Po pół godzinie byliśmy na miejscu. Zastaliśmy tam poprzewracane krzesła i stoły. Na podłodze było pewno odłamków szkła. Usłyszałam krzyk Josha z zaplecza:
- Gdzie ona jest?!
Pobiegłam szybko na zaplecze.
- Mnie szukasz? - spytałam
- Kogo my tu mamy? Wyprowadziłaś się?
- Miałam siedzieć z takim palantem jak ty? - zauważyłam jak drzwi za nim się otwierają i wychodzi zza nich Amy, pokazałam jej, żeby uciekła tylnym wyjściem, zrobiła jak kazałam
- Tak. Gdzie ty byłaś wczoraj w nocy?
- Gdzieś.
- U Amy cię nie widziałem. - zaczął do mnie podchodzić, a ja zaczełam się cofać
"Gdzie podziali się chłopacy" - pomyślałam
- To ty się wczoraj włamałeś.
- Myślałaś, że duch?. - wyszłam z zaplecza
Ktoś zabrał mnie na bok. Zobaczyłam jak Harry i Justin stoją koło wejścia na zaplecze, pokazywali mi, że mam siedzieć cicho. Spojrzałam na Kendalla, który mnie trzymał.
- Amy. - przypomniałam sobie o przyjaciółce
Pobiegłam do drzwi, a Kendall za mną.
- Gdzie ty idziesz?
- Tam jest Amy. - usłyszałam tylko jak ktoś upada i wybiegłam na dwór.
Popędziłam w stronę tylnego wyjścia. Amy stała tyłem do drzwi. Podbiegłam i ją przytuliłam.
- Amy, nic ci nie jest?
- Nie już dobrze. Jedźmy do domu.
- Tak. Kendall zawieziesz nas? - zwróciłam się do blondyna
- Sądzę, że powinniśmy poczekać. - wskazał na radiowóz
- Wezwałaś policję? - spojrzałam na przyjaciółkę
- Tak.
Weszliśmy do środka. Amy złożyła zeznania i pojechaliśmy do domu, chłopcy w tym czasie zadzwonili do dziewczyn, że mają do nas przyjechać. Po godzinie byliśmy w domu. Amy poszła się wykompać, a ją zrobiłam herbaty dla nas wszystkim. Po jakiejś pół godzinie włączyliśmy telewizor. W wiadomościach było o napadzie na restaurację, w której pracujemy. Zadzwonił telefon Amy. Poszła porozmawiać do pokoju.
- Dziękuję. - powiedziałam
- Nie ma sprawy. - powiedzieli chłopacy równocześnie
- Chociaż muszę przyznać, że nie pomyśleliście. - powiedziałam
- Jak to? - spytał Harry
- Bo gdyby Josh miał pistolet i by strzelił to wasze stanie za drzwiami nie opłaciło by się.
- Ale jak sama powiedziałaś to by było gdyby.
- Właśnie. - powiedział Justin
- Jest bardzo miło ale ja z Harrym musimy odebrać Emily od cioci. - powiedziała Miley i wstała z kanapy - Cześć. - powiedziałam
- Dobra ja i Selena musimy załatwiać ślub. - powiedział Justin - Cześć.
- Hej. - powiedziałam i przytuliłam się z Seleną i Justinem
- I zostaliśmy sami. - powiedział Kendall
- Właściwie nie. Jest jeszcze Amy.
- Kama, musimy pogadać. - powiedziała wyżej wymienona
- To ja pójdę. - powiedział Kendall i mnie przytulił
- Cześć. - powiedziałam - Co się stało?
Przyjaciółka spojrzała na mnie zaszklonymi oczami.
- Wyjeżdżam. Wracam do rodziców.
- To twoja decyzja?
- W większości.
- Kiedy?
- Jutro. - po policzkach spłyneły mi łzy, jej też
- Rozumiem. - przytuliłam ją
- Możesz tu nadal mieszkać.
- Dzięki.
- Pomożesz mi się spakować?
- Tak. - poszłyśmy do jej pokoju i spakowałyśmy wszystko
Do końca dnia oglądaliśmy nasze wspólne zdjęcia na komputerze. Zasnełyśmy na kanapie.
***
Następnego dnia obudziłam się o siódmej. Amy jeszcze spała. Po południu jedzie. Będzie mieszkać w Nowym Yorku. Nie będę jej widywać. Pamiętam jak się poznałyśmy, jakby to było wczoraj. Wymiany uczniowskie łączą ludzi. Zadzwonił telefon. Spojrzałam na wyświetlacz. Był to Kendall. Nie odebrałam. Nie chciałam się dzisiaj z nikim widzieć. Zrobiłam ulubione śniadanie mojej przyjaciółki, czyli naleśniki z owocami i bitą śmietaną.
- Hej. - usłyszałam głos Amy
- Cześć. - odpowiedziałam
- Co na śniadanko? - spytała siadając
- Twoje ulubione naleśniki. - powiedziałam podając jej, zadzwonił mój telefon
- Kto dzwoni? - spytała moja przyjaciółka
- Miley. - powiedziałam odrzucając połączenie
- Czemu nie odbierasz?
- Bo nie. - powiedziałam siadając
- Jadłaś?
- Zadajesz za dużo pytań. - powiedziałam
- Zjadłaś? - ponowiła pytanie
- Tak. - skłamałam
- To ja idę się ubrać i jadę. - powiedziała wstając
- Okey. - powiedziałam ze łzami w oczach
Znowu usłyszałam dźwięk telefonu. Dzwoniła Selena. Odrzuciłam i wyłączyłam telefon. Nie chciałam z nikim gadać.
- Kamila!!! - usłyszałam wołanie Amy
- Co jest? - poszłam do niej do pokoju
- Mam dla ciebie prezent pożegnalny. - wręczyła mi paczkę
- Nie trzeba było. - przytuliłam ją
- No otwórz.
Otworzyłam pakunek. W środku był album. Na jego okładce było nasze wspólne zdjęcie. W środku też.
- Dziękuję. - powiedziałam przez łzy
- Nie płacz, bo ja się popłaczę. - powiedziała
- Musisz?
- Nie ale chcę. Wiesz, że to nie pierwszy raz.
- Wiem. - zadzwonił telefon Amy
- Tata już jest. - powiedziała
- Chodź. - powiedziałam, znowu się popłakałam
Odprowadziłam ją tylko do drzwi. Jej rodzice mnie nie lubili. Nie wiem czym im podpadłam. Amy pojechała. "Teraz będzie tu nudno" - pomyślałam. Poszłam do salonu. Wziełam laptopa i weszłam na fejsa. Dostępny był Kendall, od razu do mnie napisał
Hej. Stało się coś?
Nie odpisałam. Wyłączyłam dla niego czat. Byłam zbyt smutna, żeby choćby z nim gadać. Poprzeglądałam jeszcze trochę stron internetowych i poczułam jak mi się zamykają oczy. Zasnełam.
*Kendall*
Jest siódma rano. Zaraz jadę do Seleny i Justina. Mam im w czymś pomóc. Do pokoju wszedł Kevin.
- Gdzie idziesz? - spytał
- A co? Podwózki potrzebujesz?
- Przydałaby się.
- Gdzie chcesz jechać?
- Do Johna.
- Niech ci będzie. Chodź. - powiedziałem
Wyszliśmy z domu. Zawiozłem Kevina do jego przyjaciela i pojechałem do swoich przyjaciół. Otworzył mi Justin.
- Cześć. - przywitała się
- No hej. - odpowiedziałem, wpuścił mnie
- Cześć Kendall. - usłyszałam krzyk Miley
- A wy już tu? - spytałem wchodząc do salonu
- Nie martw się. Ostatni będą pierwszymi. - powiedział Harry
- Jest z tobą Kamila? - usłyszałem pytanie Seleny
- A widzisz ją gdzieś tutaj? - odpowiedziałam pytaniem
- Justin. - powiedziała
- Co przeskrobał? - spytała Miley
- Zapomniałem. - bronił się Justin - Miałem ci powiedzieć, żebyś wpadł po Kamę.
- Dzwoniliście wogóle do niej?
- Nie. - odpowiedziała Sel
- No jasne. - powiedziałem i wyciągnąłem telefon
Wybrałem numer Kamy. Nie odbierała. Zadzwoniłem jeszcze raz. Znów nie odebrała.
- Nie odbiera? - spytał Harry
- No właśnie nie. - powiedziałem
- Ja spróbuję. - powiedziała Miley
Wyciągnęła swój telefon. Po minucie kiwneła przecząco głową. Zacząłem się o nią martwić.
- Ja spróbuję. - powiedziała Sel, zadzwoniła - Poza zasięgiem.
- Zaczynam się o nią martwić. - powiedziałem
- Pewnie rozładował jej się telefon. - powiedział Justin
- Może. Dobra w czym wam pomóc?
- W zaproszeniach. - powiedzieli równocześnie
- Dobra. Poszukam jakiegoś wzoru i przy okazji coś sprawdzę. - powiedziałam
Położyłem sobie na kolana laptop Justina. Najpierw zalogowałem się na fejsa.
- Masz szukać zaproszeń, a nie na fejsie siedzieć. - powiedziała oskarżycielskim tonem Miley
- Patrzę czy Kama jest na fejsie. - powiedziałem
- I co? - spytał Harry
- Jest. - powiedziałem
- Napisz do niej. - powiedziała Miley
- Mam taki zamiar. - powiedziałem
Napisałem do niej:
Hej. Stało się coś?
Nie odpisywała. Zrobiła się niedostępna.
- I co? - spytała Sel
- Nie odpisuję. - powiedziałem - Teraz naprawdę się o nią martwię.
- Nie tylko ty. - powiedziała Miley
- Dobra ja do niej jadę. - powiedziałem i wstałem z kanapy
- Daj znać jak będziesz coś wiedział. - powiedziała Sel
- Okey. - powiedziałem i wyszedłem
*Kamila*
Obudziłam się po jakiś dwóch godzinach. Przypomniałam sobie o wyjeździe Amy i w kącikach moich oczu pojawiły się łzy. Wziełam telefon do ręki i go włączyłam. Miałam masę nie odebranych połączeń. Zeszłam na dół po coś do picia. Kiedy wlewałam sobie soku, zadzwonił mój telefon. Nie znałam tego numeru. Postanowiłam odebrać.
(K: Kamila P: Pani)
K: Tak słucham?
P: Dzień dobry. Pani Kamila Wróżkowska?
K: Tak. Stało się coś?
P: Pani koleżanka Amy Brown zgineła w wypadku.
K: Dziękuję za wiadomość. - powiedziałam i się rozłączyłam
W takim momęcie??? Jak tak mozna... Nie, ale rozdział jest super duper. Czekam na nexta.
OdpowiedzUsuńPS. Niech sie odezwie do niego :)