niedziela, 27 kwietnia 2014

Chapter 25 + przeprosiny

***Kendall***

Wybiegłem za Kamilą. Chciałem jej to wszystko wytłumaczyć. Niestety zgubiłem ją w parku. Zadzwoniłem do Seleny.

K:Kendall           S:Selena

S: Co jest ,Kendall??
K: Dzwoniła do ciebie może Kamila?
S:Nie, z tego co wiem poszła na jakąś imprezę, czy coś. Stało się coś??
K: Jeszcze nie wiem. Pa -  rozłączyłem się

Chodziłem dalej po parku. Usiadłem na ławkę. Za krzakami usłyszałem jakiś szelest. Podeszłem tam, a po chwili poczułem straszny ból głowy i straciłem przytomność.

***5 godzin później***

Obudziłem się w ciemnym i zimnym pomieszczeniu. Jedynym źródłem światła była ledwie świecąca lampa na stołku. Mimo słabej widoczności zobaczyłem nieprzytomną Kamile. Była pobita i przemarźnięta. Cała się trzęsła. Położyłem rękę na jej czole, było rozpalone. Musiałem nas szybko stąd wydostać.
Do pomieszczenia weszła Demi z jakimś wysokim i dobrze zbudowanym mężczyzną.
- O Kendall, jak dobrze, że już się obudziłeś. - powiedziała - Poznaj mojego kuzyna Steva.
- Co jej zrobiłaś??
- Dostała pare razy, jak się rzucała, a teraz śpi po jakiś tabletkach. - odpowiedział
- O co ci chodzi??
- Chciałam się na niej zemścić.
- Tam w parku, już ją miałem ale zjawiłeś się ty i podeszłeś do tych krzaków i musiałem działać. - powiedział kuzyn Demi
- Wypuść ją. - powiedziałem
- Niech zapłaci za to, że mi cię zabrała.
- Ona ma wysoką gorączkę. Musisz ją wypuścić.
- Mam to gdzieś.
Wyszli. Usiadłem koło Kamili. Okryłem ją moją marynarką, żeby ją ogrzać. Nie sądziłem, że to coś zdziała. Zacząłem myśleć jak sie stąd wydostać. Przypomniałem sobie o mojej komórce. Wyciągnąłem ją z kieszeni spodni. Zostało jeszcze trochę baterii. Zadzwoniłem do Harrego.

K: Kendall              H: Harry

H: Kendall, co ty chcesz o piątej rano??
K: Harry, musisz znaleźć mnie i Kamile. Nie wiem gdzie jesteśmy.
H: Co się stało??
K: Demi...

Rozładował mi się telefon. Czemu akurat teraz. Przynajmniej zdążyłem powiedzieć co ma robić.

***Harry***

-Demi... - powiedział Kendall i tyle go słyszałem
Zerwałem się szybko z łóżka i pobiegłem do pokoju Miley.
- Wstawaj, Demi zrobiła coś Kendallowi i Kamili!!!
- Co?!! - wstała jak oparzona
- Zbieraj się. - powiedziałem i wróciłem do swojego pokoju
Ubrałem się w pierwsze lepsze ciuchy i zadzwoniłem do Justina.

H: Harry           J:Justin

J: Czy ty wiesz, która jest godzina??
H: Coś się stało Kamili i Kendallowi.
J: Co??!! Skąd to wiesz??
H: Zadzwonił do mnie Kendall i powiedział, że mamy ich szukać. Wiem też, że coś wspólnego ma z tym Demi. Budź Selene i widzimy się na komisariacie.
J: Dobra. - rozłączyłem się

Zszedłem na dół. Miley była już gotowa. Wsiedliśmy do samochodu. Pojechaliśmy na komisariat. Czekali tam na nas Justin i Selena. Jeden z policjantów zabrał nas na złożenie zeznań.
- Więc, o co chodzi?? - spytał
- Nasi przyjaciele zostali porwani. - powiedziała moja siostra
- Są na to jakieś dowody??
- Zadzwonił do mnie przyjaciel i powiedział, że mamy ich szukać. - powiedziałem
- Zadzwonił do pana?? Mogę prosić pana telefon. - wyciągnąłem przedmiot i podałem funkcjonariuszowi - To ten numer??
- Tak.
- Proszę wyjść na korytarz. Zaraz oddam panu telefon.
Wyszliśmy, a za nami wyszedł policjant. Skierował się do pomieszczenia na końcu korytarza. Wrócił po dziesięciu minutach.
- Znamy lokalizacje, państwa przyjaciół. - powiedział oddając mi komórkę - Jedno z państwa pojedzie z nami.
Wybrali mnie. Wsiadłem z polocjantami do radiowozu. Przyznam czułem się trochę dziwnie. Dojechaliśmy do miejsca, w którym byli nasi przyjaciele. Wysjadłem z samochodu. Podeszli do mnie Justin, Selena i Miley. Musieli jechać za policjantami.
- Przecież to dom Demi. - powiedziała Sel
- Wiem to. - powiedziałem, podszedł do nas policjant
- Tylko proszę się nie wcinać.
- Dobrze. - powiedzieliśmy równocześnie
Policjanci zaczeli swoją akcje. Po pięciu minutch wyszli z Demi i jakimś wysokim mężczyzną, ale nigdzie nie było widać Kendalla i Kamili. Mimo zakazu policjanta postanowiliśmy wejść do środka. Funkcjonariusze zaczeli na nas krzyczeć, że nie mamy tam wchodzić, jednak ich nie posłuchaliśmy. Zaczeliśmy poszukiwania. Policjanci byli u góry, a my zaczeliśmy przeszukiwać dół. Po dwóch minutach usłyszeliśmy krzyk Justina.
- Znalazłem ich!!
Pobiegliśmy do piwnicy, bo tam był Jus. Na podłodze zobaczyliśmy Kendalla, a obok niego nieprzytomną Kamile.
- No nareście. - powiedział blondyn - Zajmijcie się Kamilą, ze mną jest wszystko okey.
- Napewno? - spytała Sel
Kendall wstał i wziął Kamile na ręcę. Justin chciał ją "przejąć" ale blondyn się sprzeciwił. Wyszliśmy przez dom. Stała przed nim karetka. Pewnie jakiś policjant zadzwonił. Ratownicy wzięli Kamile do karetki i pojechali. Pojechaliśmy za nimi.
>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>

Hej.
Jak wam się podoba rozdział??
Przepraszam, że tak długo nic nie dodawałam, ale wiecie, najpierw święta i te wszystkie przygotowania rodzinne. Dodatkowo w szkole mieliśmy próby do kanonizacji Jana Pawła II i nie miałam czasu.
Mam nadzieję, że mi wybaczycie.

1 komentarz: