
- Nie. - powiedziała wyżej wymieniona - Ja zostanę twoją najlepszą druchną.
Zaśmiałyśmy się.
- To jak trzeba to oblać. - powiedziałam i wstałam
- Masz zadziwiająco dobry humor jak na kogoś kto wczoraj stracił przyjaciółkę. - powiedziała Selena
- Nic nie mówię. - podeszłan do barku, w którym było wino i wszelkiego rodzaju alkochole
- Mamy trzy powody do świętowania. - powiedziała Sel
- Jak trzy? - spytałam wyjmując kieliszki
- Ślub mój i Justina, zostanie druchną Miley i twój związek z Kendallem. - odpowiedziała
- Jasnowidzka. - powiedziałam siadając - Skąd wiecie.
- Oczy. - odpowiedziały równocześnie
- No tak.
Otworzyłam wino i zaczełyśmy pić. Miałyśmy głośno włączoną muzykę. Dużo rozmawiałyśmy na wszystkie tematy. Nagle zgasło światło.
- Brawo. - powiedziała Selena
- Na strychu są bezpieczniki. - powiedziałam i wstałam - Idzie, któraś z was ze mną?
- Samej cię nie puścimy. - powiedziała Miley
Poszłyśmy na górę. Strych był otwarty. Pewnie moja świętej pamięci przyjaciółka zapomniała zamknąć po ostatnim włamaniu. Weszłyśmy do środka.
- Bu! - ktoś wyskoczył zza drzwi
- Aaaaaaaaa!!!!!!!! - krzyknełyśmy, zauważyłam, że to Kendall, Justin i Harry
- Głupki. - powiedziałam po polsku
- Co? - spytali równocześnie
- Głupki. - powiedziałam tym razem po angielsku
- To cię oduczy zostawiania otwartego okna na strychu. - powiedział Kendall i mnie przytulił
- Nie zamknołeś ostatnio okna? - spytałam Kendalla
- Zamykałem.
- Okno otwarte, drzwi na strych też. - powiedziała Miley
- Czyj numer telefonu miała policja? - spytałam chłopaków
- Amy. - odpowiedzieli równocześnie
- Myślisz o tym samym co ja? - spytał Harry
- Chyba każdy z nas ma to na myśli. - odpowiedział za mnie Justin
- Mój pokój. - powiedziałam
- Zostańcie tu. - powiedział Harry i razem z chłopakami ruszył w stronę mojego pokoju
Razem z dziewczynami stałyśmy jak wmurowane. Usłyszałam tylko jak ktoś krzyczy. Nie potrafiłam rozpoznać tego głosu. Nie mogłam tak stać bezczynnie. Popędziłam w stronę mojego pokoju. Dziewczyny poszły za mną. Zobaczyłam tam Josha leżącego na podłodze i chłopaków, Harry trzymał jego nogi, a Kendall ręce. Justin gdzieś dzwonił. Zapewne na policję.
- To my pójdziemy na dół. - powiedziała Miley i zeszłyśmy na dół
Zaczełyśmy sprzątać. Ja umyłam kieliszki, Selena wyrzuciła butelkę po winie, a Miley wyłączyła muzykę. Zadzwonił dzwonek. Poszła otworzyć Selena. Wpuściła policantów na górę i zaprowadziła ich do mojego pokoju. Siedziałyśmy w ciszy dosyć długo. Potem zeszli policjanci z Joshem i chłopakami.
- Dowidzenia. - powiedziałam
- Dowidzenia. - odpowiedzieli funkcjonariusze
- Selena możemy pogadać? - spytał Justin
- Jasne. - powiedziała wyżej wymieniona i poszła na bok z Justinem i Kendallem
- Pakuj się. - powiedziała kiedy wróciła - Zamieszkasz z nami.
- Nie pozwolę, żebyś tu mieszkała, a tym bardziej sama. - powiedział Kendall
Nie miałam ochoty ani siły protestować. Spakowałam się i pojechaliśmy do Justina i Seleny. Miałam tam teraz mieszkać. Wszystkim to pasowało. Mi także. Co ja bym zrobiła sama w dużym domu? Weszłam do pokoju, który od teraz miał być mój. Stałam tak przez dłuższy czas. W końcu się rozpakowałam. Usiadłam na łóżku. Zaczełam rozmyślać o wszystkim i o niczym. Do pokoju weszła Selena.
- Zejdziesz do nas? - spytała
- Kusząca propozycja, a kto jest na dole?
- Teraz tylko Miley, chłopacy poszli po coś na kolację.
- Przebiorę się w coś luźniejszego i zejdę. - powiedziałam
- Trzymam za słowo. - wyszła
Podeszłam do szafy i wybrałam to (tylko bluzka i spodnie). Zeszłam na dół. Dziewczyny o czymś rozmawiały.
- O czym dyskutujecie? - spytałam
- O ślubie i wieczorze panieńskim. - odpowiedziała Selena
- Wiecie, że polski zwyczaj mówi, że panna młoda powinna mieć: coś białego, pożyczonego, niebieskiego, nowego i starego. - wyliczyłam
- Ciekawy zwyczaj. - powiedziała Miley
- Wiem. - rozmawiałyśmy tak jakiś czas, potem przyszli chłopcy
Przynieśli pizze. Zajadaliśmy się nią. Dużo się śmieliśmy. Zaczeło się ściemniać. Wszyscy się powoli rozchodzili. Poszłam do siebie. Wziełam głęboki oddech. Wziełam prysznic i położyłam się na łóżku. Rozmyślałam sobie i postanowiłam zacząć nowe życie i zgodzić się na przeszczep.
środa, 8 stycznia 2014
Chapter 9
Po pół godzinie byliśmy na miejscu. Zastaliśmy tam poprzewracane krzesła i stoły. Na podłodze było pewno odłamków szkła. Usłyszałam krzyk Josha z zaplecza:
- Gdzie ona jest?!
Pobiegłam szybko na zaplecze.
- Mnie szukasz? - spytałam
- Kogo my tu mamy? Wyprowadziłaś się?
- Miałam siedzieć z takim palantem jak ty? - zauważyłam jak drzwi za nim się otwierają i wychodzi zza nich Amy, pokazałam jej, żeby uciekła tylnym wyjściem, zrobiła jak kazałam
- Tak. Gdzie ty byłaś wczoraj w nocy?
- Gdzieś.
- U Amy cię nie widziałem. - zaczął do mnie podchodzić, a ja zaczełam się cofać
"Gdzie podziali się chłopacy" - pomyślałam
- To ty się wczoraj włamałeś.
- Myślałaś, że duch?. - wyszłam z zaplecza
Ktoś zabrał mnie na bok. Zobaczyłam jak Harry i Justin stoją koło wejścia na zaplecze, pokazywali mi, że mam siedzieć cicho. Spojrzałam na Kendalla, który mnie trzymał.
- Amy. - przypomniałam sobie o przyjaciółce
Pobiegłam do drzwi, a Kendall za mną.
- Gdzie ty idziesz?
- Tam jest Amy. - usłyszałam tylko jak ktoś upada i wybiegłam na dwór.
Popędziłam w stronę tylnego wyjścia. Amy stała tyłem do drzwi. Podbiegłam i ją przytuliłam.
- Amy, nic ci nie jest?
- Nie już dobrze. Jedźmy do domu.
- Tak. Kendall zawieziesz nas? - zwróciłam się do blondyna
- Sądzę, że powinniśmy poczekać. - wskazał na radiowóz
- Wezwałaś policję? - spojrzałam na przyjaciółkę
- Tak.
Weszliśmy do środka. Amy złożyła zeznania i pojechaliśmy do domu, chłopcy w tym czasie zadzwonili do dziewczyn, że mają do nas przyjechać. Po godzinie byliśmy w domu. Amy poszła się wykompać, a ją zrobiłam herbaty dla nas wszystkim. Po jakiejś pół godzinie włączyliśmy telewizor. W wiadomościach było o napadzie na restaurację, w której pracujemy. Zadzwonił telefon Amy. Poszła porozmawiać do pokoju.
- Dziękuję. - powiedziałam
- Nie ma sprawy. - powiedzieli chłopacy równocześnie
- Chociaż muszę przyznać, że nie pomyśleliście. - powiedziałam
- Jak to? - spytał Harry
- Bo gdyby Josh miał pistolet i by strzelił to wasze stanie za drzwiami nie opłaciło by się.
- Ale jak sama powiedziałaś to by było gdyby.
- Właśnie. - powiedział Justin
- Jest bardzo miło ale ja z Harrym musimy odebrać Emily od cioci. - powiedziała Miley i wstała z kanapy - Cześć. - powiedziałam
- Dobra ja i Selena musimy załatwiać ślub. - powiedział Justin - Cześć.
- Hej. - powiedziałam i przytuliłam się z Seleną i Justinem
- I zostaliśmy sami. - powiedział Kendall
- Właściwie nie. Jest jeszcze Amy.
- Kama, musimy pogadać. - powiedziała wyżej wymienona
- To ja pójdę. - powiedział Kendall i mnie przytulił
- Cześć. - powiedziałam - Co się stało?
Przyjaciółka spojrzała na mnie zaszklonymi oczami.
- Wyjeżdżam. Wracam do rodziców.
- To twoja decyzja?
- W większości.
- Kiedy?
- Jutro. - po policzkach spłyneły mi łzy, jej też
- Rozumiem. - przytuliłam ją
- Możesz tu nadal mieszkać.
- Dzięki.
- Pomożesz mi się spakować?
- Tak. - poszłyśmy do jej pokoju i spakowałyśmy wszystko
Do końca dnia oglądaliśmy nasze wspólne zdjęcia na komputerze. Zasnełyśmy na kanapie.
***
Następnego dnia obudziłam się o siódmej. Amy jeszcze spała. Po południu jedzie. Będzie mieszkać w Nowym Yorku. Nie będę jej widywać. Pamiętam jak się poznałyśmy, jakby to było wczoraj. Wymiany uczniowskie łączą ludzi. Zadzwonił telefon. Spojrzałam na wyświetlacz. Był to Kendall. Nie odebrałam. Nie chciałam się dzisiaj z nikim widzieć. Zrobiłam ulubione śniadanie mojej przyjaciółki, czyli naleśniki z owocami i bitą śmietaną.
- Hej. - usłyszałam głos Amy
- Cześć. - odpowiedziałam
- Co na śniadanko? - spytała siadając
- Twoje ulubione naleśniki. - powiedziałam podając jej, zadzwonił mój telefon
- Kto dzwoni? - spytała moja przyjaciółka
- Miley. - powiedziałam odrzucając połączenie
- Czemu nie odbierasz?
- Bo nie. - powiedziałam siadając
- Jadłaś?
- Zadajesz za dużo pytań. - powiedziałam
- Zjadłaś? - ponowiła pytanie
- Tak. - skłamałam
- To ja idę się ubrać i jadę. - powiedziała wstając
- Okey. - powiedziałam ze łzami w oczach
Znowu usłyszałam dźwięk telefonu. Dzwoniła Selena. Odrzuciłam i wyłączyłam telefon. Nie chciałam z nikim gadać.
- Kamila!!! - usłyszałam wołanie Amy
- Co jest? - poszłam do niej do pokoju
- Mam dla ciebie prezent pożegnalny. - wręczyła mi paczkę
- Nie trzeba było. - przytuliłam ją
- No otwórz.
Otworzyłam pakunek. W środku był album. Na jego okładce było nasze wspólne zdjęcie. W środku też.
- Dziękuję. - powiedziałam przez łzy
- Nie płacz, bo ja się popłaczę. - powiedziała
- Musisz?
- Nie ale chcę. Wiesz, że to nie pierwszy raz.
- Wiem. - zadzwonił telefon Amy
- Tata już jest. - powiedziała
- Chodź. - powiedziałam, znowu się popłakałam
Odprowadziłam ją tylko do drzwi. Jej rodzice mnie nie lubili. Nie wiem czym im podpadłam. Amy pojechała. "Teraz będzie tu nudno" - pomyślałam. Poszłam do salonu. Wziełam laptopa i weszłam na fejsa. Dostępny był Kendall, od razu do mnie napisał
Hej. Stało się coś?
Nie odpisałam. Wyłączyłam dla niego czat. Byłam zbyt smutna, żeby choćby z nim gadać. Poprzeglądałam jeszcze trochę stron internetowych i poczułam jak mi się zamykają oczy. Zasnełam.
*Kendall*
Jest siódma rano. Zaraz jadę do Seleny i Justina. Mam im w czymś pomóc. Do pokoju wszedł Kevin.
- Gdzie idziesz? - spytał
- A co? Podwózki potrzebujesz?
- Przydałaby się.
- Gdzie chcesz jechać?
- Do Johna.
- Niech ci będzie. Chodź. - powiedziałem
Wyszliśmy z domu. Zawiozłem Kevina do jego przyjaciela i pojechałem do swoich przyjaciół. Otworzył mi Justin.
- Cześć. - przywitała się
- No hej. - odpowiedziałem, wpuścił mnie
- Cześć Kendall. - usłyszałam krzyk Miley
- A wy już tu? - spytałem wchodząc do salonu
- Nie martw się. Ostatni będą pierwszymi. - powiedział Harry
- Jest z tobą Kamila? - usłyszałem pytanie Seleny
- A widzisz ją gdzieś tutaj? - odpowiedziałam pytaniem
- Justin. - powiedziała
- Co przeskrobał? - spytała Miley
- Zapomniałem. - bronił się Justin - Miałem ci powiedzieć, żebyś wpadł po Kamę.
- Dzwoniliście wogóle do niej?
- Nie. - odpowiedziała Sel
- No jasne. - powiedziałem i wyciągnąłem telefon
Wybrałem numer Kamy. Nie odbierała. Zadzwoniłem jeszcze raz. Znów nie odebrała.
- Nie odbiera? - spytał Harry
- No właśnie nie. - powiedziałem
- Ja spróbuję. - powiedziała Miley
Wyciągnęła swój telefon. Po minucie kiwneła przecząco głową. Zacząłem się o nią martwić.
- Ja spróbuję. - powiedziała Sel, zadzwoniła - Poza zasięgiem.
- Zaczynam się o nią martwić. - powiedziałem
- Pewnie rozładował jej się telefon. - powiedział Justin
- Może. Dobra w czym wam pomóc?
- W zaproszeniach. - powiedzieli równocześnie
- Dobra. Poszukam jakiegoś wzoru i przy okazji coś sprawdzę. - powiedziałam
Położyłem sobie na kolana laptop Justina. Najpierw zalogowałem się na fejsa.
- Masz szukać zaproszeń, a nie na fejsie siedzieć. - powiedziała oskarżycielskim tonem Miley
- Patrzę czy Kama jest na fejsie. - powiedziałem
- I co? - spytał Harry
- Jest. - powiedziałem
- Napisz do niej. - powiedziała Miley
- Mam taki zamiar. - powiedziałem
Napisałem do niej:
Hej. Stało się coś?
Nie odpisywała. Zrobiła się niedostępna.
- I co? - spytała Sel
- Nie odpisuję. - powiedziałem - Teraz naprawdę się o nią martwię.
- Nie tylko ty. - powiedziała Miley
- Dobra ja do niej jadę. - powiedziałem i wstałem z kanapy
- Daj znać jak będziesz coś wiedział. - powiedziała Sel
- Okey. - powiedziałem i wyszedłem
*Kamila*
Obudziłam się po jakiś dwóch godzinach. Przypomniałam sobie o wyjeździe Amy i w kącikach moich oczu pojawiły się łzy. Wziełam telefon do ręki i go włączyłam. Miałam masę nie odebranych połączeń. Zeszłam na dół po coś do picia. Kiedy wlewałam sobie soku, zadzwonił mój telefon. Nie znałam tego numeru. Postanowiłam odebrać.
(K: Kamila P: Pani)
K: Tak słucham?
P: Dzień dobry. Pani Kamila Wróżkowska?
K: Tak. Stało się coś?
P: Pani koleżanka Amy Brown zgineła w wypadku.
K: Dziękuję za wiadomość. - powiedziałam i się rozłączyłam
sobota, 4 stycznia 2014
Chapter 8
Czytałam książkę kiedy usłyszałam jak ktoś zbił szybę na dole. Położyłam książkę na szafce i poszłam do pokoju Amy. Spała. "Ta to ma mocny sen" - pomyślałam. Zaczełam ją budzić ale nic to nie dało. Poszłam w kierunku schodów. Chwilę się zawachałam ale zeszłam na dół. Zobaczyłam zbitą szybę na podłodze. Usłyszałam jak ktoś chodzi po piętrze. Przestraszyłam się. Chwyciłam telefon i wybrałam numer Kendalla. Nie wiem dlaczego jego. Na szczęście odebrał po drugim sygnale.
(K: Kendall Ka: Kamila)
K: Czemu dzwonisz tak późno?
Ka: Mógłbyś przyjechać?
K: Stało się coś?
Ka: Proszę cię przyjedź.
K: Zaraz będę.
Rozłączyłam się. Nie mogłam wydusić z siebie nic więcej niż to co mu powiedziałam. Chciałam iść do góry sprawdzić czy nic nie jest Amy ale się bałam. Usłyszałam jak ktoś wywarza drzwi u góry. Zastanowiłam się które. Tylko te na strych były zawsze zamknięte, bo Amy nie lubiła tam wchodzić. Wszedł Kendall.
- Kamila co się stało? - spytał
- Ćśśś... - powiedziałam
Wskazałam na odłamki szkła, nastepnie na schody.
- Zostań. - chciał ruszyć w stronę schodów, zatrzymałam go
- Sam tam nie pójdziesz. - spojrzał mi w oczy
- Zostań. Nic mi nie będzie. - poszedł do góry, a ja zostałam
Długo nie wracał. Chciałam już wejść, ale zauważyłam jak schodzi po schodach.
- Czmychnął. - powiedział
- Kto to mógł być? - usiadłam na kanapie
- Nie masz żadnych podejrzeń?
- Nie mam żadnych wrogów Amy też nie.
- Skoro o niej mowa, gdzie ona jest? - spytał
- Śpi. Ma bardzo mocny sen. Koniec świata by jej nie obudził.
- Chciałbym mieć taki sen. - powiedział Kendall siadając koło mnie
- Nie tylko ty. Zostaniesz? - spytałam
- Jeśli chcesz. - powiedział
- Będe się czuła bezpieczniej. - co ja mówię
- Więc zostanę. - uśmiechnął się
- Dobra trzeba tu posprzątać. - powiedziałam wstając z kanapy
- Pomogę.
Podeszliśmy do okna. Pozbieraliśmy większe kawałki, a mniejsze zamiotłam. Wypiliśmy jeszcze herbatę i poszliśmy spać.
***
Wstałam przed 6. Amy napewno jeszcze nie wyszła. Zeszłam na dół. Siedziała w kuchni.
- Amy.
- Kamila, stało się coś?
- Masz jakiś wrogów?
- Nie, a co się stało? - była przerażona
- Nie czujesz, że ci zimno? - wskazałam na okno, które wczoraj zostało pozbawione szyby
- O matko co się stało?
- Wczoraj ktoś wybił szybę, a potem uciekł przez strych. - powiedział
- Byłaś sama na strychu?
- Nie. Kendall przyjechał. - trochę się zapędziłam
- Kto? - spojrzała na mnie chytrym spojrzeniem
- Co ja miałam zrobić? Włamali ci się do domu, a ty masz strasznie twardy sen.
- Dobra nie obwiniam cię. Idę sprawdzić czy coś nie zgineło na strychu.
Poszła do góry. Po chwili usłyszałam jak ktoś schodzi. Odwróciłam się. Schodził Kendall.
- Hej. - przywitała się
- Hej. Jeszcze raz wielkie przepraszam, że ściągnełam cię w środku nocy.
- Naprawdę nie ma problemu. - powiedział i się uśmiechnął
- Chyba nic nie zgineło. - usłyszałam głos Amy
- Hej. - powiedział Kendall
- Hej. - powiedziała Amy - Ja lecę do pracy.
- Cześć. - powiedziałam i ta wyszła - Masz ochotę na nalesniki?
- Z tobą zawsze. - uśmiechnął się słodko
Usmażyłam naleśniki. Zjedliśmy je oglądając jakiś durny serial. Potem poszłam się ubrać i zadzwoniła do mnie Miley.
(K: Kamila M: Miley)
K: Słucham cię jak radia.
M: Robimy maraton filnowy. Wpadasz?
K: Kusząca propozycja. Same dziewczyny?
M: Nie. Justin i Harry też będą. No i trzeba jeszcze zadzwonić do Kendalla.
K: Będe, a do Kendalla nie dzwoń, bo jest ze mną. - Kendall spojrzał na mnie pytająco, pokazałam mu, że zaraz jemu wytłumaczę
M: To nawet dobrze. My czekamy.
K: Okey. Cześć.
Rozłączyłam się.
- Miley zaprasza nas na maraton filmowy. - powiedziałam
- To super. - powiedział - Robimy tak. Ja jadę do domu przebiorę się i potem po ciebie wpadnę.
- Po co nakładać drogi? Możesz mnie wziąć do siebie.
- Lepiej nie. Mam remont i trochę bałaganu.
- Spoko. To ja wtedy sprzątne. Jak przyjedziesz wejdź bez pukania.
- Specjalne przywileje? - spytał
- Tylko ten jeden raz. - powiedziałam
- Dobra to jadę.
- Cześć. - wyszedł
Wziełam się za pomycie naczyń. Potem ogarnełam swój pokój.
*Kendall*
Znowu ją okłamałem. Nie mogę przed nią tego ukrywać. Następnym razem jej powiem. Pojechałem do domu. Kiedy do niego weszłem" napadł" na mnie Kevin.
- Gdzie ty byłeś całą noc? - spytał
- I tak cię to nie obchodzi. - powiedziałem i poszedłem do swojego pokoju
- U dziewczyny? - nie dawał za wygraną
- A nawet jeśli to co? - rzuciłem mu szydercze spojrzenie
- Czekaj jak ona miała na imię. Jakoś na D. Demi.
- Nie jestem już z Demi.
- Kogo poznałeś?
- Jeśli ci powiem to się odczepisz?
- Słowo brata. - powiedział i położył jedną ręke sercu
- W takiej jednej dziewczynie, która pracuje w tej restauracji sponsorowanej przez firmę rodziców. - Serio?
- Tak. Powiedziałem ci, więc teraz wyjdź. - wykonał moje polecenie
Przebrałem się i wyszedłem z pokoju. Ukradłem moim braciom trochę chipów i rzuciłem:
- Idę do przyjaciół. - i weszedłem ignorując komentarze braci
Pojechałem prosto do Kamili. Po drodze rozmyślałem czy powiedzieć jej prawdę. Postanowiłem poczekać na odpowiednią chwilę. Kiedy podjechałem pod jej dom weszłem bez pukania. Ten specjalny przywilej. Co z tego, że jednorazowy. Nigdzie nie było Kamili.
- Kamila! - zawołałem ją
- U góry. - odkrzykneła
Poszedłem do góry. Była w pokoju i pisała coś w jakimś notesie.
- Co robisz? - spojrzałem na zeszyt, który zaraz zamkneła
- Tajemnica. - powiedziała i schowała zeszyt do torby - Jedziemy?
- Jasne.
Zeszliśmy na dół, a potem do samochodu. Po drodze Kama opowiedziała mi trochę o swojej rodzinie. Kiedy dotarliśmy do domu Miley. Kama zadzwoniła i po dosłownie sekundzie otworzył nam drzwi Justin.
- Jak zwykle ostatni. - powiedział i nas wpóścił
- No wiesz. Jak zostaliście na noc. - powiedziała Kamila
- Taki drobny szczegół. - powiedział Justin, weszliśmy do salonu
- Co oglądamy? - spytałem
- Horror. - powiedzieli równocześnie Jus i Harry
- Nie!!! - powiedziały wszystkie trzy
- Dlaczego? - spytałem
- Dobrze wiesz jaki horror przeżyłam w nocy i mam dość jak na ten tydzień.
- To jest wystarczający argument. - powiedziałem
- Wiecie co. - powiedziała Selena
- Wy obejrzyjcie sobie 1 horror, a my pójdziemy do kuchni i pogadamy. - dopowiedziała Miley i pociągneły Kamę do kuchni
*Kamila*
- Ała. - powiedziałam kiedy mnie puściły
- Teraz powiesz nam wszystko jak na spowiedzi. - powiedziała Miley
- Muszę się wam ze wszystkiego zwierzać?
- Tak! - powiedziały równocześnie
- Zamordować się przy was można.
- Mówisz czy mamy to siłą wyciągnąć? - spytała Selena
Opowiedziałam im całą historię.
- O matko. - powiedziały równocześnie
- Wszystko, idziemy oglądać film? - spytałam
- Jeszcze jedna sprawa. - powiedziała Miley
- Przemyślałaś to? - spytała Sel
- Nie miałam kiedy. Obiecałam, że to przemyślę to przemyślę.
- Dobra. Zróbmy jeszcze jeden popckorn. - powiedziała Miley
Zrobiłyśmy popckorn, nasypałyśmy chipsy do misek i nalałyśmy coli do szklanek. Pogadałyśmy jeszcze trochę. Dowiedziałam się, że Sel i Justin nie długo biorą ślub. Do pokoju weszłyśmy dopiero jak Harry wszedł do kuchni.
- Idziecie czy znowu mamy sobie włączyć horror? - spytał
- A oglądaliście" The Ring"? - cała trójka kiwneła przecząco głową - Film stary jak świat, a wy go nie widzieliście. Trzeba to nadrobić.
Wyszliśmy z kuchni.
- Co oglądamy? - spytał Jus
- "The Ring" - powiedziała Miley
- Co to za film? - spytał Kendall
- Zobaczysz. - powiedziałam siadając koło niego
Oglądaliśmy film. Dziewczyny krzyczały jakby je ze skóry obdzierano. Z chłopakami się z nich śmiałam. W środku filmu zadzwonił mój telefon.
- Nie odbieraj!!!!! - krzykneły dziewczyny równocześnie
- Spokojnie to Amy. - powiedziałam i odebrałam
(K: Kamila A: Amy)
K: Przerwę masz dopiero za godzinę. - pouczyłam ją
A: Przyjedź tu.
K: Stało się coś?
A: Szybko, bo Josh zaraz rozniesie całą restaurację.
K: Josh?! - Kendall spojrzał na mnie przerażony
A: Tak. Szybko. - rozłączyła się
- O co chodzi z twoim byłym chłopakiem? - spytał Kendall
- Nie wiem. Mam jechać do restauracji. - powiedziałam i wstałam z kanapy
- Nie pojedziesz sama. - powiedział i wstał za mną z kanapy
- Dam sobie radę. - powiedziałam i ruszyłam w stronę drzwi
- On ma rację. - odezwał się Justin
- Sama nie pojedziesz. - wstali z kanapy
- Jak z dziećmi. Dobra chodźcie. - powiedziałam i wyszliśmy
piątek, 3 stycznia 2014
Chapter 7
*Kendall*
Obudził mnie dzwonek telefonu. Sprawdziłem kto dzwoni. Na wyświetlaczu widniało zdjęcie Seleny. Odebrałem.
(K: Kendall S: Selena)
K: Halo?
S: Cześć Kendall. Obudziłam cię?
K: I tak pewnie zaraz bym wstał.
S: To sorry. Masz może na dzisiaj jakieś plany?
K: Nie, a co? Masz dla mnie jakieś zajęcie?
S: Organizujemy przyjęcie niespodziankę dla Miley. Pomożesz nam?
K: A mam inne wyjście?
S: Nie.
K: To wam pomogę.
S: Super. Masz może numer do Kamili?
K: Mam, a co?
S: Bo ją też chcemy zaprosić.
K: My czyli?
S: Ja, Justin, Harry i ty z pewnością też. Zadzwonisz do niej?
K: Pewnie. Wyślę ci odpowiedź SMS-em.
S: Dobra. To spotykamy się u Miley.
K: Okey. Jakby co przyjadę z
S: Dobra. Cześć.
K: Hej.
Wybrałem jeszcze numer Kamili. Nie odbierała. Zeszłem na dół. Nie było nikogo. Normalne. Zjadłem śniadanie i usłyszałem dzwonek telefonu. Dzwoniła Kamila.
(K: Kendall Ka: Kamila)
K: Hej.
Ka: Hej. Dzwoniłeś?
K: Tak. Selena organizuję przyjęcie niespodziankę dla Miley. Wpadniesz?
Ka: Dzisiaj mam wolne, więc czemu nie. Tylko nie wiem gdzie ona mieszka.
K: Mogę po ciebie przyjechać. Tylko podaj adres.
Ka: Braker Street 8.
K: Okey. To będę za jakieś pół godziny.
Ka: Okey.
K: Cześć.
Ka: Hej.
Rozłączyłem się. Wróciłem do swojego pokoju i wybrałem te ciuchy. Wyciągnąłem kluczyki z szuflady. Wyszłam z domu i pojechałem do Kamili.
*Kamila*
Chwilę po telefonie Kendalla jeszcze poleżałam w łóżku. Ubrałam się i zeszłam na dół. Amy już nie było. Zjadłam dwie kanapki. Usłyszałam dzwonek do drzwi.
- Otwarte!!! - krzyknełam
- Hej. - usłyszałam głos Kendalla
- Miło cię widzieć. - powiedziałam
- Ciebie również. - uśmiechnął się
- Jedziemy? - spytałam
- Tak. Chodź.
Wyszliśmy z domu i moim oczom ukazał się samochód
- To twój samochód? - spytałam podchodząc
- Tak, a co? - odpowiedział
- Jak na pensje rodziców to cudo. Musiał kosztować fortunę. - wsiedliśmy
- Nie wiem ile kosztował. Dostałem go od... wujka. - powiedział
- Aha. - wydawało mi się, że kłamał
Na miejsce dotarliśmy po jakiejś pół godzinie. Po drodze rozmawialiśmy o wszystkim i o niczym. Podeszliśmy do domu Miley. Kendall zadzwonił. Otworzył nam Harry.
- Hej. - przywitaliśmy się równo z Kendallem
- Cześć. - odpowiedział Harry
- Gdzie Selena? - spytałam
- W kuchni. - odpowiedział i wskazał mi drogę
Poszłam w kierunku jaki mi pokazał.
- Cześć. - przywitałam się, wchodząc do kuchni
- Hej. - przytuliła mnie Selena
- W czym ci pomóc? - spytałam
- Dekoracje są w salonie. Balony, serpentyny i tak dalej. Porozwieszasz?
- Jasne.
Poszłam do salonu i zaczełam wyciągać serpentynę i wiązać nią balony. Niektóre łączyłam po dwa, a inne po trzy. Zostało mi je tylko porozwieszać. Weszłam na taboret i usłyszałam głos Kendalla.
- Pomóc ci?
- Możesz porozwieszać ze mną.
- Wiesz co ja cię chyba wolę asekurować.
- A to dlaczego? - powiesiłam kolejne balony
- Selena kiedyś z tego taboretu zleciała. - powiedział
- Jak chcesz. Podaj mi balony.
- Okey. - schylił się, a ja usłyszałam dzwonek i nie wiem jak krzesło się zatrzęsło i spadłam, na szczeście Kendall mnie złapał
- Mówiłem. - powiedział
- Mówiłeś. - powiedziałam
- Często cię mam w ramionach. - powiedział stawiając mnie
- Postaram się żadziej spadać.
- Nie musisz. Miło się ciebie łapie. - powiedział
- Dzięki.
- Kamila jedziesz ze mną po Miley? - spytała Selena wchodząc
- Jasne, a jesteś pewna, że oni sobie poradzą.
- No pewnie. - powiedzieli Harry, Kendall i Justin równocześnie
Razem z Seleną zaśmiałyśmy się i wyszłyśmy. Do szpitala dotarłyśmy po jakiejś godzinie.
*Miley*
Dzisiaj wychodzę ze szpitala. Jak ja nie nawidzę szpitali. Napisałam już wiadomość do Sel, że ma po mnie przyjść. Odpisała, że będzie za godzinę. Szybko mineła ta godzina.
- Cześć. - przywitały się Selena i Kamila
- Hej. Kamila to ty jeszcze żyjesz? - chciałam jej zrobić na złość
- Tak szybko nie umrę. - powiedziała i zaraz przyłożyła rękę do ust
- Dobra, o czym ja nie wiem? - spytała Selena
- Kamila ci powinna powiedzieć. - powiedziałam, a Selena spojrzała na Kame
- Powiedz jej, ja idę po wodę. - powiedziała Kamila i wyszła
Odpowiedziałam jej wszystko co poprzedniego dnia powiedziała mi Kama. Kiedy ta wróciła do pokoju Selena się na nią rzuciła z pytaniem:
- Dlaczego?
- Bo nie wierzę w cuda.
- Jakie cuda? - spytałam, wczoraj nie mówiła mi nic o cudach
- Po przeszczepie szpiku tylko 30% wraca do zdrowia.
- Obiecaj, że się nad tym zastanowisz.- powiedziała Sel
- Dobra, ale wątpie, że zmienie decyzję.
- Z naszą pomocą zmienisz. - powiedziałam
Zaśmiałyśmy się i wyszłyśmy ze szpitala. Po drodze rozmawiałyśmy o naszych idolach. Tak jakoś sam nam się temat zaczął. Dopiero krzyk:
- Niespodzianka!!!!!
Wyrwał nas z rozmowy.
- Czyj to był pomysł. - spytałam
- Seleny. - powiedzieli wszyscy chórem
- No tak. - powiedziałam i przytuliłam moją przyjaciółkę
- Dobra dosyć tych pogaduszek. Czas się zabawić. - powiedział Harry Zabawa trwała długo. Tańczyliśmy, śpiewaliśmy i graliśmy w butelkę. Najlepsze były wyzwania Kamili i mina Harrego po wypiciu wody z kibla.
*Kendall*
Siedziałem w kuchni i piłem sok.
- Mam prośbę. - usłyszałem głos Kamili
- Słucham? - odpowiedziałem
- Mógłbyś mnie zawieść do Josha? Zabrałabym reszte rzeczy do Amy.
- Jasne. Kiedy?
- Po imprezie? - odpowiedziała pytaniem
- Okey.
Impreza skończyła się po godzinie. Pojechaliśmy do domu byłego chłopaka Kamili. Drzwi były zamknięte.
- Jak zamierzasz się dostać do środka. - spytałem, wyjeła klucze z torebki - O tym nie pomyślałem.
Kama się uśmiechneła. Otworzyła drzwi i weszliśmy do środka. Weszliśmy do środka, a potem na górę do pokoju Kamili. Szybko wyjeła walizkę i zaczeła pakować swoje rzeczy. Skończyła po jakieś pół godzinie. Zeszliśmy na dół i usłyszeliśmy jak ktoś wchodzi.
- Do góry. - szepneła Kama
Poszliśmy szybko do góry. Szłem cały czas za przyjaciółką. Poszliśmy do pomieszczenia, które wyglądało na strych. Kamila otworzyła okno i pokazała, że mam iść. Wyszedłem i zauważyłem drabinę. Zeszłem z niej po mnie zeszła Kama. Dopiero kiedy weszliśmy do samochodu odetchneliśmy z ulgą.
- Będziemy mieli co opowiadać.- powiedziała
- Takie przygody tylko z Polakami. - powiedziałem, a ona się uśmiechneła
Do jej domu dotarliśmy po pół godzinie.
- Dzięki za pomoc. - powiedziała
- To ja dziękuję za niezapomnianą przygodę.
- Nie ma za co. - powiedziała i pocałowała mnie w policzek
- Cześć. - powiedziała
- Pa. - odpowiedziałem zszokowany
Wyszła z samochodu i skierowała się do domu. Dopiero po pięciu minutach ocknołem się i wróciłem do domu.
*Kamila*
Nie wiem dlaczego pocałowałam Kendall. Co prawda w policzek ale pocałowałam. Kiedy weszłam do domu podeszła do mnie Amy.
- Gdzie byłaś? - spytała
- U przyjaciół. Jak w pracy?
- Dobrze. Masz tydzień urlopu.
- Super.
- Byłaś u Josha? - spytała spoglądając na walizki
- Nie martw się. Byłam z Kendallem. - powiedziałam i weszłam do salonu
- To jego pocałowałaś w policzek?
- Tak jego. Dasz mi już spokój?
- Tak. - powiedziała, a ja weszłam na górę do pokoju
Umyłam się i przebrałam w piżamę. Czytałam książkę kiedy usłyszałam...
środa, 1 stycznia 2014
Chapter 6
*Kamila*
Kiedy weszłam do restauracji podeszła do mnie moja przyjaciółka Amy.
- Kto to był? - spytała
- Długa i nudna historia. - odpowiedziałam
- Dzisiaj otwieramy o ósmej, więc możesz mi opowiedzieć -opowiedziałam jej wszystko o wypadku - Ale tobie nic nie jest?
- Troszkę boli mnie głowa, ale to pewnie dlatego, że nie spałam całą noc.
- Skoro tak uważasz. Ciągle nie wiem co to za przystojniak.
- Przyjaciel.
- Podoba ci się.
- Tego nie powiedziałam. - powiedziałam( powtórzenie) celem obronnym
- Widzę po tobie.
- Idę się przebrać, bo szefowa mnie udusi.
Przebrałam się i o ósmej zaczął się taki ruch, że o mały włos byśmy tego nie ogarneły. Mój ból głowy się nasilał mimo to dalej pracowałam. W czasie przerwy poszłam do apteczki i wziełam tabletki na ból głowy.
- Nic mi nie będzie. - usłyszałam jak moja przyjaciółka próbuje mnie naśladować
- Dobra. Tak mnie boli głowa, że zaraz nie wytrzymam.
- Nie pierwszy raz. - powiedziała
- Skąd wiesz?
- Ja tu uzupełniam apteczkę.
- No tak.
- Idź do lekarza. - powiedziała głosem nie znającym sprzeciwu
- Nie proszę. Wiesz, że nie lubię.
- Całą noc spędziłaś w szpitalu, więc jedna wizyta cię nie zbawi.
- Masz rację. Tylko jeśli pójdziesz ze mną.
Po skończonej pracy Ana poszła mnie zarejestrować do lekarza. Umówiła mnie z nim na dwudziestą. Po wizycie miałam się skierować do szpitala na jakiś odział. Nie wiedziałam jaki, bo nie mogłam się rozczytać. Ach to pismo lekarskie.
- Co jest? - spytała Ana kiedy wyszłam z gabinetu
- Mam się skierować na jakiś odział w szpitalu. Tyle zdołałam rozczytać.
- Nie martw się ty też nie długo będziesz miała takie pismo. - "pocieszyła" mnie przyjaciółka
- Pocieszasz. - powiedziałam i uśmiechnełam się wścibsko
Pojechałyśmy do domu po kilka rzeczy i skierowałyśmy się do szpitala.
*Kendall*
Kiedy wróciłem zauważyłem, że wszyscy są u Miley.
- O wilku mowa. - przywitały mnie słowa Harrego
- Obgadujecie mnie? - spytałem patrząc na nich podejrzliwie
- Wiemy, że Demi cię zdradziła... - zaczął Harry ale mu przerwałem
- Nie chce o tym gadać. Jak chcecie to nadal możecie się z nią przyjaźnić. Naprawdę to nie jest dla mnie problem.
- Dobra to mnie nie interesuję. - powiedziała Selena - Co jest między tobą, a Kamilą?
- No i wyszło szydło z worka. - powiedziałem i usiadłem
- Ja o czymś nie wiem? - spytała Miley - Opowiadaj.
- No co jest fajna, miła, słodka i co najważniejsze nie wie nic o tym, że moi rodzice mają najlepiej zarabiającą firmę w Londynie.
- Nie powiedziałwśród jej? - spytał Harry
- Nie mam już tego dość, że dziewczyny lecą na mnie tylko dlatego, że mam kasę.
- Czyli podoba ci się? - spytał Justin
- Nic takiego nie powiedziełem. - odezwałem się celem obrony
- Czyli tak. - powiedzieli chórem
- Nie da się mieć przed wami tajemnic. - powiedziałem rezygnującym głosem
Rozmawialiśmy do dwudziestej pierwszej i potem musieliśmy iść do domu. Gdy wyszliśmy z sali zobaczyłem Kamilę z jakąś blondynką.
- Hej. - przywitałem się
- Hej. Kendall to jest Amy. Amy to jest Kendall. - przedstawiła nas sobie
- Miło mi. - powiedziałem
- Mi także. - odpowiedziała dziewczyna
- Co cię sprowadza do szpitala? - spytałem Kamilii
- Miałam przyjść do mojego profesora po index. - odpowiedziała, miałem dziwne przeczucie, że kłamię
- A te rzeczy? - spytałem wskazując na torby
- Przeprowadzam się do Amy. - powiedziała - Sorry ale muszę już iść. Zdzwonimy się.
- Cześć. - przytuliłem ją
*Kamila*
Było mi źle, że okłamałam Kendalla ale nie chciałam, żeby się martwił. Podeszłam do recepcji.
- Dzień dobry. Miałam zgłosić się na odział. Tylko nie wiem na jaki, bo nie mogę się rozczytać.
- Wydaję mi się, że to onkologia. - powiedziała, a ja myślałam, że się przesłyszałam
- Onkologia? - przełknełam ślinę
- Tak. Cały czas prosto i windą na drugie piętro. - powiedziała
- Dziękuję. - powiedziałam i skierowałam się w wyznaczonym kierunku
- Co jest na odziele onkologicznym? - spytała Ana
- Na tym odziale leczy się ludzi chorych na... raka. - wykrztusiłam
- Na raka? Niemożliwe.
- No właśnie.
Weszłyśmy do windy i już się nie odzywałyśmy.
- Dzień dobry. - powiedziałam, kiedy weszłam do gabinetu
- Dzień dobry. W czym mogę pomóc? - spytał brodaty lekarz
- Zostałam skierowana na ten odział przez lekarza White'a.
- Tak. Pani Kamila Wróżkowska?
- Tak to ja.
- Mogę zobaczyć pani wyniki krwi?
- Tak, proszę. - podałam mu kartkę z badaniami z przed tygodnia
- Hmm... Wyniki pokazują, że ma pani białaczkę.
- Białaczkę?
- Tak. Potrzebny będzie przeszczep szpiku.
- Nie. - powiedziałam - Nie.
- Ale...
- Jeśli mam umrzeć to, to zrobię. - powiedziałam i wstałam
- Pani wybór, ale proszę to jeszcze przemyśleć.
- Już podjełam decyzję. Dowidzenia. - powiedziałam i wyszłam
- Kamila co jest? - spytała Ana
- Nic. - odpowiedziałam
- Przecież widzę. - zatrzymała mnie
- Umieram. - powiedziałam przez łzy
- Nic się nie da zrobić? - miała łzy w oczach
- Da, ale ja nie chcę. - wytarłam swoje łzy
- Co? Dlaczego?
- Bo jeśli mam umrzeć to umrę.
- Ale...
- Nie ma dyskusji. Chodź wejdę jeszcze do koleżanki.
Zeszłyśmy na dół. Kiedy weszłam do Miley ta bardzo się ucieszyła.
- Hej. - przywitałyśmy się równo
- Co się dzieję? - spytała zaniepokojona
- Nic. Nie mogę przyjść odwiedzić koleżanki.
- Widzę, że kłamiesz. - powiedziała
- Skąd...?
- Oczy zawsze wszystko zdradzają, więc co się stało?
- Tylko nikomu nie mów, a zwłaszcza Kendallowi.
- Obięcuję.
- Mam białaczkę. - wydusiłam
- I... - przerwałam jej
- Da się, ale ja nie chcę. Jeśli mam umrzeć. Trudno.
- A nie mam nic mówić Kendallowi bo...?
- ... nie chcę, żeby się o mnie martwił.
- I ci się podoba.
- Tego nie powiedziałam.
- Oczy. - uśmiechneła się
- Kurde. Tak przyznaje podoba mi się.
- Tu mu to powiedz.
- Nie ma sensu. Kiedy wychodzisz? - zmieniłam temat
- Jutro. Może wpadniesz do mnie?
- Jasne. Tylko podaj mi adres.
- Wyślę ci jutro.
- Dobra ja lecę, bo kolerzanka na mnie czeka.
- Cześć
Pożegnałyśmy się i razem Amy pojechałyśmy do domu.
*Miley*
Nie mogłam się otrząsnąć z tego co powiedziała Kamila. Jeszcze nie chcę się leczyć. Trzeba ją do tego namówić. Z milszych rzeczy muszę pogadać z przyjaciółmi i spikniemy jakoś Kamę z Kendallem. Położyłam się i patrzyłam w sufit. Po jakiś 10 minutach odpłynełam.